TVP Kultura. Dziś opolska "Matka Joanna od Aniołów"
Kiedy cztery lata temu w Opolu reżyser Marek Fiedor wystawił adaptację "Matki Joanny od Aniołów", temat religii rzadko gościł na polskich scenach. Nowy teatr interesował się bardziej tożsamością seksualną swoich bohaterów niż wadzeniem się z Bogiem. Fiedor z wiary uczynił główny temat przedstawienia i zwrócił tym powszechną uwagę.
Kiedy cztery lata temu w Opolu reżyser Marek Fiedor wystawił adaptację "Matki Joanny od Aniołów", temat religii rzadko gościł na polskich scenach. Nowy teatr interesował się bardziej tożsamością seksualną swoich bohaterów niż wadzeniem się z Bogiem. Fiedor z wiary uczynił główny temat przedstawienia i zwrócił tym powszechną uwagę.
Oparł je na znanym opowiadaniu Iwaszkiewicza o księdzu egzorcyście, który przyjeżdża do kresowego miasteczka, aby wypędzić diabła z opętanych zakonnic. Ale w zetknięciu ze złem sam traci wiarę i popełnia zbrodnię. Siłą spektaklu było przeniesienie akcji z XVII-wiecznej Smoleńszczyzny na dzisiejszą polską prowincję. Fiedor pytał o źródła zła w dzisiejszym katolickim, bogobojnym społeczeństwie. Pokazał życie mieszkańców Iwaszkiewiczowskiego Ludynia rozpięte pomiędzy kościołem i karczmą, świętością i grzechem. Pokazał powierzchowną polską religijność, która pod cienką warstwą pokazowej pobożności skrywa tolerancję dla złodziejstwa i przemocy. W ten sposób walka między grzechem a świętością, która w toczy się w celi Matki Joanny, nabrała nowego, współczesnego wymiaru.
O sukcesie tego przedstawienia obok koncepcji reżyserskiej i świetnej adaptacji zadecydowały dwa elementy. Pierwszy to zespołowe, dopracowane aktorstwo, od głównych ról - Matki Joanny (Judyta Paradzińska) i księdza Suryna (Przemysław Kozłowski) po epizody. Aktorom udało się przekazać najważniejszy temat spektaklu - walkę świętości i namiętności, fascynację i lęk przed złem. Drugim ważnym elementem była scenografia Jana Kozikowskiego, który pokrył scenę grubą warstwą prawdziwego błota. Błoto oblepia buty księdza egzorcysty, brudzi nogawki pijanych chłopów i brzegi habitów zakonnic, wlewa się do kościoła i karczmy. W jednej z najpiękniejszych scen przez to morze błota brnie procesja. Odświętnie ubrane kobiety unoszą sukienki i brodzą jak czaple, mężczyźni ślizgają się i łapią równowagę, procesja zamienia się w groteskową przeprawę. Trudno wyobrazić sobie bardziej wymowny obraz tragedii człowieka zawieszonego między doczesnością a wiecznością.
Przedstawienie Fiedora schodzi z afisza i wtorkowa transmisja na żywo w TVP Kultura jest ostatnią szansą dla tych, którzy go jeszcze nie widzieli. To lektura obowiązkowa nie tylko dla teatromanów, ale dla wszystkich, którym nie jest obojętny problem polskiej religijności.
TVP Kultura, wtorek, godz. 19
reż. Marek Fiedor
Teatr im. Kochanowskiego z Opola