Artykuły

Zmierzyć się z mitem

W bydgoskim Teatrze Polskim zobaczyliśmy dramatyczną wersję powieści "Lot nad kukułczym gniazdem" Dale'a Wassermana w reżyserii Wojciecha Adamczyka. Komizm góruje tu nad tragizmem, jednak to nie grzech. Nie pożałują nawet ci, którzy historię tę znają na pamięć.

"Lot nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya był w latach 60. powieścią kultową. Dość powiedzieć, że jego główny bohater Randle P. McMurphy omal nie odebrał roboty amerykańskim psychiatrom. Powieść przeniósł na scenę Dale Wasserman. Później był film Formana obsypany Oscarami i do dziś nikt chyba nie stworzył bardziej przejmującej adaptacji tej powieści. I taka właśnie zapadła na zawsze w pamięć ludziom na całym świecie.

Chcąc nie chcąc gros publiczności przekracza próg bydgoskiego teatru z filmową wizją "Lotu". Aktorzy muszą zatem zmierzyć się wręcz z mitologiczną formą stworzoną przez Formana z Nicholsonem w roli głównej, ale nic to. Od początku grają tak, jakby ta sztuka została napisana dla nich. Każdy gra swojego świra (znaczy osobę wariata). Poruszają się drobnymi bądź posuwistymi krokami, kołysząc się w biodrach, jak ci nieszczęśnicy w prawdziwych szpitalach. "Swoich świrów" grają w wycinku takiego prawdziwego szpitala. Jest lśniąca posadzka, plastikowe drzwi, okna z siatką, izba przyjęć, dyżurka. Wszystko sterylne, białe; żadnych ciepłych akcentów. Głównego bohatera gra gościnnie Andrzej Pieczyński (znamy go choćby z roli taksówkarza w "Wielkim Szu"). I jest taki, jaki powinien być McMurphy; facet, który chce żyć tu i teraz. Pieczyński nie zawładnął sceną dla swojej postaci. Gra elegancko, podobnie jak reszta aktorów. Jak już wspomniano, każdy gra swojego świra, jednak bez scenicznego egocentryzmu. Świetne są sceny zbiorowe, zwłaszcza te z Wielką Pielęgniarką.

Grająca ją Teresa Kwiatkowska jest tak przekonywająca, że gdy na koniec kłania się publiczności, to nie wiadomo, czy nagrodzić ją za rolę większymi brawami czy ponownie udusić. Tu jednak grzechem byłoby wyróżniać kogoś szczególnie. A jak dobrze spisują się panowie pacjenci: Waldemar Czyszak (Wódz Bromden), Roman Gramziński (Dale Harding), Dariusz Sierzputowski (Ellis), przejmujący Wojciech Świeboda (Billy Bibbit), Wojciech Kalwat (Scanlon), Andrzej Błaszczyk (Cheswick).

W scenicznej wersji "Lotu" nie ma szalonej morskiej wycieczki świrów. Jest natomiast mecz koszykówki rozegrany w szpitalu i to jak! Na koniec oczywiście balanga i tragedia, Wódz Bromden wyrywający postument i wolność. Czytelny i dosłowny teatr dla każdego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji