Artykuły

Kobieta foka z japońskiego fiordu

Robert Wilson, wystawiając w warszawskim Teatrze Dramatycznym "Kobietę z morza" Henryka Ibsena w adaptacji Susan Sontag, stworzył fascynujący spektakl o niezwykle pięknej, wyrafinowanej, czystej formie. Na pytanie postawione w czasie tłumaczonej przeze mnie konferencji prasowej, czemu wybrał te właśnie sztukę, odparł, że pociągała go tajemniczość głównej postaci, Ellidy. Siła spektaklu rzeczywiście wypływa z tej niezwykłej istoty tęskniącej za morzem jak jakaś syrena, która przez niefortunny splot okoliczności została zmuszona, by żyć na suchym lądzie.

Nie wiemy, czy Ellida - córka latarnika wydana za znacznie od niej starszego lekarza, wdowca i ojca dwóch dorastających córek - jest chora umysłowo, jak uważa jej uczony mąż, czy może jest jednak istotą nadprzyrodzoną. Jej opowieść o foce, która zrzuciła skórę, stając się piękną kobietą, i o rybaku, który ukrywszy jej foczą skórę, zmusił ją do małżeństwa, brzmi jak osobiste wyznanie, pełne tęsknoty za morzem i za pozostawionym tam foczym kochankiem.

Ta norweska legenda ma liczne odpowiedniki w legendach szkockich, irlandzkich, eskimoskich, faroerskich, a nawet maoryskich. Lecz Ellida to również istota pokrewna innym żeńskim morskim stworom, np. greckim nimfom okeanidom, starofrancuskim meluzynom czy też japońskim kappom, czyli kobietom-wydrom. Wszystkie te mityczne postaci wyrażają archetyp dzikiej, nieujarzmionej przez mężczyznę i jego cywilizację, kobiety natury. Dzika kobieta jest ostatnio bardzo modna w tzw. "feministycznej duchowości", czyli kobiecym neoszamanizmie rodem z USA. Prym jednak wiodą tam nie foki czy wydry, lecz wilczyce i jaguarzyce. Po kobiecie-kocie i kobiecie-pająku z japońskich i hollywodzkich filmów przyszedł czas na inne drapieżniki, mające wyrażać kobiecą wyzwoloną, instynktualną naturę.

Ellida nie jest jednak drapieżna jak wspomniane powyżej furie. Jest tylko inna, nieujarzmiona i niepojęta. Jej nieodgadnioną, domagającą się wolności, foczą naturę Wilson ukazał w fuzji estetyki nordyckiej z japońską. Ellida dźwiga swój los samotnie, jak na skandynawską bohaterkę przystało, w imponującej swym majestatem scenerii skalistego fiordu. Jednakże styl jej gry i tajemniczy nastrój kontemplacji piękna przyrody kojarzą się przede wszystkim z japońską estetyką yugen z teatru no. Co za zaskakujące połączenie dwóch z pozoru odległych kulturowo wizji!

Kobieta-foka roztacza wokół siebie jakąś niezwykłą aurę. Jej siła nie wypływa z pozycji społecznej czy talentu, ale z urody i tajemniczego związku z morzem, które dla mieszkańców zapadłej norweskiej wioski jest żywiołem najpotężniejszym. Jej nadprzyrodzona moc manifestuje się w przypływach i odpływach emanującej z niej energii. Wilson po mistrzowsku oddaje stany ducha wszystkich postaci poprzez niezwykle wyszukaną grę świateł padających nic tylko od przodu sceny, lecz również z tyłu na specjalny ekran stanowiący tło. Pomaga w tym muzyka Philipa Glassa, pełna odgłosów przyrody. Gra świateł i dźwięków, doskonale zsynchronizowana z ruchem scenicznym, jest w stanie wyrazić każde drgnienie kobiecej duszy, od nostalgii i depresji po stany szaleństwa Ellidy.

Danuta Stenka jako Ellida stworzyła wielką rolę, łącząc precyzję i opanowanie godne aktora no z psychologiczną głębią aktorek Bergmana (myślę tu o Harriet Anderson i Liv Ulman). Od pierwszego, powolnego przejścia brzegiem szumiącego morza w głębi sceny jej sylwetka na podświetlonym tle przykuwała uwagę. Szła wolno, tyłem, krok za krokiem, nie odrywając stóp od sceny, podobnie jak czynią to aktorzy teatru no. Jej ręce towarzyszyły krokom unosząc się i opadając naprzemiennymi ruchami jak w tai-chi, tworząc obraz par excellence oniryczny.

Ellida przez cały czas spektaklu pozostała charyzmatyczną postacią, przykuwającą uwagę swoją magnetyczną obecnością. Nie była to sita narzucana innym w celu ich kontrolowania, lecz moc z innego świata, żądająca szacunku dla siebie samej. Ellida nie jest bowiem tylko "kobietą z morza", ale również istotą przez nie stworzoną. Jest ona przecież uosobieniem tego kapryśnego jak kobieta żywiołu rządzonego przez Księżyc i utożsamianego z głębią nieświadomości. Dlatego też jako kobieta/foka znakomicie uosabia dziki aspekt kobiecości, niedający się do końca ujarzmić kulturze patriarchalnej reprezentowanej przez jej męża lekarza, bezradnego wobec tego, co irracjonalne.

Ellida kontrastuje ze wszystkimi postaciami, wykazując pokrewieństwo jedynie z tajemniczym, milczącym Obcym, przybywającym z morza z intencją zabrania jej ze sobą z powrotem do ich prawdziwego domu. Krzysztof Dracz w tej niemej, posągowej roli tchnie spokojem i groźną siłą zaświatów. Pozostałe dramatispersonae w kontakcie z tą numinotyczną parą są groteskowe w ograniczeniach swymi rolami społecznymi i brakiem zrozumienia powagi sytuacji.

Kobieta/foka szamocze się między żywiołem nieświadomości, symbolizowanym przez huczące fale morza, gwizd wiatru i ćwir mew, a posłuszeństwem wobec męża i społecznych reguł. Ten konflikt charakteryzuje się głębokimi regresjami w nieświadomość, wręcz wybuchami szaleństwa, i czyni z niej postać głęboko tragiczną. Danuta Stenka przekazuje nam to każdym gestem w prawdziwie mistrzowski sposób.

Gdy zapytałem Wilsona o ocenę jej roli usłyszałem: She is brilliant! Extraordinary! Podkreślił też siłę jej osobowości i porównał jej grę do gry swej pierwszej gwiazdy, czarnoskórej Cherryl Sutton. Stenka stworzyła wielką rolę, potwierdzając to, co wiemy od dawna, że jest jedną z najlepszych polskich aktorek dramatycznych. Mamy wybitną tragiczkę i reżyserzy szukający aktorki do ról Medei, Marii Stuart czy Lady Makbet nic powinni się wahać ani chwili.

Wilson znakomicie obsadził wszystkie role. Zderzenie prymarnej mocy Ellidy z racjonalną, zdystansowaną i pełną wahań postacią jej męża-lekarza, znakomicie granego przez Władysława Kowalskiego, buduje oś spektaklu. Zbolały mąż, uważny obserwator symptomów choroby żony, pełni rolę komentatora, a czasem wręcz narratora. Zarówno Anna Dereszowska w roli starszej córki, jak i Dominika Kluźniak jako córka młodsza, bawiły absurdalnie przerysowaną trzpiotliwością. Wyborną parodię postaci salonowego bajeranta stworzył Miłogost Reczek, dając prawdziwy koncert gry wodewilowego uwodziciela.

Kobietę z morza polecić można zarówno osobom ceniącym teatr intelektualny i psychologiczny, jak i estetom lubiącym kunsztowną czystą formę, tak rzadko spotykaną w polskim teatrze. Jednorodna, wspaniała wizja plastyczno-muzyczna, arcyprecyzyjna reżyseria (kilkadziesiąt zmian świateł podczas jednej sceny) i wysoki kunszt gry całego zespołu stawiają ten spektakl na czołowym miejscu wśród stołecznych przedstawień. Dlatego też nie rozumiem zblazowanej i niewrażliwej recenzentki "Gazety Wyborczej", która opisała "Kobietę z morza" jako zbiór formalnych tricków, w ogóle nie dostrzegając spójnej i głębokiej wizji. Również jej zarzut, że jest to spektakl powtórzony po inscenizacjach w innych krajach, jest po prostu śmieszny. To nie były odgrzewane kotlety, ale świeże danie podług mistrzowskiej receptury, ugotowane i przyprawione przez Brilliat Savarin współczesnego teatru. Jak powiedział kiedyś Henryk Stażewski o sztuce: (jej) najpiękniejsze owoce nie są strawne dla ciemnych mas społeczeństwa. Szczególnie przez massmedialne masy i ich aroganckich koryfeuszy.

Po powrocie z Festiwalu Ibsenowskiego w Oslo w sierpniu br. dzika foka ma znów pluskać się w akwenie stołecznego Teatru Dramatycznego, jednakże ci, którzy chcieliby jej się bliżej przypatrzyć, muszą umieć pływać, by nie wybredzać, że we fiordzie jest zimna i głęboka woda i że wszystkie foki są takie same, i że wobec tego najlepiej jest się od tego zdystansować w jednoosobowej loży szydercy i strzyknąć na to, czego się nie rozumie, jadem. Pozwolę sobie zakończyć maksymą z "Eneidy" Wergilego, którą Andrea Palladio umieścił nad sceną Teatro Olimpico w Vicenzie w 1580 roku, odnoszącą się do wszelkiego inicjacyjnego wysiłku poznawczego: Hic labor; hoc opus est.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji