Artykuły

Życie to nie film. W miłości trzeba być po prostu sobą

"Zagraj to jeszcze raz. Sam" Woody Allena w reż. Arkadiusza Buszki w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.

Myśl zawarta w tytule razi banałem? Sorry, ale do tego sprowadza się istota sztuki "Zagraj to jeszcze raz. Sam". Na szczęście jest tam też sporo Allenowskiego dowcipu i ironii oraz okazji do aktorskich popisów.

Pierwszy na opolskiej scenie dramatycznej tekst Woody'ego Allena - co odtrąbiono nie bez dumy - prawdę mówiąc jest starociem (ma prawie 50 lat). Zawiera jednak zalążki tego, za co wielbiciele Allena potem gorąco go pokochali i wciąż jeszcze potrafi jednocześnie bawić błyskotliwymi dialogami i skłaniać do refleksji.

Ulubiony bohater Allena to lubiący dużo mówić intelektualista, neurotyk i hipochondryk, a przy tym fajtłapa w relacjach z kobietami. Rzuciła go żona, a on nie może sobie z tym poradzić emocjonalnie.

Na szczęście ma parę przyjaciół, którzy organizują mu kolejne randki i... Huphreya Bogarta, który schodzi do niego z ekranu i pełni rolę bezkompromisowego kumpla od serca. "Przestań pieprzyć o relacjach" - mityguje naszego bohatera filmowy twardziel, którego Allan upatrzył sobie na mentora.

Autorzy opolskiego przedstawienia ogrywają filmowe aspekty tej historii wszelkimi środkami. W scenografii to aranżacja sceny, w której mieszkanie Allana jest jednocześnie salą kinową, z otaczającymi głównego bohatera z trzech stron wielkimi ekranami, na których nieustannie przewija się taśma filmowa. Przedstawienie otwiera finałowa scena z "Casablanki" - kultowego melodramatu z 1942 roku. To kwestia Ingrid Bergman z tego filmu dała tytuł sztuce Allena.

Na filmowy sposób ukazywane są marzenia i wizje Allana, gdy jak przystało na kinofila - wyobraża on sobie siebie jako raz jako bohatera ostrego romansu, to znów włoskiego kina akcji czy filmu noir.

"Zagraj to jeszcze raz, Sam" to propozycja rozrywkowa, której powodzenie zależy przede wszystkim do kondycji aktorów. Przekonujący jest Jędrzej Wielecki, jako Allan (zwłaszcza po metamorfozie za sprawą Lindy). Podoba się zdystansowany Leszek Malec w roli Bogarta. Dobre są dziewczyny, zmieniające postaci, jak sukienki. Piątkowy spektakl miał jeszcze sporo premierowej sztywności, ale jak aktorzy się rozegrają, to sztuka Allena powinna stać się jednym z przebojów sezonu na deskach Teatru Kochanowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji