Artykuły

Korepetytorka męża

- Bardzo mi jest potrzebne takie zewnętrzne ucho, jakim jest moja żona. To musi być osoba, do której ma się zaufanie. Korepetytor weryfikuje śpiew w czasie lekcji, prób, przedstawienia i podpowiada - mówi MICHAŁ MARZEC, solista Teatru Wielkiego w Poznaniu.

Z Michałem i Wandą Marcami z Teatru Wielkiego rozmawia Sylwia Lecha:

Czy to oznacza, że żona jest korepetytorem męża?

Żona: - Tak. Pracujemy razem, co jest dla mnie ogromnym plusem. Przebywam z mężem 24 godziny na dobę i co ważne sprawia mi to przyjemność, gdyż bardzo lubię słuchać śpiewu Michała. Jestem jego zewnętrznym uchem, które jest śpiewakowi niezbędne. Musi być ktoś, kto go posłucha.

Mąż: - Od 26 lat pracujemy razem i bardzo się z tego cieszę. Dobrze się rozumiemy. Razem jedziemy do pracy, pracujemy razem, razem wracamy do domu, ale ciągle jest nam mało.

Zdarza się państwu przenosić próby z teatru do domu?

Mąż: - Nie zabieramy pracy do domu. Chyba, że zbliża się wspólny koncert. Pracujemy wtedy nad nim przez co najmniej dwa tygodnie.

Żona: - Jeśli jest to nowe przedstawienie, to przygotowujemy się do niego w domu nawet przez miesiąc. Mąż lubi wtedy wziąć do ręki nuty, przeanalizować je i dopiero później zawołać mnie, abym mu zagrała na fortepianie.

Żona jest wymagającym korepetytorem?

Żona: - Myślę, że jestem wymagająca. Zdarza mi się często robić Michałowi uwagi już przy pierwszych dźwiękach, czego on nie lubi. Lubię mu też dokręcić: tu kropeczka, tu ósemeczka. Michał nauczył mnie słuchać. Puszczał mi różne nagrania wielkich śpiewaków operowych i analizował je. Uczulił mnie na dźwięk prawidłowy i nieprawidłowy.

Mąż: - Muszę temperować te wymagania żony. To, czy mi one bardzo przeszkadzają zależy od tego na jakim etapie śpiewania jestem. Jeśli są to dopiero początki, to muszę się najpierw rozśpiewać, bo wtedy się wszystko lepiej układa. Nie można na początku, co drugi dźwięk czynić uwagi. Jest takie powiedzenie: - to się musi uleżeć.

A obiektywnym?

Mąż: - Bardzo mi jest potrzebne takie zewnętrzne ucho, jakim jest moja żona. To musi być osoba, do której ma się zaufanie. Korepetytor weryfikuje śpiew w czasie lekcji, prób, przedstawienia i podpowiada. Koleżanki i koledzy pytają się często nawzajem, jak to brzmi, ale nie do każdego można mieć zaufanie. Pisarz ma swoją technikę, sposób formułowania myśli i podobnie jest w śpiewie. To nie jest tak, że solista wychodzi na scenę i śpiewa. Musi się wcześniej nauczyć partii. Problemem jest też jakość dźwięku. Te umiejętności niekiedy zdobywa się latami i w trakcie kształtowania głosu potrzebne jest zewnętrzne ucho. Jeśli to zewnętrzne ucho mówi: "nie tak", to musimy być pewni, że ono nie jest złośliwe. Potrzebny jest rodzaj więzi, zaufania i zrozumienia pomiędzy śpiewakiem a korepetytorem.

Wiem, że soliści pracują z korepetytorami według wcześniej ustalonego grafiku. Czy zdarza się państwu czasem w nim namieszać tak, by zawsze ćwiczyć razem?

Żona: - Osoba, która ustala grafik pracy poszczególnych korepetytorów ze śpiewakami

stara się go tak od początku ułożyć, abyśmy raczej pracowali razem.

Mąż: - Zdarza się też, że muszę się zamienić z moimi kolegami korepetytorami.

To prawda, że śpiewak musi szczególnie o siebie dbać?

Mąż: - To zawód bardzo wymagający. Śpiewak musi być zawsze dyspozycyjny i przez cały czas wypoczęty.

Żona: - To, niestety, ogranicza nasze życie towarzyskie. Nie możemy się umówić z przyjaciółmi na przykład na grilla, bo Michał nie może się przeziębić.

Czy żona zasiada na widowni podczas przedstawienia, czy czeka za kulisami?

Żona: - Uczestniczę we wszystkich próbach generalnych, gdyż tego życzy sobie mój mąż. Oczywiście jestem na widowni podczas wszystkich premier.

Mąż: - W trakcie przerwy w przedstawieniu szukam żony, by mi przekazała ewentualne uwagi.

Żona: - Często mam dylemat, czy mówić Michałowi o nich w trakcie przedstawienia. Zazwyczaj dochodzę do wniosku, że jeśli będzie wiedział, to może jeszcze coś zmienić.

Za co ceni pani męża?

Żona: - Za totalną uczciwość i wierność. Mam do Michała pełne zaufanie i nigdy się na nim nie zawiodłam. Ponadto za to, że bardzo serio podchodzi do wszystkiego i jest wierny swoim zasadom. Doceniam w nim to, że jest bardzo pracowity, obowiązkowy i uporządkowany.

A pan żonę?

Mąż: - Przede wszystkim za to, że zechciała zostać moją żoną. Nie zamieniłbym jej na żadną inną. Jestem wdzięczny Wandzie, że zgodziła się na tę zabawę z głosem, a jest to przecież bardziej mój, niż jej interes. Jest dokładna, precyzyjna i obowiązkowa.

Jak się w ogóle państwo poznali?

Żona: - Podczas studiów na Akademii Muzycznej. Po raz pierwszy zobaczyłam Michała, jak szedł na lekcję śpiewu. Pomyślałam sobie: ale fajny facet. Później poznaliśmy się w radzie uczelnianej, której Michał był przewodniczącym, a ja sekretarzem. Nasze drogi się rozeszły, kiedy ukończyłam studia i rozpoczęłam pracę w Teatrze Wielkim.

Mąż: - Trzy lata później, po ukończeniu studiów także trafiłem do Teatru Wielkiego. Pracowaliśmy razem i przyjaźniliśmy się. Z czasem wzięliśmy ślub.

Wspólne marzenie?

Żona: - Chcielibyśmy mieć domek z ogródkiem za miastem.

Mąż: - Niestety, to już pozostanie tylko w sferze marzeń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji