Artykuły

Kim jest Bóg?

"Ostatni syn" Magdy Fertacz w reż. Przemysława Jaszczaka w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Marta Żelazowska w portalu Teatrologia.info.

Kim jest Bóg? Gdzie mogę go spotkać? - pyta Os (Mateusz Trzmiel), ostatni męski potomek plemienia Kondora. Tylko Bóg potrafi zmienić losy świata, naprawić to, co zniszczyli ludzie, przerwać płacz, ból i cierpienie wywołane konfliktem zbrojnym. Wszechmocnego nie jest łatwo odnaleźć, bowiem, jak twierdzi Kondor, ma więcej niż jedno oblicze. Chłopca to nie zniechęca. Wbrew woli matki, pod osłoną nocy opuszcza niewielką, bezpieczną wioskę odgrodzoną murem od świata ogarniętego permanentną wojną. Prowadzą ją rody, którym przed laty ziemia dana została we władanie. Nie potrafiły się dogadać. Zapanowała między nimi wzajemna niechęć. Sąsiad stał się wrogiem. Życie mężczyzn koncentruje się więc na przygotowaniach do wojny i czuwaniu, by nieprzyjaciel nie wtargnął do osady (ułatwia to trzecie oko umiejscowione z tyłu głowy).

Ogarnięte ślepotą walki społeczności zapominały, że na drugiego człowieka można patrzeć inaczej niż tylko przez pryzmat "obcości", że można żyć w zgodzie. Uświadomi im to Os. Podczas podróży pozna wyznawców kilku religii. Odkryje, iż Bóg we wszystkich wyznaniach postrzegany jest jako: mądrość, miłość, sprawiedliwość, wyzwolenie od cierpienia, radość. I co najważniejsze, każda z napotkanych osób nosi go w sercu. W tym kontekście odgradzanie się murem i antagonizmy okażą się nieuzasadnione.

Ostatni syn w reżyserii Przemysława Jaszczaka to spektakl edukacyjny przeznaczony dla widzów od dziewiątego roku życia. Dzieci uzyskują podstawowe informacje dotyczące: judaizmu, chrześcijaństwa, islamu, buddyzmu i ateizmu - koncepcji polegającej na zaprzeczeniu istnienia Boga. Poznają między innymi: imiona Boga, nazwy Świętych Ksiąg, symbole religijne, formy modlitwy. Tekst Magdy Fertacz ukazuje nie tylko heterogeniczność wierzeń, ale także zwraca uwagę na podobieństwa między nimi. Spektakl przygotowuje tym samym do tolerancji odmienności, która poznana i zrozumiana przestaje wzbudzać niepokój. Ten niełatwy temat twórcom udało się przedstawić w przystępny i niepozbawiony humoru sposób.

Podczas podróży Osowi towarzyszy niezwykła para: stary, zardzewiały Miecz (Monika Soszka) i Śmierć (Małgorzata Majewska). Blada dama w zwiewnej szacie jest nierozerwalną częścią wiary. Jej zdaniem religie powstały z obawy ludzi przed nieuniknionym spotkaniem z nią. Kostucha w interpretacji Małgorzaty Majewskiej wzbudza sympatię. Pojawia się na scenie, gdy tylko któryś z bohaterów wspomni jej imię. Młodym widzom, obserwującym jej kanciaste ruchy, zabawne grymasy twarzy i dziką pogoń za mieczem - narzędziem dostarczającym jej klientów, nie schodzi uśmiech z twarzy. Zabieg ten wpisuje się doskonale w proces "odkłamywania" śmierci, oswajania z tym, co nieuchronne.

Scenografia (Mirka Wojciechowska) ograniczona jest do metalowego ogrodzenia, którym zwykle izoluje się teren budowy i wklejonej w podłogę taśmy ostrzegawczej. Mur jest tu symbolem podziałów, barier nie do pokonania. Jaszczak sygnalizuje zmianę miejsca wydarzeń, wprowadzając elementy doprecyzowujące przestrzeń np. namiot/baldachim (w scenie rozmowy Osa z Matką - Izabela Rzeszowska), trampolinę (w scenie synchronicznego tańca chłopca z Mieczem), czy drabinę (w scenie spotkania z Buddystką). Ważne jest też dla niego światło kierujące uwagę młodych widzów i dopełniające efekt wizualny. Reżyser korzysta z teatru cieni - wybrane wydarzenia rozgrywa za białą półprzezroczystą kurtyną. Protagonistę ustawia na proscenium w zaciemnieniu, jedynie z oświetleniem punktowym, by tam dzielił się z widzami wewnętrznymi rozterkami. Nie mniej istotna jest muzyka (Piotr Klimek), stylizowana na musicalową, budująca nastrój i nadająca rytm.

Spektakl jest doskonale przemyślany. Tu każdy sens wynika z działań aktorów na scenie, a dopełniony elementami inscenizacyjnymi, w tym świetnymi projekcjami Aleksandry Ołdak, zwielokrotnia swą siłę. Artyści dają z siebie wszystko. Pod wodzą Jaszczaka tworzą niezwykle ciekawą galerię postaci. To dzięki nim przedstawienie wciąga od pierwszej sceny.

Należy wspomnieć też o dobrze rozplanowanej przestrzeni widowni, która w przypadku młodych widzów ma niebagatelne znaczenie. Ostatni syn prezentowany jest na scenie przy ulicy Senatorskiej 35. Sala jest niewielka, mieści zaledwie czterdzieści pięć osób, czyli dwie klasy. Młodzi widzowie zapraszani są do zajęcia miejsc na poduszkach ułożonych pod sceną. Dzięki temu rozwiązaniu mają większą swobodę ruchu, daje im to również możliwość obcowania z aktorem niemal na wyciągnięcie ręki, a w efekcie pozytywnie wpływa na koncentrację uwagi.

Gorąco polecam Ostatniego syna. Mam wrażenie, że z przyjemnością obejrzą go zarówno dzieci, jak i towarzyszący im dorośli. Spektakl Jaszczaka to coś więcej niż edukacyjna pogadanka ujęta w ramy teatru, to sztuka przez duże S.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji