Artykuły

Eugeniusz Kamiński: filmowe pożegnania

Mijający właśnie rok 2018 był dla polskiego kina wyjątkowo smutny. Mówiąc kolokwialnie - "sypnęło" odejściami ludzi ważnych dla świata filmu. Pamiętnych i niezapomnianych.

Reprezentujących różne zawody związane z kinem. Zmarli aktorzy: Wojciech Pokora, Jerzy Jogałła, Roman Kłosowski, Józef Fryźlewicz. Reżyserzy: Antoni Krauze i Piotr Szulkin. Kierownicy produkcji: Jerzy Rutowicz i Edward Zajiček, Muzycy: Kora i Tomasz Stańko. Wybitna scenografka Albina Barańska. Wspaniała druga reżyser wielu polskich filmów Zorika Zarzycka.

Odchodzą także ci mniej znani, nie mający na swoim koncie aż takich sukcesów, jak wyżej wymienieni, ale także będący postaciami, bez których polskie kino nie byłoby tym, czym jest. A jednym z nich jest aktor Eugeniusz Kamiński. Nie był gwiazdorem kina. Nie był wielkim aktorem teatralnym. Nie brylował na estradach ani w telewizji. Był za to wspaniałą, smakowitą "przyprawą" każdej obsady, w której się znalazł. Jest pewna grupa aktorów określana opisowo jako "każdy zna tę twarz - nikt nie kojarzy nazwiska". Eugeniusz Kamiński był wręcz modelowym przykładem takiego aktora. A jego kariera trwała naprawdę długo! Zaczynał w 1955 roku, gdy dogorywał w polskim kinie nurt socrealizmu. Debiutował epizodyczną rolą w socrealistycznym właśnie filmie Jana Batorego "Podhale w ogniu". Kończył zaś swoją karierę filmową już w XXI wieku, występem w "Tygrysach Europy" Jerzego Gruzy w 2003 roku. A pomiędzy tymi dwoma tytułami było blisko 200 ról u najrozmaitszych reżyserów, w tym także znakomitych, a nawet wybitnych - Jerzego Kawalerowicza, Stanisława Różewicza, Aleksandra Forda, Tadeusza Chmielewskiego, Jana Rybkowskiego, Janusza Morgensterna, Grzegorza Królikiewicza, Janusza Zaorskiego, Andrzeja Wajdy, Jacka Bromskiego, Juliusza Machulskiego. Jako aktor teatralny pracował zawsze w teatrach wielkich miast: Krakowa, Łodzi, Poznania i Warszawy. M.in. w stołecznym Teatrze Polskim, gdzie trzykrotnie miałem przyjemność widzieć go na scenie: w "Gburach" Goldoniego (1994, reż. Szczepan Szczykno), "Kramie z piosenkami" Schillera (1996, reż. Barbara Fijewska) oraz "Sędziach" Wyspiańskiego (1998, reż. Paweł Łysak). Dwa pierwsze przedstawienia z udziałem pana Eugeniusza widziałem jako uczeń szkoły podstawowej, idąc do teatru z całą klasą. "Sędziów" - już jako licealista, zaproszony przez mojego przyjaciela i jego ojca. Rzecz jasna żaden z nas nie mógł wtedy przewidzieć, że oglądamy właśnie zawodowe początki przyszłego dyrektora Teatru Powszechnego w Warszawie, za którego kadencji zostanie wystawiona m.in. słynna "Klątwa".

Łódzką PWST Eugeniusz Kamiński kończył w 1956 roku. Był więc w szkole w Łodzi w tym samym czasie, co Mariusz Gorczyński. Oczywiście spróbowałem nawiązać z nim kontakt. Było to jakieś dwa lata temu. Otrzymałem (nie pamiętam już od kogo) numer telefonu pana Eugeniusza i zadzwoniłem. Usłyszałem głos bardzo zmieniony w stosunku do tego głosu, który znałem z filmów, głos wiekowego człowieka, który bardzo sympatycznie, acz stanowczo odmówił podając jako powód swój wiek i stan zdrowia. Twierdził, że nic już nie pamięta, a nie chce zmyślać. Uszanowałem to oczywiście. Życzyłem mu zdrowia.

Eugeniusz Kamiński zmarł 15 października 2018 roku. Jego odejścia nie odnotował nikt, poza niezawodnym w takich sytuacjach Witoldem Sadowym. Cieszę się, że na nowo powstałym blogu także i my, jako miłośnicy polskiego kina, możemy tego świetnego aktora drugiego planu pożegnać, przypomnieć i obiecać mu wieczną pamięć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji