Artykuły

Zwycięstwo cichości

VI Koszalińskie Ogólnopolskie Dni Monodramu - Debiuty "Strzała Północy". Pisze Maja Ignasiak w Mieście. Tygodniku Koszalińskim.

Nie trzeba bluzgać ani deptać wartości. Nie trzeba się obnażać fizycznie ani psychicznie. W ogóle nie trzeba prowokować w żaden sposób. Wystarczy posłużyć się wrażliwością, intelektem i umiejętnościami, nabytymi podczas czterech lat studiowania lalkarstwa. I jeszcze talentami, aktorskim i plastycznym. Karolinie Martin, studentce ostatniego roku wydziału sztuki lalkarskiej Akademii Teatralnej imienia Aleksandra Zelwerowicza, los nie poskąpił żadnego z tych talentów. Zapewne dlatego stworzona przez nią i jej opiekuna artystycznego postać bardzo starej kobiety, przeklinającej swą długowieczność, zyskała najwyższą notę jury 6. Ogólnopolskich Dni Monodramu "Strzała Północy".

Jurorzy byli w tym roku wyjątkowo jednomyślni podczas ustalania werdyktu. Podobnie publiczność, oddając głosy w plebiscycie. Tyle faktów. Poza nimi jest zachwyt, wzruszenie i łzy. Ocierała je nawet Barbara Dziekan, jako przewodnicząca oceniająca konkursowe prezentacje wespół z Aleksandrą Dziurosz z Instytutu Muzyki i Tańca, dyrektorem Bałtyckiego Teatru Dramatycznego Zdzisławem Derebeckim oraz pomysłodawcą i dyrektorem "Strzały Północy" Markiem Kołowskim.

Szósta edycja dorocznej imprezy, prezentującej Koszalinowi starannie wyselekcjonowane debiuty teatru jednego aktora, odbyła się między 5 a 7 października. Otworzyła ją studencka etiuda "multitude", finalizująca zaliczenie z "laboratorium inspiracji i innowacji twórczych". W ramach zaliczenia wymyślił ją, a następnie zatańczył Wojciech Marek Kozak. Część widzów cokolwiek zaszokowała druga i przede wszystkim trzecia z odsłon tej etiudy. Aktor tańczył bowiem całkiem nago (w drugiej odsłonie miał jeszcze czarne majtki i pantofle na wysokich obcasach). Wynikało to, jak tłumaczył w późniejszej dyskusji, z podjęcia przezeń osobistego tematu i łączyło się ze strachem. - Przed pierwszą konfrontacją nie wiedziałem, na ile się odsłaniam - wyznał Wojciech Marek Kozak. Ryzykował, jak dodał, bycie wyśmianym i niezrozumianym.

Drugim spektaklem konkursowym, jako jedyny prezentowanym na scenie Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, był "Tlen/ Ballady", czyli sztuka Iwana Wyrypajewa. Ledwie kilkanaście dni wcześniej pojawiła się ona na tej samej scenie za sprawą aktorów Teatru Nowego w Słupsku jako spektakl konkursowy KKM "m-teatr". Tym razem zaadaptowaną na monodram, w reżyserii i scenografii Łukasza Dudy, pokazał ją młody lalkarz Jakub Mieszała. W konwencji scenicznego show, bogato oprawionego muzyką, a równocześnie z wielkim szacunkiem do oryginalnego tekstu i jeszcze z marionetką - kobietą. Jakub Mieszała nie mógł niestety odebrać przyznanego mu przez jury dyplomu "Uwaga - talent!", bo zaraz po swym występie pojechał do Jeleniej Góry, by tam z kolei odebrać nagrodę "Srebrnego kluczyka" za kreację aktorską. W tymże "Tlenie" zresztą.

Trzeci spektakl konkursowy przywieźli do Koszalina niezależni twórcy: reżyser Szymon Kaczmarek oraz aktorka i autorka Małgorzata Szczerbowska. Czego w nim nie było! Projekcje video, dialog z reżyserem i widzami, a nawet wciąganie ich na scenę do wspólnych akcji. Było też o zastrzelonych dzieciach, więzieniu i mnóstwie innych doznań straszliwych, nijak ze sobą nie powiązanych. Biorąc pod uwagę werdykt, Małgorzatę Szczerbowską można uznać za wielką przegraną imprezy, bo choć pisanie scenariuszy niekoniecznie jej wychodzi, grać umie. Śpiewać umie z kolei Karolina Gibka, reprezentująca Teatr imienia Ludwika Solskiego w Tarnowie spektaklem "Bądź taka, nie bądź taka" w reżyserii Joanny Satanowskiej. Towarzyszący jej rewelacyjny gitarzysta Jakub Mitoraj wniósł mnóstwo kolorytu do piosenek Maanamu, niemniej z monodramem projekt ten niewiele miał wspólnego. Był raczej ilustrowaną filmem lekcją dla młodzieży, jak to za komuny znany zespół odmówił występu przed radzieckim dygnitarzem i co go za to spotkało.

Szekspirowskie dramaty były bazą spektaklu "Nameless", opracowanego przez Yolę Wesołowską, a zagranego przez Justynę Cwojdzińską. Jego premiera nastąpiła ledwie dwa tygodnie przed koszalińskim festiwalem w Teatrze Belltable w Limerick. Bariera językowa mogła nieco utrudnić jego odbiór, szczególnie starszym widzom. W obrazku rzecz prezentowała się za to nader smakowicie dzięki m.in. grze świateł na lustrach i samej Justynie Cwojdzińskiej. Przegląd konkursowy rozpoczął się choreomonodramem i taką też formą zakończył: ostatnią prezentacją był "Ptasiek" według powieści Williama Whartona - autorskie dzieło Volodymyra Rygi, studenta ostatniego roku wydziału choreografii warszawskiej Akademii Muzycznej. Tylko muzyka nie była jego. Z wykorzystanych przez niego kompozycji potężne wrażenie robiła otwierająca spektakl ukraińska pieśń "Lyudyna", pełna zapytań o ogrom zła na świecie, w wykonaniu zespołu Dakh Daughters. Jak wyjawił tancerz, od ośmiu lat mieszkający w Polsce, spektakl zrobił w tydzień w ramach relaksu po zakończonych egzaminach na uczelni. I on, i Wojciech Marek Kozak za swoje choreomondramy dostali pozaregulaminowe nagrody, przyznane przez Instytut Muzyki i Tańca. Vołodymyr Ryga wyjechał ponadto z Koszalina z jedynym przyznanym przez jury wyróżnieniem.

Trzecią pozaregulaminową nagrodę w postaci zaproszenia na gościnny występ od dyrektora Bałtyckiego Teatru Dramatycznego dostała Karolina Martin za monodram "Trzy ćwierci do śmierci", którego premiera odbyła się 28 czerwca tego roku na szkolnej scenie jako część składowa dyplomu młodej lalkarki. Prezentacja w Koszalinie przypadła dokładnie pośrodku wszystkich rywalizujących spektakli i była pierwszą poza, jak określiła to Karolina Martin, "bezpiecznym środowiskiem uczelni". Szczęśliwa i nieco zaskoczona po ogłoszeniu werdyktu, przyznającego jej statuetkę "Strzały Północy", czyli najwyższą nagrodę jury, a do tego największą liczbę głosów zebranych wśród widzów, dyplomantka wydziału lalkarskiego obiecała, że na początku przyszłego roku przyjedzie do Koszalina z zaprojektowaną i wykonaną przez siebie lalką, a także kontrabasistą, skrzypaczką i dwiema koleżankami z roku, które nie tylko wspomagają ją w śpiewie, lecz także animują płachtę materiału, będącą kolejno wodą, suknią, prześcieradłem, noworodkiem nawet. Kto nie widział monodramu "Trzy ćwierci do śmierci", niech żałuje, a jeszcze lepiej niech śledzi repertuar koszalińskiego teatru i co rychlej rezerwuje miejsce na obiecaną ponowną prezentację.

Stara kobieta, pokarana nadmierną długowiecznością za sprawą klątwy swej prababki, dokonuje rachunku sumienia. Pyta, czy dodatkowo ciąży na niej przekleństwo zazdrosnej o jej męża wiejskiej szeptuchy, czy sama za to odpowiada? W końcu, czy ktoś jej przyjdzie z pomocą? Scenariusz, na podstawie dawnych opowieści z okolic Supraśla, napisali Karolina Martin i Mateusz Smaczny, sprawujący opiekę artystyczną nad studentką i reżyser jej dyplomowego spektaklu. - Polubiłam tę babcię - mówiła podczas dyskusji o spektaklach Karolina Martin. Przyznała, że pierwotnie chciała być aktorką dramatyczną. Na białostocki wydział sztuki lalkarskiej zajrzała z ciekawości, i już została. Wieńczy działo swej nauki wspaniałym finałem. Cienką, misterną kreską rysuje postać, która mogłaby być każdym. Rozpacza i śmieje się z siebie. Prawuje się z Bogiem i wykłóca o drobiazgi z cieniami przeszłości. Każdy ruch ręką, odrzucenie głowy, skierowanie na widza nieruchomego oka ma znaczenie i siłę oddziaływania. Brzmi w tym melodia, ludowość, człowieczeństwo typowe dla kultury wschodnich krańców Polski.

Jak zwykle, "Strzale Północy" towarzyszył jeden spektakl mistrzowski. Tym razem nie na otwarcie, lecz po wszystkich prezentacjach konkursowych. Zagrała go oczywiście Barbara Dziekan. Dziwny był to twór, a grany przez nią już ćwierć wieku, co daje się zauważyć najbardziej w warstwie wizualnej. Monodram "Teatr jest kobietą" aktorka napisała sama, jak powiedziała, z miłości do literatury. Zawarła w nim fragmenty swych ulubionych dzieł Bohumila Hrabala, Richarda B. Sheridana, Thomasa Elliota, Jorge Louisa Borgesa, Gertury Stein, Dagny Ślepowrońskiej. Całość została po raz pierwszy w Edynburgu na festiwalu... jazzowym, bo też jazzowy znakomity kompozytor Sławomir Kulpowicz stworzył do niego muzykę. Barbara Dziekan nie szczędziła pochwał zarówno samej "Strzale Północy", jak i wszystkim tegorocznym wykonawcom. Wraca, jak powiedziała, do swych studentów z łódzkiej szkoły filmowej przekazać dobre wrażenia z Koszalina. I jeśli w przyszłym roku co najmniej dwóch z nich nie stanie do rywalizacji w siódmej "Strzale Północy", będzie zniesmaczona!

---

Na zdjęciu: Karolina Martin w monodramie "Trzy ćwierci do śmierci"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji