Artykuły

"Roger zachorował"

Zadanie przed jakim stanęli realizatorzy "Króla Rogera" w Teatrze Wielkim w Warszawie, nie było łatwe. Znane z przeszłości porażki inscenizatorów i reżyserów nie umiejących, a może raczej nie w pełni przygotowanych do ogarnięcia wieloznaczności kryjących się już w samym libretcie Jarosława Iwaszkiewicza, ściśle podporządkowanemu wymaganiom samego kompozytora spowodowały, Iż dzieło nie zyskało w rezultacie większej popularności, schodziło z afisza po niewielu przedstawieniach, rozczarowywało. A przecież "Król Roger" jest w swej istocie, a zwłaszcza w warstwie muzycznej dziełem godnym najwyższego uznania. Być może, znane sprawy rozdźwięków między twórcami tej opery, czy lata, w jakich się rodziła (1918-1924) przerwa w trakcie pisania i późniejsza niechęć Szymanowskiego do powrotu w estetykę, która przestała go już interesować, dawały twórcom pewne usprawiedliwienie w niedoskonałościach wystawień "Rogera"?

A było ich już sporo. Miał "Król Roger" kilka premier w Warszawie - prapremiera pod batutą Emila Młynarskiego miała miejsce już w 1926 roku, wystawiano go za granicą w Duisburgu (1928), Pradze (1932). Palermo (1949), Londynie (1975) W Teatro Colon w Buenos Aires przedstawiono "Króla Rogera" z polskimi solistami, po polsku w listopadzie 1981 r. ze Stanisławem Wisłockim przy pulpicie dyrygenckim. Szkoda, że w pięknie wydanym programie nie ma ani słowa o niezwykle udanej inscenizacji "Rogera" w Operze Bytomskiej w reżyserii Ludwika Rene, z 1980 roku.

20 lutego br. byliśmy świadkami kolejnej, z racji jubileuszu 150-lecia Teatru Wielkiego niezwykle uroczystej, premiery dzieła Szymanowskiego - Iwaszkiewicza, tym razem zrealizowanej wspólnymi siłami Roberta Satanowskiego - kierownictwo muzyczne i współpraca w inscenizacji z Andrzejem Majewskim - zarazem reżyserem i scenografem. Teresa Kujawa oprócz choreografii scen baletowych współpracowała reżysersko z duetem - Satanowski - Majewski.

Udało się, za co realizatorzy zebrali zresztą brawa słuchaczy, przekazać wspaniały nastrój dzieła, wzbogacony o efekty scenograficzne, cudowne kostiumy, oprawę świateł, ruch sceniczny. Bogactwo samo w sobie stanowi jak wspomniałam sama muzyka, której warszawska premiera zapewniła wprawdzie dość precyzyjne brzmienie (ale było ono momentami zbyt głośnej pod batutą Roberta Satanowskiego co odbierało pełnię możliwości delektowania się jej wysublimowanym pięknem.

Niestety, tytułowej partii nie zaśpiewał 20 bm. Andrzej Hiolski, kreujący "Rogera" od wielu lat (śpiewał tę partię także w Teatro Colon) oczekiwany przez publiczność z niesłabnącym zainteresowaniem, bo gwarantujący słuchaczom artyzm najwyższej próby Hiolski przewidziany w obsadzie premierowej zachorował i zastąpił go - niestety me najlepiej (trema, poczucie zbyt wielkiej odpowiedzialności, inne niedostatki?) Jan Dobosz, baryton z Łodzi. Mam żal do tego wokalisty (a sądzę, że nie tylko ja) że nie wytrzymał kondycyjnie spektaklu, że piękną, ostatnią arię Rogera zaśpiewał tak niedoskonale...

BARBARA ZAGÓRZANKA jako Roksana i JÓZEF HOMIK - Pasterz - rewelacyjny tenor z Bytomia, zasłużyli za to w pełni na owacje. jakie zgotowała im publiczność, rzadko zdobywająca się, zwłaszcza na premierach, na gorący aplauz. Tym razem w mniejszych, ale ważnych dla przebiegu akcji partiach słuchaliśmy z satysfakcja Bogdana Paprockiego, Ireny Slifarskiej, Jerzego Ostapiuka i znakomitego młodego tenora Krzysztofa Szmyta. Pięknie brzmiały premierowego wieczoru chóry Teatru Wielkiego, kierowane przez Henryka Górskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji