Artykuły

Anna Wieczur-Bluszcz: Jeśli życie traktować jak kartkę z podróży...

- W rozmachu tego dzieła, w jego komizmie, ironii jest pewna nuta brzmiąca serio - to autentyczna emocja autora, wynikająca z głębokiego przejęcia się światem i ludźmi - mówi Anna Wieczur-Bluszcz, reżyserka "Kandyda" Leonarda Bernsteina w Operze Bałtyckiej, w rozmowie z Gabrielą Pewińską w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

W minionym roku "Kandyda" wystawiła Opera Wrocławska. Premiera, podobnie jak w Operze Bałtyckiej, miała miejsce pod koniec grudnia. Dzieło Leonarda Bernsteina, inspirowane powiastką filozoficzną Voltaire'a to, zdaje się, propozycja w sam raz na koniec roku.

- To materiał nie tylko na zakończenie starego i początek nowego roku, ale też posumowanie jednego i rozpoczęcie nowego etapu życia. "Kandyd" to przecież uważne przyglądanie się światu, ludziom, nam samym. A najchętniej przyglądamy się sobie i światu właśnie w momentach przełomowych. "Kandyd" na tej refleksji się opiera, z pewnej perspektywy ktoś opowiada nam o tym, jak widzi świat. Co myśli o życiu. Te obserwacje to nie tylko analizy, to też emocje.

Kompozytor opatrzył egzemplarz dzieła napisem: "opera komiczna".

- Tej wskazówce pozostaniemy wierni. W rozmachu tego dzieła, w jego komizmie, ironii jest pewna nuta brzmiąca serio - to autentyczna emocja autora, wynikająca z głębokiego przejęcia się światem i ludźmi.

W inscenizacji przeniesiemy się, jak czytamy w zapowiedzi, do klasycznego świata pełnego starych rycin oraz morskich podróży. Dramaturgicznie dzieło Voltaire'a to podróż, to doświadczanie różnych sytuacji w różnych miejscach na ziemi. "Kandyd" - kartka z podróży?

- Jeśli życie traktować jako kartkę z podróży? Kartka z podróży czyli coś, co pozwala nam zapamiętać, to powrót do tego, co nam się przydarzyło dobrego i złego. A "Kandyd" to podróż przez własne życie. Pracując nad tym dziełem zastanawiam się chwilami jaka będzie moja kartka z podróży za wiele lat? Czym będzie przesycona? Jakimi emocjami? "Kandyd" może zainspirować do takich rozważań.

Czy któraś z tych scen, nad którymi pani pracuje jest szczególnie ważna? Scena kluczowa?

- Każda jest inna, bo wymaga innego nastroju, każda jest tu niespodzianką, zwłaszcza że akcja zmienia się jak w kalejdoskopie. A ponieważ tak wszystko tu błyska, skrzy się i mieni, w sposób tak różny, tak zaskakujący, od lirycznej nuty, tkliwej przez sadystyczną, wampiryczną, wręcz nasyconą przemocą, po tę o nieprawdopodobnym poczuciu humoru to każda ze scen, zwłaszcza na tym etapie pracy, jest dla mnie ważna.

Choreografię przygotował Leszek Bzdyl. Choreograf o duszy filozofa.

- Z radością korzystam z jego wyobraźni. Zadania, które powierzył tancerzom klasycznym wynikają z inspiracji konwencją dell'arte.

Dzieło Voltaire'a. Czym jest dla pani?

- Ciepło myślę o tej historii. Świadomość i pewna zgoda na to, że nasze dwie natury, ta dobra i zła odwiecznie współdziałają ze sobą czyni człowieka dojrzałym i pozwala akceptować tak świat jak i siebie, co z kolei daje poczucie spełnienia, spokoju, może nawet harmonii? To jest dla mnie czymś dobrym. Przesłanie nie wprawia w rozpacz. Słynne słowa o uprawianiu własnego ogródka mówią o tym, że życie co prawda nie jest proste, ale nie należy poddawać się, tylko robić swoje. "Kandyd", czyli optymizm.

Świat współczesny jakoś zaistnieje w pani przedstawieniu?

- Zanim zabrałam się za realizację tego dzieła zadałam sobie pytanie, czy ta historia w ten właśnie sposób przedstawiona ma sens? Czy jest aktualna dzisiaj? Czy mam potrzebę, a jeśli to z jakiego powodu opowiedzieć ją ludziom. Czy przedstawienie to mnie samą będzie obchodzić?

Pytanie o sens życia, które stawia "Kandyd" zawsze jest na czasie.

- Dlatego to tekst tak poruszający. Choć został napisany całe dekady lat temu, jest aktualny w sposób wręcz okrutny, bezwzględny. Czy trzeba doń zatem dokładać współczesnych bohaterów, nowy kontekst? Nie. Mało tego, zestawiając tamten świat z dzisiejszym widzimy jak stoimy w miejscu. Jak wciąż nie uczymy się na błędach i, że nadal popełniamy te same grzechy. By powiedzieć za Voltairem: Tacy właśnie jesteśmy. I to jest jeszcze bardziej przejmujące. I jak uniwersalne! To siła tego dzieła.

---

Premiera w Operze Bałtyckiej 30 grudnia, godz. 19. Kolejne spektakle: 31 grudnia, 4, 5, 6 stycznia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji