Artykuły

Hej, Góral ci ja, Góral...

Jak uratować legendę Tatr, gdy dżinsy wyparły góralskie stroje, rap krzesanego, a Schwarzenegger Janosika? Czy bohaterowie opowieści ks. Tischnera przywrócą charyzmę mieszkańcom skalnego Podhala? "Góralu, czy ci nie żal?" - chciałoby się zapytać, gdy małe Jontki odpinają deski, by śmigać na modnych rowerach (oczywiście górskich, z przerzutką).

A jednak. Jest coś, co nie przemija, zbójnicka fantazja, umiłowanie wolności. "Śleboda", swoboda, za to każdy góral oddałby telewizor, wideo.

To, co głęboko zapadło w zbójnicką naturę, co w człowieku gór piękne i straszne, toporność i poezja góralskiej duszy, a nade wszystko muzyka, która tę duszę wyraża jak nic innego, stanowi materię pięknego, zrealizowanego na kanwie prozy Kazimierza Przerwy-Tetmajera, autorskiego spektaklu "Śleboda". Jest on pokazywany od czasu do czasu na małej scenie Teatru Powszechnego. Widać wyraźnie, że Waldemar Śmigasiewicz, który wymyślił sobie, jak tę legendę przełożyć na język sceny, czuje góry i czuje aktora.

Pod jego batutą młody zespół zamienia się w butnych Janosików. Śmigasiewicz - choć ceper - nadał przedstawieniu niezwykły rytm, przepojony liryczną nutą, dzięki czemu nie powstał kolejny banalny obrazek rodzajowy, ale poetycka synteza tego, co określamy nieprecyzyjnym "cepeliowskim" mianem góralszczyzny.

W ten spektakl wpisany jest los człowieczy na górskich połoninach, na niebiańskich polanach. Bo niewidzialna granica dzieli śmierć i życie, bo zbójnik i w niebie nie przestaje grać, nie przestaje tęsknić i nie przestaje miłować ślebody.

A w tym wszystkim kobieta. Właściwie synteza kobiecości, archetyp dziewczyny, żony, matki, góralki. W tej roli Dorota Landowska. Wierna i zdradliwa. Zmysłowa i czysta. Pazerna na błyskotki i wielkodusznie bezinteresowna. Kochać ją, czy nie kochać? Które oblicze pokaże wybrańcowi serca? Czy zdradzi jak janosikowa Maryna, czy ukocha na zawsze, głęboko, do dna. Ale właśnie ta tajemnica pociąga najbardziej. Obezwładnia i prowokuje. Landowska bawi się swoją rolą, jak góralską wycinanką.

Z piosneczek i łkania skrzypiec wyłania się więc rzecz o miłości, trwaniu, o swobodzie. Dramatyczna jak życie. Bo miłość, jak bywa, zawodzi, bo nitka życia urywa się za wcześnie, bo tej wolności ktoś nas próbuje pozbawić.

Przedstawienie żywiołowe, rozśpiewane, urzeka jak góry, przez które echo niesie tęskne zawodzenia dziewczyńskich nadziei i butne obiecanki chłopców. A wszystko to zmiata halny wiatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji