Artykuły

Premiera na otwarcie nowego sezonu w Starym Teatrze. Po nowemu i po staremu

"Rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej" Pawła Demirskiego w reż. Moniki Strzępki w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Czekaliśmy, czekaliśmy i się doczekaliśmy. W Starym Teatrze nadszedł wreszcie dzień pierwszej premiery nowego sezonu. Do teatru powrócili Strzępka i Demirski; miało więc być na nowo, ale i po staremu, bo to stare było przecież dobre.

Po przygnębiających premierach poprzedniego sezonu na Scenie Kameralnej - przypomnę, choć wolałabym zapomnieć: "Gould" i "Pierwiastek z minus jeden" - oczekiwania były duże. Czy się spełniły? Częściowo na pewno - znów zobaczyliśmy aktorów, którzy w poprzednim sezonie pauzowali, ale za to wywalczyli sobie prawo do decydowania o repertuarze. Znów zobaczyliśmy charakterystyczną dla Strzępki i Demirskiego sytuację sceniczną: ludzie wrzuceni w sytuacje niekomfortowe, czas biegnący do przodu, do tyłu i na boki, realność mieszającą się ze snami, koszmarami, fantazjami i wyobrażeniami, życie z życiem pozagrobowym. Na scenie obok resztek kościelnej wieży leży martwa krowa, kręci się obrotówka, dymiarki pracują pełną parą. Krajobraz po katastrofie.

Średnie obserwacje

Paweł Demirski mówił przed premierą o inspiracji "Opisem obyczajów" księdza Kitowicza. Najbardziej przyłożył się do opisania klasy średniej (w rolach ich przedstawicieli Dorota Segda i Zbigniew W. Kaleta), ale to opisanie wypadło średnio, sprowadziło się do przemielonych wielokrotnie diagnoz rodem raczej z gazet i internetowych dyskusji, a nie własnych obserwacji. Ileż można słuchać o jeżdżeniu na zagraniczne wakacje, robieniu tam zdjęć, o lepszych osiedlach, lepszych lodówkach, SUV-ach, potwierdzaniu swojego statusu w celu odróżnienia się od tych, co niżej, i aspirowaniu do tych, co wyżej. Z dwuosobowej klasy średniej u Demirskiego wyłazi co prawda niepewność - a to języki znają niedostatecznie, a to wodę do płukania palców po krewetkach zdarzyło się im omyłkowo wypić, ale wciąż pozostajemy w kręgu banałów. Aktorzy - zwłaszcza Dorota Segda - świetnie rozgrywają to połączenie pretensjonalności i niepewności, jednoczesnego poczucia wyższości i niższości, jednak słabości tekstu nie daje się ukryć. Demirski mówił o grubym szyderstwie; niechby było i grubo, byle nie nudno.

Milenialsi i klasy niższe

Na klasie średniej się nie kończy. Jest też przedstawicielka milenialsów (Anna Radwan), charakteryzująca się ogólnym niezainteresowaniem, a także indywidualnym poczuciem czasu (od pół roku zastanawia się, komu miała podać piwo). Ksiądz (Radosław Krzyżowski) jest niby swojakiem, ale marzy o pozbawieniu niewierzących prawa do Bożego Narodzenia. Profesor (Michał Majnicz) usiłuje niezbyt skutecznie zyskać szacunek klasy średniej. Klasy niższe reprezentuje ponury facet w ogrodniczkach grany przez Juliusza Chrząstowskiego, a władzę podejrzany, dysponujący ważnymi pieczątkami "komboj" - wicepremier (Krzysztof Zawadzki) i upiorna, choć urocza zombie (znakomita Małgorzata Zawadzka), wielbicielka prosektoriów, tradycji i artystów wielkich, bo martwych. Postacią o nieco innym charakterze jest śmiertelnie chory młody człowiek (Szymon Czacki), który ostatkiem sił plącze się po tym nieprzyjemnym świecie. Są jeszcze dwie kobiety, grane przez Annę Dymną i Dorotę Pomykałę, które dysponują prawdziwą, bo ludową mądrością i poniekąd uruchamiają sceniczną rzeczywistość.

Wytarte aluzje

Spektakl jest bardzo nierówny: rozwleczone i niekoniecznie trafne opisy i autoopisy obyczajów oraz wygłaszane wprost do widzów lamentacje (o mężczyznach polskich, twarzach polityków, matkach i czym tam jeszcze) sąsiadują z zaskakującymi monologami jak ten, którym Anna Dymna rozpoczyna spektakl: o dwóch plemionach, które pogodzić się nie mogą. Niby wiemy, o co może chodzić, Demirskiemu jednak udaje się nas zaskoczyć. Jak? Nie zdradzę.

Lepiej jest, gdy podmioty opisu obyczajów nie przedstawiają się długo i szczegółowo, a najlepiej, gdy wchodzą ze sobą w reakcję i interakcję, tworząc kłótliwą, toksyczną i boczącą się na siebie nawzajem wspólnotę. Widzieliśmy to już u Strzępki i Demirskiego wielokrotnie, ale można zobaczyć jeszcze raz. Jako komentarz do tytułowego roku z życia codziennego spektakl jest zbyt poczciwy; operowanie grubymi środkami często okazuje się operowaniem wytartymi myślami, aluzjami i puszczaniem oka do widzów. Pazury są zwykle schowane, jest miło, aktorzy grają świetnie, publiczność się śmieje. A że chciałoby się czegoś więcej, to już mój problem.

*Narodowy Stary Teatr. Paweł Demirski, "Rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej". Reżyseria - Monika Strzępka, scenografia i kostiumy - Arek Ślesiński, muzyka - Tomasz Sierajewski, światło i projekcje wideo - Robert Mleczko. Premiera 30 listopada 2018.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji