Artykuły

Senne koszmary? Na kolację!

"Kraina śpiochów" Marty Guśniowskiej w reż. Wojciecha Rogowskiego w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Maja Ignasiak w Tygodniku Koszalińskim Miasto.

Bałtycki Teatr Dramatyczny nie zawiódł najmłodszych widzów. Jak co roku na przełomie listopada i grudnia, tak i teraz dał im mikołajkowy prezent. Prezent niebędący dla ofiarodawcy obowiązkową pozycją repertuarową, lecz czystą satysfakcją twórczą. Prezent mądry, dany z czułością i opatrzony gwarancją bezpieczeństwa. Bo, choć prezent ten jest sceniczną bajką, nie ma w niej złych postaci. Nawet potwory, nawiedzające dziecięce sny, mają w gruncie rzeczy poczciwą powierzchowność domowych sprzętów. Może właśnie z tej przyczyny proszą o zrozumienie?

Po prapremierach "Strażniczki magicznego lasu" i "Wirusa Świrusa", którymi ich autor Tomasz Ogonowski zawładnął dziećmi w wieku szkolnym, konieczne stało się uzupełnienie oferty teatru sztuką dla przedszkolaków. Wojciech Rogowski zdecydował się na "Krainę śpiochów" Marty Guśniowskiej. Tekst okazał się wdzięczną materią dla wszystkich koszalińskich twórców i odtwórców. Kompozytor Maciej Osada - Sobczyński wyjawił, że piosenki "same się pisały", choreograf Arkadiusz Buszko zrobił dowcipne układy wynikające wprost z tekstu, scenografka Beata Jasionek stworzyła zimowe miasteczko pełne postaci w zabawnych kostiumach i takichż lalek. Posunęła się nawet do wprowadzenia porcji różu, co zaraz po premierze zostało nagrodzone odrębną pochwałą dyrektora teatru. Docenił on, że jego ulubiona kreatorka bajkowych światów zadała gwałt swemu umiłowaniu mrocznych barw. Zrobiła to z niewątpliwym pożytkiem szczególnie dla postaci królewny Śpioszki. Grająca ją Żaneta Kurcewiczówna tworzy postać do pokochania, jeśli nie przez chłopców, to na pewno przez wszystkie dziewczynki. Królewna z niej dobra, serdeczna i wręcz wzruszająca w swojej chęci zadowolenia wszystkich w otoczeniu. Nie ma łatwo: z jakichś przyczyn wychowuje się bez mamy, niepewny swego autorytetu ojciec król walczy z nianią o pierwszeństwo, a w dodatku biedną Śpioszkę nękają senne koszmary. Czynią to tak dotkliwie, że dziewczynka poprzysięgła sobie już nigdy w życiu nie pójść spać. I to się udaje. Lekarz z nasennym syropem wychodzi z królewskich komnat ogłaszając porażkę. Bezradny okazuje się przedstawiciel ludowej medycyny, czyli chłop z owcami do liczenia. Królewny nie jest w stanie uśpić nawet profesor słynący z tego, że wszyscy studenci od razu zasypiają na jego nudnych wykładach. Choć już cały dwór słania się i ziewa, mała Śpioszka pozostaje w pełni sił żywotnych. Tak wielka jest jej obawa przed nawrotem koszmarów. A tata, niania i cały dwór popadają w coraz większą zgryzotę. Kto wyruszy po pomoc w, jak to zwykle w bajkach bywa, szeroki świat? Ano, król wyruszy, bo jest kochającym ojcem. Jest przy tym sprawiedliwym władcą, więc kibicuje mu cała Kraina Śpiochów. Nadrzędną zasadą w tej krainie jest bowiem zdrowy sen każdego mieszkańca.

Zaspany dwór z poduszkami, w koszulach i szlafmycach, rozbawia dzieci duże i małe. Król bez trudu wchodzi z nimi w poufały dialog. Wojciech Rogowski zabarwił tę rolę mnóstwem odcieni: bywa wielkodusznym tatą, do którego chciałoby się przytulić; bywa i poirytowanym dyrektorem. Reszta królewskiego dworu bawi się sztuką razem z małymi widzami, a i niejednego dorosłego rozśmieszy do łez Katarzyna Ulicka - Pyda w roli dobrotliwej piastunki w groteskowym czepcu i Żanetta Gruszczyńska - Ogonowska jako dworzanin, wybuchający płaczem na wieść, że święty Mikołaj do Krainy Śpiochów w tym roku nie przyjedzie ("To po ja taki grzeczny byłeeeeem?!"). Na wyżyny aktorskiej maestrii obie panie wspinają się w drugim akcie, będącym serią spotkań króla, wędrującego w poszukiwaniu specyfiku na bezsenność córki. Żanetta Gruszczyńska - Ogonowska w kostiumie, będącym równocześnie lalką, dialoguje ze stroskanym królem jako Jaszczurka Zwinka, a Katarzyna Ulicka - Pyda animuje bałwana, jakby się z nim urodziła, choć w rzeczywistości jest to jej pierwsze lalkarskie doświadczenie. Czarownica w wykonaniu Marcina Borchardta dopełnia wybornego trio. Gdyby ktoś dorosły miał obawy, że wynudzi się, towarzysząc dziecku na bajce, rozwiewam je: nie wynudzi. Choćby ze względu na to, co wyprawia na scenie wzmiankowane trio.

Wytrwałość króla zostaje nagrodzona. Niespodziewanie spotyka na swej drodze Stworka Głodomorka (Jacek Zdrojewski). Jak Tygrys w "Kubusiu Puchatku" krzywi się na miód, a rzuca łapczywie na oset, tak stworek ów gardzi pożywnym posiłkiem, za to okazuje się amatorem koszmarnych snów. Mówiąc krótko: zje ich każdą ilość i poprosi o dokładkę, raz na zawsze uwalniając królewską córkę od problemu. A, że jest sympatyczny, jego obecność wzmaga tylko pozytywny koloryt królestwa ludzi, nie rozstających się z wygodnymi poduszkami. W "Krainie śpiochów" zajada się pierniki, pije kakao z pianką i stroi choinki. Zważywszy powyższe, przedstawienie najlepiej smakuje oczywiście w grudniu. Jednak i po Bożym Narodzeniu oraz wizycie świętego Mikołaja warto sprawić dziecku prezent w postaci wspólnej wyprawy do teatru. Bo w Koszalinie umieją robić teatr dla dzieci. I widać, że robią go z pasją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji