Artykuły

Czym karmić Pelikana?

Czym karmić pelikana? Moja odpowiedź na to pytanie nie pretenduje do sensacji zoologiczno-kulinarnych, choć musi pozornie wydawać się drastyczna. Tak jak podniecała naszych przodków legenda o pelikanach karmiących małe własną krwią. Może właśnie tu tkwi geneza mojego przekonania, iż owe stwory najlepiej karmić żywymi ludźmi. Dokładniej rzecz ujmując - publicznością...

Przyznać się też wypada, że nie ptaki-pelikany mam w tym wypadku na myśli, ale spektakl "Pelikan", który na scenie kameralnej wystawił Teatr Dramatyczny w Legnicy. Apetyt teatralnego "Pelikana" nie jest znów taki ogromny. Za jednym posiedzeniem może on przełknąć jedynie stu widzów.

Prapremiera "Pelikana" Augusta Strindberga odbyła się 25 listopada 1907 roku w Sztokholmie na scenie Teatru Intymnego założonego przez Strindberga i młodego reżysera Augusta Falcka. Autor "Gry snów", "Tańca śmierci", "Sonaty widm" i "Panny Julii", ograniczając się do tych sztuk najczęściej pojawiających się na teatralnych afiszach, będąc prawdziwym człowiekiem teatru, bo aktorem, reżyserem i teoretykiem, a także krytykiem, narzucił niejako sposób interpretacji swoich utworów opatrując je szczegółowymi didaskaliami, a często i komentarzami. Teatry sięgające po jego gęste, ciężkie i mroczne dramaty chętnie (brak części tekstu) tropem. Wynikało i wynika to z niemożności wpisania Strindberga w jedną konkretną epokę literacką. Był on z pewnością duchowo bardzo mocno związany z naturalizmem, zwłaszcza francuskim, nie przecież trudnią nie zauważać elementów niemieckiego ekspresjonizmu czy nawet... nadrealizmu. Patrząc na jego twórczość z dzisiejszego punktu widzenia.

Reżyser legnickiego "Pelikana" - Józef Jasielski - daje nam wyraźne znaki, w (brak części tekstu) Fryderyka momentami prezentował bardzo dojrzały warsztat.

Antyrealistyczna gra aktorów, zwolnienia, przerysowania, ostry, niemal karykaturalny makijaż, klimat niesamowitości i grozy - to wszystko powoduje, że odnosimy wrażenie, iż akcja dzieje się jakby w naszej imaginacji, jest jakimś koszmarnym snem, w którym maczają palce moce piekielne. Efekt ten osiąga reżyser rezygnując z wielu sugestii autora zawartych w didaskaliach. Bujany fotel nie kołysze się sam z siebie, nie trzaskają też na naszych oczach drzwi ani okna, nie spada niespodziewanie doniczka z kwiatkiem, jak chciał Strindberg. Nie ma w tym przedstawieniu tego rodzaju dosłowności rodem z kinowych horrorów. To jest w powietrzu, wisi gdzieś nad nami. (brak części tekstu)

Jasielskiemu - Elżbieta Iwona Dietrych czyli autorka scenografii oraz Jerzy Rezler, który opracował spektakl muzycznie.

Matkę, nadkobietę, potwora gra Krystyna Hebda. Sama udręczona majakami, dręczy wszystkich domowników i robi to tak sugestywnie, że widzom spada kamień z serca, gdy wreszcie wiesza się na sznurze jak chciał Jasielski (u Strindberga Matka wyskakuje przez balkon) i odzywają się nawet brawa. W budowaniu tego odpychającego domowego gniazda pomaga jej Zięć Aksel, mąż Gerdy, jej córki (Mariusz Olbiński) we wszystkich scenach jednakowo cyniczny, wyzuty z wszelkich uczuć.

Gerdą w legnickim przedstawieniu jest Danuta Kołaczek. Sztywna, kukłowata, naiwne narzędzie w rękach Matki. Nic nie wiedzące i nie chcące nic wiedzieć. Budzi się powoli ze snu, zaczyna dostrzegać fałsz otaczającej ją rzeczywistości. Aktorka gra tylko twarzą, właśnie z niej odczytujemy wszystkie zmiany zachodzące w psychice Gerdy. Jej brat Fryderyk (Marian Czerski) znacznie wcześniej zaczyna się orientować co się w tym domu dzieje. W scenach z Matką prowadzi grę jakby w dwóch płaszczyznach nie wypadając z konwencji narzuconej przez reżysera. Jego emocje hamuje surowe wychowanie, które odebrał w tym domu i szacunek do obojga rodziców, choć jest on irracjonalny w stosunku do Matki. Młody aktor nieco mniej precyzyjny jest w scenach z siostrą i momentami zapomina o przyjętych rygorach spektaklu. Piątą osobą występującą w tym przedstawieniu jest Jadwiga Kukulska w roli służącej Margret.

Myślę, iż dość jasno z tego wynika, że można śmiało uiszczając niewielką opłatę, dać się "połknąć' tytułowemu pelikanowi. Bo pelikan jest tylko "Pelikanem".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji