Artykuły

Monodram zza stołu

"Uwaga Złe psy!" w reż. Michała Siegoczyńskiego w Teatrze Wytwórnia w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Najpierw, podczas wojny, pastwili się nad nim hitlerowcy: Zegrzynek włączyli do Rzeszy, zarekwirowali majątek Szaniawskich, a Jerzego wypędzili z dworku. Niedługo później uwięzili go na Pawiaku, z którego na szczęście udało mu się wydostać i wziąć udział w Powstaniu Warszawskim, co zakończyło się dlań obozem w Pruszkowie. Po wojnie zaś pastwiła się nad nim nowa władza, dla której Jerzy Szaniawski - pochodzący z zamożnej ziemiańskiej, szlacheckiej rodziny, kultywującej tradycje patriotyczne - stanowił zagrożenie jako "kułak" i "krwiopijca".

Jego najznakomitszy dramat, grany na scenach świata - "Dwa teatry", a także inne sztuki, nijak nie mieściły się w ramach zadekretowanego socrealizmu, więc nie pozwolono ich grać ani wydawać, a samego autora, jako wroga ideologii marksistowskiej, odsunięto daleko od teatru.

Przez lata cierpiał biedę materialną, choć był właścicielem dworku w Zegrzynku i kawałka ziemi, no i autorem wielu znakomitych utworów. Tyle że utwory nie zarabiały na życie, zwłaszcza na podatki za grunt i dworek, no i utrzymanie domu. Kiedy po 1956 roku "zelżało" w polityce i wydawałoby się, że następne lata zapewnią Szaniawskiemu jeśli już nie dostateczną egzystencję materialną, to przynajmniej spokojną starość, okazało się, że na osiem ostatnich lat swego życia poszedł w następną niewolę, żeniąc się w wieku 75 lat z dużo młodszą od siebie malarką, Anitą Szatkowską.

I w ten oto sposób nastąpił trzeci etap pastwienia się nad pisarzem. Tym razem już przez jego żonę. Dzień w dzień, od rana do wieczora, przynajmniej tak podają biografowie Szaniawskiego. Ponoć brała go głodem, zamykała nago w komórce na zewnątrz domu, karmiła rozpuszczonym gipsem (dla wzmocnienia kości!), co miało fatalny wpływ na jego zdrowie, odcięła go od rodziny, przyjaciół i znajomych (bo - według Anity - to złe psy, które mogłyby zniszczyć małżeństwo, zagryzając ich miłość), przejęła całą korespondencję pisarza, sama odpowiadała na listy. Aż w końcu, kiedy po udarze mózgu znalazł się w szpitalu, szybko zabrała go stamtąd na własną odpowiedzialność, umieściła w wynajętym w Warszawie mieszkaniu i leczyła "po swojemu". A wszystko ponoć z miłości i swoiście pojmowanej troski o męża. Finał nietrudny do przewidzenia - wkrótce, w 1970 roku, pisarz zmarł. Zaś siedem lat później spłonął całkowicie jego ukochany dworek, w którego pożarze śmierć ponieśli dwaj mężczyźni. Jak się tam znaleźli i dlaczego? Czy mieli coś wspólnego z podpaleniem dworku? Tego nie ustalono, natomiast prasa za sprawczynię pożaru uznała wdowę po Szaniawskim - "złą i szaloną panią na Zegrzynku" - jak ją nazywali miejscowi. Czy naprawdę była aż tak szalona, aby podpalić Zegrzynek, skoro jeszcze za życia pisarza przez ileś lat słała do władz miejscowych i stołecznych listy w obronie dworku i ziemi, kiedy groziło przejęcie majątku przez państwo za niepłacenie podatków. Zresztą, każdy powód był dobry, aby pozbawić dramaturga własności, a tym samym niejako odciąć go od korzeni i psychicznie ubezwłasnowolnić.

Dziedzic na Zegrzynku tylko okres przedwojenny mógł wspominać z radością, jako czas najpiękniejszy w swoim życiu. Wtedy zdobył zasłużoną sławę, jego sztuki z ogromnym powodzeniem były grane przez teatry. A już największym powodem do dumy, jeśli chodzi o satysfakcję płynącą z twórczości, było dla autora "Adwokata i róż" przyjęcie do Polskiej Akademii Literatury. Może warto, by twórcy przedstawienia w Teatrze Wytwórnia zastanowili się nad napisaniem drugiej części monodramu, tym razem poświęconego właśnie Jerzemu Szaniawskiemu.

Na razie mamy Anitę Szatkowską-Szaniawską jako bohaterkę monodramu "Uwaga - złe psy". Obsadzona w tej roli Małgorzata Rożniatowska dowiodła, że granie w serialu telewizyjnym zupełnie jej nie przeszkodziło w zbudowaniu dramatycznej postaci w teatrze żywego planu. Jak wiadomo, budowanie roli w serialu i budowanie roli na scenie teatralnej różni się zasadniczo pod względem choćby technicznego użycia środków wyrazu. Małgorzata Rożniatowska tworzy postać Anity z detali. Mimika, tembr głosu, rytm mówienia, zawieszenie głosu, spojrzenie utkwione w jeden punkt. To punkt mikrofonu w studiu telewizyjnym. A może to mikrofon medialny, postawiony przed Anitą przez dziennikarza podczas konferencji prasowej? Albo też mikrofon stojący na biurku śledczego nagrywającego właśnie zeznanie świadka czy wręcz podejrzanej Anity Sz. w sprawie podpalenia dworku? A może to jeszcze inny mikrofon, w innym miejscu usytuowany?

Nie to jest tu najważniejsze. Najważniejsza ma tu być wypowiedź ukazująca dość "tajemnicze" dotąd kulisy i motywy działania Anity oraz stan jej ducha. Małgorzata Rożniatowska buduje postać swojej bohaterki konsekwentnie aż po sam finał. Reżyser, Michał Siegoczyński, nie ułatwia aktorce i tak już trudnego zadania, wynikającego przecież z samej litery tekstu autorstwa Remigiusza Grzeli, który za bardzo skupił się na opowiedzeniu sensacyjnych wydarzeń, a za mało na wejrzeniu do wnętrza ich głównej bohaterki. Reżyser niejako zakazał aktorce ruchu. Małgorzata Rożniatowska przez cały spektakl siedzi za stołem (biurkiem?). Wstaje dopiero po zakończonym przedstawieniu. Całą uwagę musi skupić na wypowiadanym słowie i mimice twarzy odzwierciedlającej emocje i stan ducha. To bardzo trudne zadanie, które aktorka wypełnia z powodzeniem. Z jednym tylko wyjątkiem, dotyczącym sceny próbującej oddać szaleństwo Anity. Niestety, zupełnie nie wyszło. Zamiast dramatycznego przeżycia otrzymaliśmy scenkę będącą parodią horroru: zniżenie głosu do wrzeszczącego charkotu, wytrzeszcz oczu, nienaturalnie wykrzywiona twarz i ten czerwony snop światła padający w tym momencie na śpiewającą aktorkę, a raczej bełkocząco-śpiewającą, jak chce reżyser.

Nie widzę też żadnego powodu artystycznego, dla którego reżyser wprowadził do przedstawienia nagranie słynnej piosenki "Nie żałuję niczego" w wykonaniu Edith Piaf.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji