Artykuły

"Brytannik"

Zacznijmy od scenograf U, to scenografia określiła kształt tego spektaklu. Była hieratyczna i ciężka, można w niej było grać Racine'a. ale można było grać i romantyczną dramę, "Nieboską komedię", a może i Słowackiego. "Brytannik" nie jest romantyczną dramą. Alę może nią być. I tak właśnie scenograf i reżyser i aktorzy potraktowali tę arystotelesowską tragedię. Nie grali surowego klasyka, grali tragedię romantyczną.

Srebrzysto czarne, metalowe płaszczyzny powoli zsuwały się i rozsuwały, zbierały w siebie światła reflektorów, zmieniały barwę, byty niebieskie, a potem czerwone, a potem, kiedy już stało się to, co stać się miało, znów niebieskie. Suknia Junii była szara i nieefektowna, suknia Agryppiny błyszcząca, w kolorze głębokiego i ciepłego morza, a włosy Agryppiny były płomienisto-rude. Już od pierwszej sceny, od początku, wiadomo było, kto będzie bohaterem tej tragedii. Nie Nero i nie Brytannik i nie Junia, ale Agryppina. Kostium był tylko dopowiedzeniem zamysłu reżysera i zamysł reżysera dopowiadała grą aktorki. Choć chodzi przecież o Junię, to Junię porwał cezar, więc chodzi o Junię i o Brylannika, to ich tragedia, i tragedia Nerona, to tragedia niespełnionej miłości, to o Juni mówi przecież Agryppina z Albiną i Burrusem w pierwszej scenie. Scena się kończy, wszystko już zostało powiedziane. Agryppina będzie walczyć o władzę i o syna, Brytannik o władzę i o kochankę, Burrus o duszę cezara. I wszystko już zostało przewidziane, Brytannik musi zginąć i Agryppina musi przegrać i przegrać musi Nero. Nie będzie niespodzianek, zaskoczenie jest efektem, niegodnym dramatopisarza. Nic scenie nic się nie dzieje. Albo prawie nic. Trwa prezentacja postaw, prezentacja namiętności, Na scenę wkracza Miłość i Zazdrość i Cnota.

I aż do końca tragedii nic się już nie zmieni, ani postacie, ani namiętności. Ale w widzu się będą budzić wątpliwości. Bo o co tu chodzi?

I czyja to tragedia? Czy chodzi o to, kto będzie rządził w Rzymie? Czy ta tragedia jest tragedią władzy? Oczywiście, nie. Ale tak właśnie odczytał Racine'a Tadeusz Minc. Nie interesowała go tragedia namiętności, budował tragedię władzy. Dojrzał u Racine'a to, czego nie ma w tekście. Zobaczył Rzym. Zaangażował widza w spór o to, kto powinien, kto będzie rządzić Rzymem. Tragedię Bryłannika, Junii i Nerona zastąpił tragedią Agryppiny i dramatem Nerona.

Kim jest Nero w "Brytanniku"? Jest, przede wszystkim, wzgardzonym miłośnikiem Junii. Miłośnikiem odtrąconym i poniżonym, zmuszonym do podsłuchiwania pod drzwiami, do uciekania się do podstępów i wybiegów, niegodnych cezara. Jest skazany na miłość i na samotność i na cierpienia. Jego wina jest wątpliwa, więcej, jego niewinność jest, w gruncie rzeczy, niewątpliwa. Nero morduje w imię miłości, a czyż miłość, jest winą? Brytannik musi zginąć, bo kocha Junię i miłość ta jest odwzajemniona. Tak, ta tragedia jest tragedią Nerona, bo Neron musi zabić Brytannika i musi stracić Junię.

Tadeusz Minc, zrealizował jednak "Brytannika" wbrew Raeine'owi. Nie dostrzegł tragedii, dostrzegł dramat psychopaty, niezdolnego do opanowania swoich psychopatycznych skłonności. I dramat Rzymu. Miłość Nerona do Junii nie była porażeniem, a potem oczyszczeniem, była konceptem, urojeniem szaleń- ca. Pomysłem szaleńca było także zamordowanie Brytannika. Nero - taki, jakim zobaczył go Minc - nie jest nawet zazdrosny o Brytannika. Stwarza pozory miłości i pozory zazdrości j pozory walki o władzę. Chce mordować, uderza na oślep, wydany ciemnym siłom obłędu. Nie odpowiada za swoje czyny, jest zbrodniarzem, ale zbrodniarzem, któremu wszystko zostanie wybaczone. Nie dlatego. że kochał. Dlatego, że oszalał.

Nerona grał w tym spektaklu Michał Pawlicki. Stwarzaj pozory miłości, z każdą sceną, z każdą kwestią odchodząc w szaleństwo. Szaleńcy mogą być niebezpieczni dla otoczenia, mogą stwarzać sytuacje dramatyczne. Ale nie mogą być bohaterami tragedii. Neron nie jest jednak jedynym bohaterem "Brytannika". Jest jeszcze Agryppina, wdowa po Klaudiuszu, matka Nerona. I jeśli "Brytannika" odczytać, jako romantyczną tragedię władzy, to bohaterem tej tragedii będzie właśnie Agryppina.. To ona wyniosła Nerona na tron. Spiskowała i mordowała, ręce ma splamione krwią. Zdobywając tron dla syna, zdobyła go dla siebie. Ale teraz władza wymyka się jej z rąk, szalejący Neron chce rządzić sam, wbrew matce. Agryppina raz jeszcze podejmuje próbę zdobycia władzy. Jest gotowa wyrzec się syna, spiskuje z Brytannikiem, choć wie, że musi przegrać, że straci wszystko: i władzę, i syna. I na tym polega jej tragedia.

Tekstu Racine'a to chyba oczywiste, nie należy grać. Należy go mówić, tylko mówić. Zofia Petri mówiła wiersz znakomicie. Resztę dopowiadała gestem. Grała zrozpaczoną, stawiającą wszystko na ostatnią kartę intrygantkę, która za wszelką cenę chce się utrzymać przy władzy. Była to reszta, której nie ma w tekście, w którym jest wszystko.

Odczytując "Brytannika" jako tragedię władzy, Minc zbliżył być może ten tekst współczesnemu widzowi. Ale czy dramat dworaków stanowi dziś o sile wiersza, tego jedenastozgłoskowca hieratycznego i powolnego i gładkiego jak szkło? I czy naprawdę dramat dworaków jest tragedią współczesnego nam świata?

Koncepcja Tadeusza Minca, jest, mimo wszystko, na pewno godna dyskusji. Bezdyskusyjne natomiast wydają mi się ambicje artystyczne i ranga tego spektaklu. "Brytannik" nie będzie się zapewne podobał tym, którzy lubią paryskie perfumy i paryskie nowinki. Jest to przecież, jak sądzę, najambitniejszy ze spektakli, jakie mogliśmy oglądać w tym sezonie w teatrach łódzkich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji