Artykuły

Piotr Szwedes: Ktoś musi kręcić naszą szyją

- Nigdy nie byłem zwolennikiem wszelkich fundamentalizmów. To ślepa uliczka. Nie chodzi oto, że kobiety nie mają racji, walcząc o swoje prawa, ale nie odpowiada mi forma i zaciekłość - mówi aktor Piotr Szwedes.

To chyba nie będzie pana pierwszy raz w Olsztynie, bo pochodzi pan przecież z Lidzbarka Warmińskiego...

- Zależy o co pan pyta... Nie, nie pierwszy...

A w nowej filharmonii?

- Pierwszy, ale wydarzenie "Bez Gorsetu" to chyba dobra okazja do jej odwiedzenia (śmiech).

Ten stereotyp już wielokrotnie obalono, ale może zróbmy to ponownie. Czy kobiety to słaba płeć?

- Wręcz odwrotnie. Nie tylko silniejsza, ale i mądrzejsza od nas. Na tym chyba polega ten paradoks, że to mężczyźni musieli to wymyślić. I to wcale nie jest złe. Taka jest natura. Uczymy się od kobiet. Niby rządzimy, ale tu wchodzimy w następny stereotyp. Ktoś tą naszą szyją musi kręcić.

Ubiegł mnie pan, bo chciałem spytać, czy to przypadkiem nie kobiety rządzą światem?

- Fakt, że większość przywódców to mężczyźni, ale nimi rządzą właśnie kobiety. Dają nam poczucie, że niby o wszystkim decydujemy, ale wybory życiowe często są podejmowane przez panie. I nie wiem, czy wychodzimy na tym tak źle (śmiech).

Czy w pana życiu zdarzały się silne kobiety? Może pana inspirowały?

- W zasadzie nikt mnie nie inspirował, żebym coś w życiu robił, ale myślę, że chodzi o samo wychowanie. O bycie z rodziną, w domu. Jeśli jednak chodzi o moje inspirujące kobiety to Ania, Zuzia i Martynka, a w swoim stand-upie "Godzina z pożycia mężczyzny", który napisaliśmy razem z Arturem Andrusem, mówię, że ponad 90 procent utworów literackich, dziel muzycznych itd. jest, było i będzie tworzonych z myślą o kobiecie. Nie tylko kłótnie, ale i wojny wszczyna się dla kobiet. Czy inspirują? Niech każdy odpowie sobie sam.

W niedzielę poprowadzi pan wydarzenie dla kobiet "Bez Gorsetu". Na plakacie promującym jest pan wręcz nimi otoczony. Nie boi się pan, że pana zjedzą?

- Nie. Jestem doświadczony i nie postrzegałbym kobiety jako modliszki (śmiech).

Zazdrości pan czegoś kobietom?

- Jest jedna taka rzecz. Na pewno umiejętności rozmawiania o wszystkim. Facet ma oddzielne szufladki. Otwiera jeden temat, potem go zamyka i otwiera drugi. One mogą rozmawiać o wszystkim, cały czas. Chciałbym, żebyśmy my też tak mogli.

Parafrazując słowa piosenki: "gdybym mogła być mężczyzną jeden dzień..." co by pan zrobił, gdyby mógł pan być kobietą jeden dzień?

- Kobietą, to ja już bywałem. W serialu "Złotopolscy" czy programie, który prowadziłem w TVN "Ciao Darwin". Cały dzień spędziłem na

12-centymetrowych obcasach. Nigdy więcej! Nie zazdroszczę im. To, co muszą ścierpieć, żeby dobrze dla nas wyglądać - choć teraz podniesie się głos protestu, że to nie dla nas, tylko dla siebie - to horror. Skoro to wytrzymują, to tylko świadczy o ich sile, natura wiedziała, kto powinien rodzić.

Jest pan zwolennikiem twardego feminizmu? Mówię o takim, który zazwyczaj ludzi odpycha.

- Nigdy nie byłem zwolennikiem wszelkich fundamentalizmów. To ślepa uliczka. Nie chodzi oto, że kobiety nie mają racji, walcząc o swoje prawa, ale nie odpowiada mi forma i zaciekłość. Nie ma dla mnie znaczenia, czy jest to kobieta, mężczyzna, polityk, żołnierz czy ksiądz. Jeśli ktoś przekracza pewną granicę, to kryje się za tym często krzywda innych osób. Niby sprawa jest słuszna, ale dlaczego mamy kogoś krzywdzić? Nie rozumiem też rozgraniczenia, że kobieta i mężczyzna to dwa różne światy. Tworzenie dwóch obozów i szczucie jednych na drugich nie ma sensu. Mam nadzieję, że impreza, którą prowadzę w Olsztynie, ma jednoczyć.

Wyprodukował pan już dwie sztuki teatralne, w których będziemy mogli pana zobaczyć. Dotyczą również kobiecej tematyki...

W jednej z nich, komedii kryminalnej "Pół na pół", którą reżyseruje Wojciech Malajkat - swoją drogą nasz ziomek, bo pochodzący z Mrągowa - gramy z Piotrem Polkiem braci, którzy dzielą spadek po matce, która jeszcze żyje za drzwiami. Pokazujemy, jak niepoukładane relacje z matką mogą doprowadzić do absurdalnych pomysłów. Nie potrafimy sobie poradzić z życiem, bo ze sobą nie rozmawiamy. Druga sztuka, "Kłamstwo", to komedia małżeńska. Dwie pary małżeńskie spotykają się na kolacji. Okazuje się, że się zdradzają i na dodatek robią to ze sobą nawzajem. Przez pryzmat humoru i dystansu staramy się odpowiedzieć na pytanie, czy stanąć naprzeciwko problemu i zburzyć stare, a rozpocząć nowe, czy może kłamać i żyć w strefie komfortu, która wszystko zamazuje. Wydaje nam się, że jest super, a ciągle się oszukujemy. Zapominamy o sobie, bo mamy przed sobą tylko ekran jakiegoś urządzenia. Obie sztuki zawitają też do Olsztyna, w niej oprócz mnie m.in. Malajkat, Liszowska, Kuna, Roznerski, Czarnota... Kwiat aktorstwa. Na wiosnę. Bądźcie.

***

BEZ GORSETU JUŻ W NIEDZIELĘ

Piotr Szwedes, pochodzący z Lidzbarka Warmińskiego aktor, który nie raz wcielał się w kobietę i przekonuje, że to niełatwe życie. W niedzielę 30 września w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie poprowadzi spotkanie "Bez Gorsetu". Gościem specjalnym będzie Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji "Lewiatan". Uczestnicy spotkają się m.in. z Edytą Stępczak, reporterką, aktywistką, działaczką humanitarną, Dorotą Markuszewską z Deni Cler, Beatą Sałatą, mistrzynią wizażu i stylizacji, Agatą Bałdygą, doradcą stylu, dziennikarką Dorotą Warakomską, Joanną Ceplin, trenerką komunikacji on-line, Iwoną Pavlović, dziennikarką Dorotą Wellman.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji