Artykuły

Poznań. "Zapiski z wygnania" w Auli Artis

Stoi przy mikrofonie w czarnej sukience. Kiedy zaczynają grać skrzypce albo fortepian - śpiewa. Przede wszystkim jednak opowiada: o ludziach, którzy w 1968 r. musieli zostawić wszystko.

W czwartek i w piątek Aula Artis pokaże "Zapiski z wygnania" z Krystyną Jandą. To głośny spektakl, który powstał z okazji 50. rocznicy Marca '68. Aktorka zjeździła z nim Polskę wzdłuż i wszerz. Bo też wydarzeniom, o których opowiada - antysemickiej nagonce i przymusowym wyjazdom Polaków żydowskiego pochodzenia, często cudem ocalałych w czasie II wojny - trudno przypisać jeden punkt na mapie. Dramatyczne rozstania trwały wiele miesięcy. Szacuje się, że Polskę opuściło od kilkunastu do 20 tys. obywateli. - Na tle emigracji z PRL-u lub ogółu ludności Polski emigranci pomarcowi byli grupą niezwykłą. Odsetek osób z wykształceniem wyższym i studentów był wśród nich osiem razy większy - wylicza Krystyna Janda w trailerze spektaklu.

Straciła wszystko, co znała

Na scenie w "Zapiskach..." aktorce towarzyszy zespół muzyków pod kierownictwem Janusza Bogackiego. Za reżyserię odpowiada Magda Umer. Premiera odbyła się 9 marca w warszawskim Teatrze Polonia.

Spektaklu w tym kształcie nie byłoby, gdyby nie wspomnienia Sabiny Baral. Wrocławianki, która jako dwudziestolatka razem z rodzicami musiała uciekać w nieznane.

- Często dostaję pytania, czy noszę jeszcze zadrę. Czy przebaczyłam. Czy nadal boli - opowiadała Sabina Baral podczas spotkania w Teatrze Żydowskim w 2016 r. - To jest złożona sprawa, bo jak sobie myślę o tym wszystkim, to boli. Wtedy bolało. Wtedy traciłam coś bardzo namacalnego, bo traciłam wszystko, co znałam. Potem przeżyłam najtrudniejszy okres - obojętność. Bo wiecie państwo, że odwrotną stroną miłości nie jest nienawiść - wyznała autorka wspomnień.

Kot i lekcja odpowiedzialności

Historie, które zapamiętała Sabina Baral i które przywołuje na scenie Janda, wbijają w fotel. Niektóre zaskakują, jak ta o kocie, którego zabrało ze sobą w podróż starsze rodzeństwo profesorów Uniwersytetu Warszawskiego. "Kot wydaje się być ich jedyną rodziną. Stanowi niezwykłe wyzwanie logistyczne i organizacyjne, jest to chyba pierwsze zwierzę tej emigracji. Jego właściciele przy każdej okazji wpadają w panikę, boją się, że za chwilę ktoś powie, że dalej z kotem podróżować nie wolno. Ja zaczynam rozumieć, że nie chodzi tylko o miłość do kota, a o odpowiedzialność. O zaufanie. Wzięli zwierzę z Polski, zwierzę im zaufało. (...) Kot wyemigrował do Ameryki. Z własnym biletem lotniczym, na siedzeniu między nimi" - relacjonuje w spektaklu Janda.

Jest też rozdzierający wątek rodziców, którzy wyjeżdżają głównie po to, by ratować swoje wkraczające w dorosłość dziecko. I fragment o innej rodzinie, która zabiera ze sobą w podróż wykopaną trumnę.

Trudno nie doszukiwać się w historiach sprzed pół wieku współczesnego kontekstu. - Lekcja, którą ćwiczę do dziś: tożsamość, jest sprawą wyboru - cytuje myśli Sabiny Baral Krystyna Janda. - To, kim jestem i gdzie przynależę, zależy od punktu widzenia. Tylko ludzie i systemy, które praktykują ignorancję i nienawiść decydują o czyjejś tożsamości i za nią sądzą - dodaje aktorka.

Spektakle w Auli Artis - 10 stycznia o godz. 19 i i 11 stycznia o godz. 17.30 i 20.30.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji