Artykuły

Romantyczna bajka na Woli

Jak oceniać to przedstawienie w Teatrze na Woli? Jeżeli jako warsztat dyplomowy młodego absolwenta PWST Krzysztofa Zaleskiego, to trzeba uznać dostateczną poprawność roboty reżyserskiej w rantach teatru szkolnego. Jeżeli zaś jako normalny spektakl na stołecznej scenie, to nasuwają się duże zastrzeżenia, a niedociągnięcia i niedoświadczonych aktorów prowadzonych przez niedoświadczonego reżysera zatrącają wręcz o amatorszczyznę. To prawda, że zadanie było bardzo trudne. "Leonce i Lena" Georga Buchnera to komedia romantyczna, delikatna w rysunku, o wątłych niciach, które dopiero ręka nie byle jakiego, majstra może ułożyć w piękną tkaninę teatralną.

W zamieszczonym w programie artykule Marta Piwińska nadbudowała - chyba na wyrost - na sztuce Buchnera bogate , treści z godną podziwu przenikliwością czy też wyobraźnią literacką. Tym większe rozczarowanie, że niewiele z tego odnajdujemy w przedstawieniu. "Leonce i Lena" w minimalistycznym ujęciu jest bajką miłosną o księżniczce i księciu. którzy nie chcą się pobrać, ale których łączy przypadek i czyni szczęśliwymi. Trochę ż Musseta i trochę Szekspira. Bohaterowie są znudzeni wygodnym życiem, jest paskudne i ni które stale pada cień śmierci. Błazen szekspirowski Valerio wypowiada o tym życiu kilka trzeźwych - choć po winie - uwag filozoficznych, ironizując żale i rojenia swego pana, księcia Leonce. Buchner był rewolucjonistą w działaniu i pisaniu, dotknął tu też spraw społecznych, ukłuł satyrą głupawych władców i płaszczących się przed nimi sługusów. Wszystko razem 22-letni autor nazwał "żarcikiem". Umarł w dwa lata potem w roku 1837, pozostając w literaturze niemieckiej genialnie zapowiadającym się młodzieńcem z niezrealizowaną przyszłością.

Na Woli komedia Buchnera rozgrywa się niby w dworskim teatrze, na altankowej scenie z kurtynką i werystycznej zielonej murawie - całość pięknie skomponowana; przez Ewę Starowieyską. W założeniu - zresztą nie zawsze konsekwentnie przeprowadzonym - dwór poruszał się mechanicznym trybem kukiełek, z czym miała kontrastować naturalna żywotność: młodych na pierwszym planie. Cóż, z tego, kiedy wszystko to nie miało żadnego scalającego klimatu, zaznaczała, go jedynie - poza scenografią - muzyka Beethowena w urywkach. Grzegorz Wons nie poradził sobie z rolą Leonce'a. Był raczej księciem z Targówka niż z romantycznej bajki, bezbarwny, zarówno w nudzie jak i w rozbudzonej miłości. Znacznie więcej stylu i wyrazu miała Lena - Ewa Dałkowska w ogóle dziewczęta w tym przedstawieniu: Maria Czubasiewicz (służąca Vanina), Krystyna Wachelko- Zaleska (Rozetta). Emilian Kamiński z temperamentem acz na jednym tonie zagrał Valeria. Marian Bułka nie najlepiej czuł się w roli króla. Przewodniczący Rady Stanu i Bakałarz dali dwie pastiszowe wersje głosu i aktorstwa mistrza Łomnickiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji