Artykuły

"Pan Tadeusz" w Nowym Teatrze w Słupsku okazał się bardzo miłym zaskoczeniem

"Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza w reż. Dominika Nowaka w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Justyna Borkowska.

19 października w Nowym Teatrze w Słupsku odbyła się premiera "Pana Tadeusza" w reżyserii dyrektora teatru - Dominika Nowaka, który jednocześnie gra w spektaklu rolę Wojskiego.

Inscenizacja epopei narodowej na deskach słupskiej sceny to jakby drugi biegun teatralnych obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości w tym mieście. Warto przypomnieć niedawno zakończony festiwal teatralny w Słupsku - "Scena wolności", którego tendencja ujmowania tematu zdecydowanie ciążyła ku zagadnieniom wolności wyboru - wolności osobistej. Premiera "Pana Tadeusza" to ukłon dyrektora w stronę publiczności, która do tematu niepodległości podchodzi w sposób bardziej tradycyjny, romantyczny. To także świetna okazja, by do teatru zaprosić młodzież szkolną, która po obejrzeniu spektaklu w tej adaptacji, będzie mogła zrozumieć, że warto docenić ten tekst.

Inscenizacja tego ważnego w naszej kulturze tekstu nie jest łatwa, jednak Nowakowi wyszło to bardzo ciekawie. Atutem spektaklu jest podkreślana wyborem scen fantazja i barwność polskiej kultury szlacheckiej. Sceny zbiorowe, jak sute śniadanie przy stole czy polowanie (niełatwe w przedstawieniu w obszarze sceny) są atutem tego spektaklu. Szlachta pije i bije się a publiczność, dzięki widowiskowym zabiegom teatralnym, reaguje żywo. Obszar sceny w niektórych momentach (w tym polowania) zostaje rozszerzony tak, że widz znajduje się wewnątrz przedstawianych wydarzeń, co (zwłaszcza w scenie polowania) dodaje emocji w odbiorze. Takie zabiegi są zdecydowaną zaletą tej adaptacji, trudnego w odbiorze tekstu; dzięki nim widz się nie nudzi. Dzięki zrozumiałym wypowiedziom i scenom współgrającym z tekstem jest jasne, o czym jest mowa i co dzieje się na scenie.

Barwność kultury szlacheckiej została w tym przedstawieniu zubożona poprzez kostiumy, którym (zwłaszcza Jerzemu Karnickiemu) w połączeniu ze stonowaną scenografią - brakowało wyrazu. Barwność charakteru szlachty nie miała tu odbicia w kostiumach i chyba nie należy tego czytać w kategoriach niedociągnięcia, lecz celowego zabiegu. Wyczuwalna bladość czy wybrakowanie - tak w kostiumach jak w scenografii - sugerowało właśnie szczątkowość, pewne blade wspomnienie, jakie pozostało nam po czasach i kulturze sarmackiej.

Gra aktorów, szczególnie Magdaleny Płanety, dodawała charakteru postaciom. Płaneta w roli Telimeny, mimo bladego kostiumu, błyszczała w swojej roli. Sceny, w których uwodzi i wodzi szlachciców (tu kolejna pochwała scen zbiorowych w spektaklu), dzięki niewymuszonemu urokowi są bardzo prawdziwe. Dzięki kreacjom: Magdaleny Płanety, Dominika Nowaka czy Krzysztofa Kluzika widz ma okazję (i ochotę!) śmiać się oglądając ten spektakl. Kolejną, już poważną a zasługującą na uwagę rolą, jest postać Gerwazego (Ireneusz Kaskiewicz), który przy swojej fizjonomii, ubrany w szlachecki kontusz, wygląda jak wyjęty z epoki. Historie opowiadane tubalnym głosem Gerwazego w nastrojowy sposób przenoszą widza w czasie i przestrzeni.

Spektakl, ze zrozumiałych względów, zawiera tylko niektóre księgi "Pana Tadeusza" i dzięki temu może skończyć się dość niekonwencjonalnie, w sposób, jaki nie jesteśmy przyzwyczajeni. Zakończenie jest kolejnym atutem spektaklu i rzuca światło na nowe możliwości odbioru, tego (jakby się wydawało) przewidywalnego tekstu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji