Artykuły

Po festiwalu, przed festiwalem...

Festiwal Dramaturgii Rosyjskiej I Radzieckiej, odbywający się w Katowicach od wielu lat, to impreza z pewnością oczekiwano zarówno przez miłośników sztuki teatralnej jak i zespoły do tej konfrontacji zapraszane.

Nie jest to bynajmniej okolicznościowo-grzecznościowa formułka, lecz fakt dokumentowany niezwykłym tłokiem przed kasą biletową i licznymi pytaniami z całej Polski, kierowanymi do organizatorów, pytaniami lakonicznymi acz zabarwionymi nadzieją: "czy nas zakwalifikowano?".

Tradycja przeglądu sięga roku 1849. kiedy to w Warszawie odbył się pierwszy z dotychczasowych dziewięciu a który przyniósł wielki sukces' realizacji "Mieszczan" Maksyma Gorkiego w reżyserii Edwarda Żyteckiego i w wykonaniu aktorów Teatru Śląskiego. Potem była długa przerwa.

Do Katowic tę wielką imprezę teatralną przeniesiono w roku 1962. Przechodziła różne fazy (i w różnych odstępach czasowych się odbywała) a jej repertuar wzbudzał żywe (czasem burzliwe) dyskusje zarówno merytoryczne jak i związane ż kształtem organizacyjnym. Najbliższy festiwal dopiero za rok, ale nie łudźmy się - taki moloch musi być przygotowany z odpowiednim wyprzedzeniem, więc sztab ludzi całkiem serio. zaczyna nad nim pracować. Obserwatorzy przeglądu pragnęliby, aby ten przyszłoroczny dorównywał poziomem ostatniemu, który odbywał się w 1981 r. Obejrzeliśmy wtedy przedstawienia, z których żadne nie wydało się obojętnym, co najwyżej wzbudziło krańcowo różne oceny, jak "Rewizor" Mikołaja Gogola zrealizowany w poznańskim Teatrze Nowym przez Izabelę Cywińską. Obok niego w repertuarze IX Festiwalu Dramaturgii Rosyjskiej i Radzieckiej znalazły się następujące spektakle: "Mieszczanie" Maksyma Gorkiego (znów Teatr Śląski), "Maria" Izaaka Babla (Teatr Powszechny z Warszawy), "Łunin czyli śmierć Kubusia Fatalisty" Edwarda Radzińskiego (Teatr Dramatyczny z Warszawy), "Mistrz i Małgorzata" Michała Bułhakowa (Teatr im. Jerzego Szaniawskiego z Płocka). "Smok" Eugeniusza Szwarca (Teatr Współczesny z Warszawy).

Wszystkie te propozycje wyróżniały się bardzo wysokim poziomem inscenizacji i znakomitym aktorstwem, każda z osobna - własnym, oryginalnym kształtem artystycznym.

"Rewizor" Cywińskiej był przedstawieniem mrocznym (najdosłowniej), gorzkim, posuniętym do karykatury wydobywającej najbardziej podłe strony ludzkiej natury. Dyskutowano o pozbawieniu Gogolowskiej komedii tej śmieszności, o której sam autor mówił, iż jest ona bohaterką sztuki. Ale odczłowieczone, podłe, z cicha sunące po ciemnej scenie postacie i ich śliska przebiegłość poruszały w widzach jakąś głęboko skrywaną nutę.

"Mieszczanie" w reżyserii Stefanii Domańskiej to studium ludzkich marzeń i pragnień obezwładnianych przez codzienność i rzeczywistość. Przedstawienie zrealizowane na Scenie Kameralnej Teatru Śląskiego bardzo realistycznie, nie pozbawione było charakterystycznej dla tej dramaturgii nostalgii i płynności.

Drapieżna operująca skrótem, a przecież niewymownie tragiczna "Maria" Izaaka Babla w reżyserii Piotra Cieślaka utkwiła w pamięci dzięki tematowi i niezwykłej dyscyplinie scenicznej zespołu. Mówiła o sprawach trudnych, obdzierała historię z mitów i łuszczyła lakier naniesiony latami na wydarzenia,, ale dzięki prawdzie wstrząsała dziejami jednostek wplątanych w przyspieszony rytm wydarzeń. Wielkie kreacje Bronisława Pawlika, Franciszka Pieczki.

I zupełnie inna konwencja sceniczna - romantyczny dramat Radzińskiego pt. "Łunin". Wielka kreacja Zbigniewa Zapasiewicza w roli tytułowej, daleka od realistycznej poetyki "Marii" reżyseria Piotra Cieślaka. Odczuliśmy wtedy wielkość aktora skupiającego na sobie uwagę widowni przez cały, długi spektakl. Niekończący się monolog, dziesiątki stanów duszy. Tak się grać powinno wielkich bohaterów...

"Mistrz i Małgorzata", słynne płockie przedstawienie w adaptacji, inscenizacji i reżyserii Andrzeja Marii Marczewskiego. Przeszło 5 godzin spektaklu, brawa i zachwyt, że tego Bułhakowa, jedynego i niepowtarzalnego, można przełożyć na język obrazów, stworzyć fascynujące widowisko. Muzykę Tadeusza Wożniaka nagrywaliśmy na taśmy, obraz słynnego balu mocy piekielnych należałoby chyba sfilmować.

Wreszcie "Smok" Szwarca. Inscenizacja - uwaga, bo potem zrobili wielkie kariery - Krzysztof Zaleski (także reżyseria) i Janusz Wiśniewski (także scenografia). Niezwykłe widowisko łączące słowo z wielce silną wizją plastyczną. Baśń o filozoficznym rodowodzie i teatr nawiązujący, do ekspresjonizmu. Fantazja, rozmach, drobiazgowo obmyślana koncepcja inscenizacyjna. I aktorstwo: Henryk Borowski, Agnieszka Kotulanka. Wiesław Michnikowski, Grzegorz Wons, Stanisława Celińska.

Takie festiwale, jak ten wspomniany dziś, wchodzą na stałe do historii teatru. Pozostają żywe we wspomnieniach widzów. Szkoda, że tych nielicznych. To postulat wysuwany po zakończeniu każdego z przeglądów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji