Artykuły

Operowy koncert Huberta Zapióra i jego przyjaciół w brzeskim Pałacu Goetz

27 sierpnia 2018r. w Brzesku odbył się koncert muzyki operowej, którego organizatorem był 25. letni baryton Hubert Zapiór. Na to wydarzenie zaprosił równie młodych polskich artystów: pianistkę Dominikę Peszko oraz śpiewaków: sopranistkę Bożenę Bujnicką, tenora Sławomira Naborczyka oraz basa Jasina Rammal-Rykałę. Był to drugi spośród czterech koncertów, które odbyły się w ciągu dwóch dni - pisze Oskar Świtała na blogu sympatycysztuki.pl

Artyści wystąpili w przepięknym Pałacu Goetzów Okocimskich wybudowanym przez znaną rodzinę browarników. Posiadłość wzniósł w latach 1898-1900 Jan Albin Goetz. Jego ojciec Jan Ewangelista Goetz założył w roku 1845 Browar Okocim. Pałac zamieszkiwany był przez tę rodzinę, aż do wybuchu II wojny światowej, podczas której funkcjonował jako m.in.: szpital wojskowy oraz miejsce ulokowania nazistowskiego sztabu lotnictwa. Po wojnie przeszedł w ręce skarbu państwa i przekształcono go na szkołę. Dopiero od 2008 roku wraz z parkiem jest ponownie prywatną własnością rodziny Goetzów.

Publiczność do ostatniego miejsca wypełniła imponujący, drewniany pałacowy hol główny, który tego wieczoru stał się salą koncertową, posiadającą - jak się okazało - znakomitą akustykę.

ARTYŚCI

Wszyscy młodzi artyści zachwycili mnie swoją dojrzałością zarówno głosową, jak i artystyczną. Śpiewali znakomicie, tworząc jednocześnie prawdziwie przyjacielską atmosferę.

Sławomir Naborczyk (tenor) - zaśpiewał arie: "La donna e mobile" z opery "Rigoletto" Giuseppe Verdiego oraz "Nessun dorma" z opery "Turandot" Giacomo Pucciniego. Oba szlagiery wykonał bardzo dobrze. Tenor ten posiada mocny i pięknie brzmiący głos. Ma nośne średnice i pewne "góry". Jedyną rzeczą, nad którą powinien popracować to krótki oddech, który blokuje go w swobodnym wykonywaniu dłuższych fraz oraz nie pozwala utrzymywać fermat. Jest to jednak mankament, który przy mądrym prowadzeniu profesorskim szybko można wyeliminować, co młodemu tenorowi pozwoli jeszcze bardziej zachwycać publiczność, bo mnie już mile zaskoczył podczas występu w Brzesku.

Jasin Rammal-Rykała (bas) - ten 23. letni śpiewak przywitał publiczność arią Skołuby "Ten zegar stary" z opery "Straszny dwór" Stanisława Moniuszki. Zinterpretował ją wspaniale, a głosowo - mimo tego, że jego bas jest zbyt lekki jak na tę partię - poradził sobie z nią na dobrym poziomie. Jasin Rammal-Rykała posiada mocno plastyczną twarz. Niezwykle przemyślanie panował nad mimiką szczególnie w zabawnych duetach: "Cinque, dieci, venti, trenta" z opery "Wesele Figara" Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz "Cheti, cheti immantinente" z opery "Don Pasquale" Gaetano Donizettiego, które zaśpiewał nadzwyczajnie. Jest to świetnie zapowiadający się śpiewak operowy.

Bożena Bujnicka (sopran) - dawno nie słyszałem tak pięknego sopranowego głosu. Jej głębokie i ciemne średnice są rzadko spotykane wśród sopranów, a wybrzmiały szczególnie zjawiskowo w połączeniu z nadzwyczaj jasnymi "górami". Widać, że ta 27-letnia śpiewaczka mocno przemyślała arię "O mio babbino caro" z opery "Gianni Schicchi" Giacomo Pucciniego. Poprowadziła ją pół żartem pół serio tak, jak powinna ta aria wybrzmiewać, bo przecież mimo smutnej harmonii jest ona w założeniu komiczna - o czym prawie wszyscy zapominają! Za to wielkie brawa. Pokazała tym samym niezwykłą mądrość interpretatorską, emocjonalną wrażliwość na muzykę oraz głosową dojrzałość w tak młodym wieku. Bożenę Bujnicką scena po prostu uwielbia, a szczególne wrażenie wśród publiczności zrobiła, przebierając się w dwie eleganckie kreacje - najpierw koloru niebieskiego, a następnie bordowego. Ogromne gratulacje!

Hubert Zapiór (baryton) - artystę, który tak swobodnie czuje się na scenie "ze świecą szukać". Ten młody baryton nie tylko zorganizował ten koncert, nie tylko w nim zaśpiewał, ale również go zapowiadał. Swoją konferansjerkę poprowadził sprawnie, z czarującym luzem i budząc częsty uśmiech na twarzach widzów. Elegancko witał swoich gości, prezentując ich sylwetki ze szczerą sympatią. Wszystkie arie i duety wykonywał z głębokimi emocjami oraz świadomością treści w nich zawartych. Przed oczyma nie miał partytury i nutek tylko historię do opowiedzenia. To obecnie niezwykle rzadka cecha wśród młodych artystów. Również aktorsko wcielał się przekonująco w role, nie stojąc w miejscu - tak, jak to niestety często bywa na tego typu koncertach - tylko przemieszczając się po całej estradzie, budując postać z odpowiednią dramaturgią. Szczególnie wspaniale wykonał "Largo at factotum" z opery "Cyrulik sewilski" Gioacchino Rossiniego oraz "Kogda bi zhizn" z opery "Eugeniusz Oniegin" Piotra Czajkowskiego - którą to arię odstawia na dłuższy czas, gdyż profesorowie w Juilliard School w Nowym Jorku, gdzie obecnie studiuje, przygotowują młodego barytona do innego repertuaru. To bardzo mądre i świadome posunięcie, aby nie przeciążyć głosu i długo śpiewać w świetnej formie. Hubert Zapiór wystąpił tak dojrzale, jakby miał nie 25 lat, ale 25-lecie pracy artystycznej. Rośnie nam mocny kandydat na następcę Mariusza Kwietnia, który to zresztą promuje swojego młodszego kolegę. Będę obserwował rozwój Huberta Zapióra i trzymał kciuki za to, aby niedługo podbił serca publiczności na najważniejszych scenach operowych świata, bo w Brzesku już nasze skradł.

Przez cały wieczór śpiewakom towarzyszyła równie młoda, zaledwie 29-letnia, wspaniała pianistka Dominika Peszko. W trakcie występu wraz z Hubertem Zapiórą prowadziła sympatyczne rozmowy w ramach konferansjerki. Podczas koncertu nie tylko fantastycznie akompaniowała śpiewakom, znakomicie wyczuwając ich tempa oraz panując nad odpowiednią głośnością i brzmieniem fortepianu, ale także wzruszająco zagrała solo Nokturn Des-dur op. 27 nr 2 Fryderyka Chopina oraz spokojny mazurek pt. "Wspomnienie chwili w Warszawie" nieznanego mi wcześniej romantycznego polskiego kompozytora Kazimierza Lubomirskiego.

Artyści wspólnie zaśpiewali kilka duetów oraz dwa bisy. Jednak największą niespodziankę sprawili mi Sławomir Naborczyk i Hubert Zapiór, którzy wykonali najpiękniejszy - według mnie - duet świata Nadira i Zurgi z opery "Poławiacze Pereł" Georges`a Bizeta "Au fond du temple saint". Pomimo że skrócili go o jedną ze środkowych żywiołowych części zaśpiewali dokonale, a ich głosy współbrzmiały zjawiskowo tak, jak dawno w tym duecie nie słyszałem.

Na zakończenie koncertu Hubert Zapiór wykonał piękny gest, śpiewając wraz z niepełnosprawnym Jędrzejem Rosą duet z musicalu "Piękna i Bestia" Alana Menkena, jednocześnie łącząc wieczór ze zbiórką funduszy na leczenie tego młodego studenta reżyserii dźwięku, który również nagłaśniał i nagrywał cały koncert.

PODSUMOWANIE

Tak oto młodzi ludzie udowodnili, że wiek nie gra roli, a młodość może iść w parze z dojrzałością. Rolę gra inteligencja i mądrość, z jaką prowadzi się karierę. Szacunek budzi wysoka jakość stawiania pierwszych kroków w świecie artystycznym przez tych śpiewaków. Takich artystów należy obdarzać szczególną opieką, a dyrekcje teatrów powinny dawać im możliwość częstych występów na scenie i powierzać właściwe dla ich głosów partie. Jedynie w ten sposób śpiewacy mogą prawidłowo i szybko się rozwijać, obyć ze sceną i budować coraz większą pewność i siłę wokalną. Wtedy otworzą się przed nimi drzwi wielkich karier. Tego im z całego serca życzę, a wszystkim sympatykom sztuki polecam nazwiska tych młodych śpiewaków operowych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji