Artykuły

Fenomen Agaty Zubel

To jeden z najlepiej trafionych Paszportów POLITYKI. Agata Zubel była laureatką za rok 2004, a dziś amerykański "New York Times" zalicza ją do "najbardziej uznanych we współczesnej muzyce klasycznej europejskich kompozytorów i wokalistów" - pisze Dorota Szwarcman w Polityce.

Rok 2018 był dla Agaty Zubel szczególny. Jubileuszowy - w styczniu skończyła 40 lat. Ale też wyjątkowy, jeśli chodzi o ilość sukcesów. Od samego ich wymienienia może się zakręcić w głowie. W kwietniu na szacownych, powstałych jeszcze przed wojną, Dniach Nowej Muzyki Kameralnej w Witten w Niemczech odbyło się prawykonanie "Cleopatra's Songs" według Szekspira z solowym udziałem kompozytorki śpiewaczki. Napisała ten utwór w ramach nagrody austriackiego Erste Bank za rok 2018; wykonany też został jesienią na prestiżowym festiwalu Wien Modern oraz na festiwalu Auksodrone w Tychach.

W sierpniu na warszawskim festiwalu Chopin i Jego Europa, w wykonaniu I, Culture Orchestra, zabrzmiał po raz pierwszy krótki, efektowny utwór orkiestrowy "Fireworks", powtórzony nazajutrz przez ten młody międzynarodowy zespół w Berlinie i parę dni później na londyńskich Promsach. Po berlińskim wykonaniu mer miasta wręczył autorce European Composer Award 2018, przyznawaną za najciekawszą premierę festiwalu Young Euro Classic, w ramach którego odbył się koncert. A serię wykonań tego utworu uznano za Wydarzenie Roku na gali Koryfeuszy Muzyki Polskiej.

We wrześniu w Bolzano ujrzała po raz pierwszy światło dzienne forma operowa "Bildbeschreibung". Agata Zubel pisała ją przez kilka lat dla jednego z najlepszych europejskich zespołów muzyki współczesnej - Klangforum Wien. On to właśnie, także z kompozytorką jako jedną z dwojga solistów, dokonał tej premiery, a później wykonał także na Warszawskiej Jesieni oraz w Konzerthaus w Wiedniu. I jeszcze w październiku na festiwalu w niemieckim Donaueschingen, jeszcze starszym i bardziej zasłużonym od tego w Witten, norweski zespół Cikkada dokonał prawykonania błyskotliwego Chamber Piano Concerto.

Zapracowana

To tylko utwory nowe. A przecież także te napisane przez Agatę Zubel w latach wcześniejszych grywano na świecie, np. w kwietniu w Barcelonie francuski zespół 2e2m (przy którym kompozytorka w 2019 r. jest rezydentką), zagrał "Mother Lode III", a w jej rodzinnym Wrocławiu orkiestra NFM wykonała po raz pierwszy w Polsce utwór orkiestrowy "In the Shade of an Unshed Tear", napisany dwa lata wcześniej dla Seattle Symphony. W maju w Pekinie w Sali Koncertowej Zakazanego Miasta chińscy muzycy zagrali jej Koncert skrzypcowy. Istny festiwal twórczości kompozytorki odbył się 11 listopada w ramach programu Niepodległa - Muzyczne Dekady Wolności. Tego dnia muzyka polska zabrzmiała w 11 miastach w Polsce i 11 na świecie. Utwory Zubel znalazły się w programach koncertów w Kopenhadze, Paryżu, Nowym Jorku i Mediolanie - w tym ostatnim mieście kompozytorka była obecna fizycznie, wykonując "Not I" według Samuela Becketta, dzieło z 2010 r., za które otrzymała swego czasu nagrodę na Międzynarodowej Trybunie Kompozytorów w Pradze oraz przyznaną tylko raz w historii wrocławską nagrodę Polonica Nova.

I to przecież jeszcze nie wszystko. Bo Agata Zubel to również wykonawczyni muzyki innych twórców. I w tej roli gościła w najbardziej prestiżowych miejscach: w Filharmonii Berlińskiej (w ramach kolejnego znanego festiwalu muzyki współczesnej - März Musik), w Elbphilharmonie w Hamburgu, w wiedeńskim Konzerthaus, w Amsterdamie i Luksemburgu. Ale też zaśpiewała koncert piosenek Zygmunta Koniecznego na poznańskiej Malcie. A całkiem świeżo w Kolonii dokonała prawykonania nowego utworu swego łódzkiego kolegi Marcina Stańczyka. Można by jeszcze długo wymieniać Jak to wszystko jest możliwe?

Wszechstronna

Komuś innemu być może przewróciłoby się w głowie. Ale ona - i w tym także jej siła - pozostaje sobą. Osobą skromną, skupioną na realizowaniu swoich wizji. Ale często też, jako wykonawczyni, w realizowaniu cudzych pomysłów. Agata Zubel jest kompozytorką i śpiewaczką w jednym, i w dodatku uważa, że obie role doskonale się uzupełniają, bo dzięki nim ma pełniejszy obraz muzyki.

O to ją najczęściej pytają w wywiadach: jak udaje jej się nie tylko łączyć dwa tak absorbujące zawody, ale też w obu funkcjonować na bardzo wysokim poziomie? A przecież każdej z tych aktywności trzeba poświęcić dużo czasu. Śpiew, jak każda czynność fizyczna, wymaga ciągłego podtrzymywania kondycji, nie mówiąc o nauczeniu się na pamięć i przygotowaniu utworów. A kompozycja potrzebuje skupienia, zastanowienia nad pomysłami, formą i wreszcie zapisania. Tymczasem od kilku lat życie Agaty Zubel przyspiesza. Trzeba wciąż podróżować, koncertować, odbywać próby. Na kompozycję zostaje czas w przerwach pomiędzy kolejnymi podróżami. Nauczyła się więc zajmować swoimi nowymi utworami w samolocie, hotelu i wszędzie tam, gdzie ma wolną chwilę.

Głos także stara się ćwiczyć codziennie. A potrafi w tej dziedzinie naprawdę wiele - dorównuje dziś całkowicie swym idolkom z czasów, gdy dopiero próbowała eksperymentów z głosem: Christinie Ascher, Joan La Barbara. Krytycy porównują Zubel nawet do legendarnej gwiazdy awangardy z lat 60. i 70. - Cathy Berberian, którą Zubel zna oczywiście tylko z nagrań.

Kompozycją zajmuje się od szkoły. Rodzice, oboje specjaliści w naukach ścisłych, widząc zainteresowania córki, posłali ją do szkoły muzycznej. Agata grała na perkusji, co rozwinęło w niej wrażliwość na brzmienie. Śpiewem zajęła się dopiero na studiach i to z konieczności. Wspomniana Christina Ascher miała odwiedzić wrocławską uczelnię, a Agatę poproszono wówczas o napisanie dla gościa utworu. W ten sposób powstało "Parlando", znakomicie przez Ascher wykonane, ale później nikt inny nie był w stanie tego utworu zaśpiewać, więc kompozytorka stwierdziła, że nauczy się go sama. Udało się tak, że koledzy zaczęli pisać utwory specjalnie na jej głos. Po jakimś czasie stwierdziła, że powinna jednak odbyć studia wokalne. Początkowo miała opory przed repertuarem klasycznym; dziś chętnie wykonuje barok, Mahlera czy Brittena.

Osobny rozdział to flirt z muzyką lżejszą, od programu "El Derwid" z piosenkami Witolda Lutosławskiego po wspomniany recital piosenek Zygmunta Koniecznego, który tak zachwycił się głosem Agaty, że napisał dla niej nową piosenkę. Ale przede wszystkim jest cenioną wykonawczynią muzyki współczesnej. Opery tradycyjnej nie śpiewa, za to brała udział w kilku współczesnych: Salvatore Sciarrino, Philipa Glassa (pamiętna "Zagłada domu Usherów" w Operze Narodowej), Cezarego Duchnowskiego, a także Zygmunta Krauzego, którego nową wersję "Gwiazdy" z akompaniamentem stworzonym z przetworzonego komputerowo jej głosu wykreował za zgodą kompozytora Duchnowski.

Ma nie tylko ogromne możliwości wokalne, ale też walory aktorskie, o urodzie nie mówiąc. Jest prawdziwą osobowością sceniczną, w dodatku swój wizerunek sceniczny, w tym również stroje, od początku do końca wymyśla sama. Ogromnym wsparciem jest dla niej też mąż, Michał Moc, również kompozytor, przyjaciel jeszcze z podstawówki. To on pierwszy jej powiedział, że mogłaby zostać kompozytorką (jej reakcja: ale przecież nie ma kobiet kompozytorek poza Grażyną Bacewicz). Dziś dba o prozaiczną, organizacyjną stronę życia. Jako kompozytorzy nie rywalizują - każde ma swój świat. Mają wspólne ulubione miejsce na ziemi: Islandię. W jej krajobrazach stworzyli dostępny na YouTube wideoklip "Northern Voices" - Agata śpiewa w koncertowych sukniach na tle skalno-wodnych pejzaży, Michał wybrał plenery, filmowane z drona.

Doceniana

Utwory z udziałem głosu stanowią znaczną część jej twórczości. I z pewnością ich efektownymi wykonaniami niemało sobie pomogła w karierze. Część z nich to abstrakcyjne wokalizy, jednak większość została napisana do tekstów - Szymborskiej, Miłosza, Becketta czy Szekspira.

Jej przyjaźń z zespołem Klangforum Wien rozpoczęła się od wspólnie wykonanych na krakowskim festiwalu Sacrum Profanum "Aforyzmów na Miłosza" zamówionych przez festiwal z okazji Roku Miłoszowskiego 2011. Zespół był zachwycony. W kolejnym roku wykonał w Krakowie jej cztery utwory, w tym wspomniane "Not I", a potem - przy dodatkowym wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza - zamówił kolejne dzieła: "What Is the Word", znów do tekstu Becketta (to autor najbliższy kompozytorce) i operę kameralną ("Bildbeschreibung"), dla niego powstały też wspomniane "Pieśni Kleopatry".

Ten ostatni utwór to monodram bohaterki szekspirowskiego dramatu "Antoniusz i Kleopatra" na sopran i zespół kameralny. Kompozytorka w omówieniu określa Kleopatrę jako "królową, boginię, inteligentną, władczą, charyzmatyczną, odważną, ekstrawagancką, bystrą, twardą, elokwentną, pełną energii, męstwa, mądrości, ambicji, zdeterminowaną, dumną, nieugiętą, bogatą, upartą, rozpieszczoną, niezrównaną". I kochającą do samego końca. W muzyce - od szeptu i oddechu po krzyk. "Zniewalający występ wokalny Zubel, wywołując dreszcze emocji, sprawił, że półgodzinnego dzieła słuchało się bez wysiłku" - pisała krytyczka "Wiener-Zeitung" po wykonaniu wiedeńskim.

Jeszcze większym wydarzeniem okazało się "Bildbeschreibung" (Opisanie obrazu) do tekstu niemieckiego dramaturga Heinera Müllera. To największe rozmiarami dzieło Zubel: trwa ponad sto minut. W Warszawie i w Wiedniu było wykonane w formie koncertowej, jedynymi elementami teatralizacji była gra świateł oraz rozmieszczenie muzyków: wokół widowni siedzieli na podestach soliści grający na fletach i klarnetach basowych i kontrabasowych, saksofonie, podwójnej trąbce i syntezatorze. Z przodu siedziała reszta kameralnej orkiestry, a przed nią stała dwójka śpiewaków - kompozytorka i baryton Frank Wrner. Tekst składa się z jednego zdania ciągnącego się przez osiem stron i został zainspirowany obrazem młodej bułgarskiej malarki Emilii Kolevej. Opowiada o tym, co można zauważyć na obrazie, co z tego wynika i czego możemy się domyślać - a domyślamy się w efekcie najgorszego. Utwór zaczyna się niewinnie - wirtuozowskimi pasażami solistów, którzy jednocześnie wypowiadają-wdmuchują w instrumenty kolejne zdania. Napięcie stopniowo wzrasta, starannie budowane, odsłania się coraz więcej grozy i dzikości. Trudno było nie wyjść z koncertu pod wrażeniem i z refleksją, że żaden teatr nie jest tu już potrzebny: wszystko dzieje się w muzyce i w wyobraźni.

Utworów instrumentalnych jednak ma Zubel w dorobku więcej. Lubi pisać do tekstów, w których od razu ma zalążek muzyki. Ale pisanie na instrumenty jest po prostu zabawą dźwiękiem. Jak w najnowszym Chamber Piano Concerto - to istna feeria brzmień. Na większą skalę, choć krótsza, jest gra barw w orkiestrowych "Fireworks". To utwór skomponowany z okazji stulecia niepodległości Polski i ma być po prostu, zgodnie z tytułem, radosnym fajerwerkiem niosącym dobre emocje. Kompozytorka chciałaby, aby owe fajerwerki "dodawały siły, budziły do działania, ogniskowały zapał, a nie współczesne wątpliwości, jaką kto ma (lub powinien mieć) tożsamość. Chciałabym, aby uruchamiały pęd myśli wartko i niespodziewanie wijących się wśród wielości wrażeń, zaskakiwały i napawały energią - by po prostu chciało się żyć!".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji