Artykuły

Obrzęd, Cela, Pan Senator...

JÓZEF JASIELSKI podjął się bardzo trudnego zadania. Postanowił wystawić w Legnicy "Dziady" i to siłą 20-osobowego zespołu aktorskiego! Pomysł zaskakujący, wydawałoby się zbyt ambitny, a praca Syzyfowa, nie do zrealizowania w prowincjonalnym teatrze, a jednak uwieńczona została sukcesem. Nie obyło się wprawdzie bez uproszczeń skomplikowanego dramatu, naiwności łatwizn inscenizacyjno-reżyserskich. Jednak obok rozwiązań schematycznych czy też często nielogicznych, znalazły się w przedstawieniu pomysły naprawdę interesujące.

Spektakl rozpisany został na trzy części, zatytułowane: Obrzęd, Cela, Pan Senator i rozegrany w trzech odsłonach (bardzo dobre dekoracje Elżbiety Iwony Dietrych do dwóch pierwszych części). Obrzęd nie robi dużego wrażenia, zabrakło w nim grozy, tajemnicy i magii. Może stal się on w realizacji scenicznej zbyt baśniowy i kolorowy. Niby każda postać została określona i zróżnicowana wstępnie, ale później zostawiona sama sobie, przez co sceny zbiorowe wydają się bezładną improwizacją, tylko ilustrującą tekst. Interesujący pomysł rozgonienia obrzędu przez księdza nie przeprowadzony konsekwentnie. Może też zbyt mało jest w tej części świetnej muzyki Czesława Niemena, która tak dobrze buduje nastrój następnych odsłon. Marian Czerski, jako Gustaw nie mógł się zdecydować, czy jest upiorem, czy postacią realną; tekst recytował raczej bezbarwnie i monotonnie.

Druga część jest bardziej konsekwentna i klarowna. Plastyczne rozwiązanie dekoracji interesujcie i czytelne, podobnie jak w scenach obrzędowych (tylko ażurowe, współczesne kratki celi więziennej raziły podobnie, jak w pierwszej części podświetlane oazy bezsensownie umieszczone u pułapu kaplicy). Najlepsze sceny spektaklu to: Wielka Improwizacja i Widzenie Księdza Piotra, co należy przypisać przede wszystkim aktorom. Marian Czerski (Konrad) wykrzesał z siebie bardzo dużo ekspresji i powiedział świetnie olbrzymi monolog, w który wkrada się jeszcze czasami pustosłowie. Duże Wrażenie wywołuje scena egzorcyzmów, gdzie partnerem wyrazistego Konrada jest umiejętnie zarysowana przez młodego Arnolda Pujszę postać Księdza Piotra (dobrze mówiony tekst).

Najbardziej jednak dojrzałą, konsekwentną i najlepiej rozplanowaną rolą w spektaklu jest postać Senatora Nowosilcowa zagrana przez Sławomira Matczaka w ostatniej części. A przecież w odsłonie tej najwięcej jest "przypadków" i niedociągnięć reżysersko-inscenizacyjnych.

Spektakl mimo tych uchybień należy zaliczyć do bardzo udanych, zwłaszcza dzięki aktorom. Obok postaci pierwszoplanowych na wyróżnienie zasługują jeszcze: Guślarz - Zbysława Jankowiaka (aktor bardzo dobrze mówi romantyczny wiersz), wyrazista Mirosława Olbińska, jako Sowa w pierwszej części oraz świetnie zagrana Pani Rollison Krystyny Hebdy w ostatniej odsłonie. Przedstawienie na premierze prasowej spotkało się z zasłużonym, gorącym przyjęciem publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji