Na to warto. Nie obawiajcie się umrzeć ze śmiechu, to szalenie
"Umrzeć ze śmiechu" Paula Elliotta w reż. Mirosława Bielińskiego w Teatrze Bo Tak w Rzeszowie. Pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.
Cztery przyjaciółki spotykają się od wielu lat na cotygodniowym brydżu. Nawet kiedy jedna z nich umiera, nic nie stoi na przeszkodzie, by tę tradycję kontynuować, tym bardziej że nieboszczka zza grobu wykazuje się nie mniejszym niż za życia poczuciem humoru. Premierowy spektakl w Teatrze Bo Tak "Umrzeć ze śmiechu" ma wszystko, co kochają widzowie: jest przezabawny i zaskakujący, a największą niespodzianką jest kreacja Marioli Łabno-Flaumenhaft.
Mary od wielu lat wspólnie z Connie, Millie i Leną co tydzień zasiadała do brydża, popijając, plotkując i ciesząc się towarzystwem przyjaciółek. Ale Mary odeszła. Akurat w dniu, kiedy miały się spotkać, odbyły się uroczystości pogrzebowe. Przyjaciółki spotykają się wieczorem, by ją pożegnać przy tradycyjnej partyjce brydża, ale okazuje się, że Millie jednak nie mogła pogodzić się z nieobecnością jednej z nich, ktoś przesłał im tajemniczy pakunek, a do drzwi dobija się policja.
Tytuł mówi wiele. "Umrzeć ze śmiechu" to oczywiście farsa, której najważniejszym celem jest wprowadzenie widza w stan zadowolenia, rozbawienia oraz euforii. Ale w tym spektaklu taka przenośnia w tytule została użyta przewrotnie, bo właśnie od śmierci jednej z przyjaciółek wszystko się zaczyna i wokół tego jakże tragicznego faktu wszystko się kręci.
Stąd zaskakujący efekt: na stole stoi urna z prochami, a publiczność nie próbuje nawet powstrzymać śmiechu.
Ale przecież zaskakiwanie, zaraz obok rozśmieszania, publiczność spektakli komediowych lubi najbardziej. Co jeszcze lubią widzowie? Inteligentną i pozytywną puentę - i taką dostają: "nie można odkładać przyjemności na jutro, bo jutro może nigdy nie nadejść".
Teatr Bo Tak premierą "Umrzeć ze śmiechu" Paula Elliotta świętuje swoją piątą rocznicę. Premiera odbyła się w piątek 12 października. Wybór tego spektaklu na takie święto okazał się doskonały - teatr od początku powstania na sztandarach miał rozrywkę na najwyższym poziomie i jest wybitnie konsekwentny, bo taką właśnie dostajemy podczas najnowszej premiery teatru. Tutaj wszystko ze sobą gra - przezabawne dialogi, humor sytuacyjny, dynamiczna reżyseria Mirosława Bielińskiego, ale przede wszystkim gra aktorska. Każda z kobiet jest wyrazista, każda doskonale inna: Urszula Piwnicka jako Connie: najbardziej zasadnicza i poważna spośród przyjaciółek, Barbara Szałapak w roli Leny, nazywanej przez przyjaciółki "lumpem", z powodu pociągu do mocnych trunków.
Ale to Mariola Łabno-Flaumenhaft błyszczy na scenie najjaśniej. Choć tym razem bardzo oddala się od swojego scenicznego wizerunku, do którego nas przyzwyczaiła - atrakcyjnej, efektownej kobiety w typie wampa, czarującej i zmysłowej. Jej Millie jest do schrupania, ale z całkiem innego powodu.
Uroczo naiwna, dziecięco spontaniczna, choć wydaje się najmniej bystra, to właśnie ona wpada na najlepsze pomysły. Łabno-Flaumenhaft ma znakomity pomysł na tę rolę, jest bezpretensjonalna i w uroczy sposób zabawna.
W brawurowo zagranych rolach komediowych zaprezentowała się również para młodych rzeszowskich aktorów: Natalia Zduń w roli studentki Rachel, córki Connie, oraz Mateusz Marczydło w roli no właśnie - i tu czeka widzów kolejne zaskoczenie.
W tym spektaklu sprawdziła się także nowa scena "Botaka" - w tej roli sala widowiskowa Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie.
Szczerze się roześmiać, wzruszyć, zastanowić nad kruchością życia, a potem znowu się śmiać - po to warto wybrać się na spektakl "Umrzeć ze śmiechu" do Teatru Bo Tak.