Artykuły

Giselle z jelitkowskiej plaży

"Giselle" Adophe'a Adama w choreogr. Emila Wesołowskiego, Izabeli Sokołowskiej-Boulton i Wojciecha Warszawskiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Barbara Kanold w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

"Giselle" oparta na tradycyjnej choreografii Jeana Coralliego i Julesa Perrota od wielu lat znajduje się w repertuarze najbardziej prestiżowych scen. Wesołowski, uwspółcześniając XIX wieczną ramotkę, znalazł sposób na pomysłowe opowiedzenie historii, która może się zdarzyć tu i teraz.

Historia zespołu baletowego Opery Bałtyckiej sięga lat 50. ubiegłego wieku. Wtedy znakomita choreografka i pedagog Janina Jarzynówna Sobczak zaprezentowała pierwszy Wieczór Baletowy złożony z "Pór roku" Głazunowa, "Piotrusia i wilka" Prokofiewa i "Wesela w Ojcowie" Kurpińskiego. Od tego czasu romantyczny balet Adolpfa Adama, "Giselle", który w sobotę (13 października) zatańczył odnowiony gdański balet, wystawiono na gdańskiej scenie zaledwie w trzech wersjach.

W 1977 roku "Giselle" zatańczyły Ewa Napiórkowska i Izabella Zub w choreografii Kseni Stiepanowej, solistkom partnerowali Andrzej Bujak i Miłosz Dąbrowski. We wznowieniu baletu w 1995 roku tytułową rolę zatańczyła Małgorzata Insadowska, a gdy po kilku latach Sławomir Gidel ówczesny szef gdańskiego baletu (dziś dyrektor Gdańskiej Szkoły Baletowej) postanowił pokazać ten spektakl w tradycyjnej choreografii, tytułową rolę powierzył też Małgorzacie Insadowskiej i Żanecie Depcie.

Przedstawienia oparte na tradycyjnej choreografii Jeana Coralliego i Julesa Perrota z librettem Jules-Henry Vernoy de Saint-Georgesa i Theophile'a Gautier od wielu lat znajdują się w repertuarze najbardziej prestiżowych scen. Ale bywa, że muzykę Adolpha Adama wykorzystują twórczy choreografowie do kreowania nowych wersji tej romantycznej i tragicznej miłości, do pokazania bohaterki bliższej współczesności.

Sobotnią premierę "Giselle" przygotowali Emil Wesołowski wraz z kierującymi zespołem Wojciechem Warszawskim i Izabellą Sokołowską- Boulton. Tancerzom z ogromnym wyczuciem towarzyszyła orkiestra pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka kierownika muzycznego Opery Krakowskiej.

Historia niespełnionej miłości

Wesołowski, uwspółcześniając XIX wieczną ramotkę, znalazł sposób na pomysłowe opowiedzenie historii, która może się zdarzyć tu i teraz. Wykorzystując różnorodne techniki - od klasycznych, demiklasycznych po współczesne tworzy zwartą, piękną historię niespełnionej miłości dwojga młodych. Do tych ról zaangażował parę - Marię Kielan i Gento Yoshimoto.

Giselle Marii Kielan wiąże harmonijnie poszczególne pas, jest zwiewna i krucha jak kwiat, zachwyca urodą i pięknie pokazuje emocjonalność swojej bohaterki. Partnerujący jej Gento Yoshimoto ma dobre przygotowanie jako tancerz klasyczny, jego skoki budzą podziw, wykonuje je lekko i precyzyjnie. Powinien wzbogacić umiejętności aktorskie. Spośród tancerzy - gości plażowego baru na wyróżnienie zasługuje Natalia Cedrowicz w roli Batyldy - celebrytki.

Pomysłowy układ choreograficzny II aktu przygotowany przez Wojciecha Warszawskiego i Izabellę Sokołowską najeżony jest sporymi trudnościami technicznymi, wymaga od żeńskiego zespołu ogromnej dyscypliny i umiejętności w zakresie tańca klasycznego. Tancerki wspomagane przez najzdolniejsze uczennice Szkoły Baletowej wywiązują się z tych zadań zespołowych bardzo dobrze.

II akt "Giselle" jest najlepszym dowodem na to, że taniec klasyczny po wielu latach powinien wrócić na scenę Opery Bałtyckiej. Wystarczą do tego pomysłowi realizatorzy i dobrze przygotowani tancerze, by spektakl budził zainteresowanie publiczności.

Wyróżniający się duet

Emil Wesołowski, należący dzisiaj do pierwszej ligi polskich choreografów i twórczych reżyserów, w Gdańsku bywa często. To jego układem choreograficznym zatytułowanym "Bracia" gdańszczanie Marcin i Dawid Kupińscy zwyciężyli w 2001 roku w Konkursie Eurowizji w Londynie, a sam choreograf z gdańskim zespołem baletowym pracował wielokrotnie. Szczególnie pamiętny jest mazur w "Strasznym Dworze", który brawurowo prowadzili Beata Giza i Filip Michalak. Ta para znakomitych solistów stanowi o sukcesie przedstawienia Wesołowskiego, Warszawskiego i Sokołowskiej.

Beata Giza w podwójnej, a właściwe potrójnej roli (Berty, Mirty i pedagoga przygotowującego uczennice Szkoły Baletowej do występu w II akcie) łączy wysokie umiejętności techniczne w zakresie tańca klasycznego ze środkami aktorskimi, operuje szlachetnym gestem, tworzy przekonujące postaci. Filip Michalak jest artystą, który w mistrzowski sposób buduje postać Hilariona. Nie ma dla niego żadnych trudności, wszystkie sekwencje jego tańca są przekonujące. Jego skoczność, plastyczność i brawura budzą podziw. Duet tej pary w I akcie jest najwyższej artystycznej próby.

I tutaj moja propozycja dla szefów naszego baletu - zaproście Emila Wesołowskiego - niech pomysłowo jak on to potrafi wystawi u nas "Spartakusa" z Michalakiem w roli tytułowej. I wcale nie musi on być trackim niewolnikiem, przywódcą buntu gladiatorów. Najwyższy czas, żeby ten artysta zatańczył partię na miarę swojego talentu i umiejętności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji