Artykuły

W Teatrze Nowym "Brytannik"

Przed kilku laty Teatr Powszechny wystawił "Cyda", rycersko-romantyczną sztukę Corneille'a, w której maurytańsko-hiszpańskie motywy tak osobliwie rozjaśnia słowiańska poetyczność Wyspiańskiego - tłumacza i adaptatora. Teraz z kolei Teatr Nowy zaprezentował nom. "Brytannika", arcydzieło innego francuskiego klasyka Jeana Racine'a.

Racine urodził się w r. 1639, a więc trzy lata po powstaniu "Cyda". Na firmamencie francuskiego teatru gwiazda Corneille'a błyszczała wówczas wspaniałym blaskiem. Jej refleks padał i na twórczość Racine'a, czerpiącego od mistrza poniektóre wzory i przykłady. Jednakże tylko do czasu: Radne sam był gwiazdą pierwszej wielkości - z tych, które nie krążą w orbicie przyciągania innych, lecz wytyczają sobie własny bieg.

Podobnie jak Corneille, Racine (bardziej od niego lekki, wykwintniejszy w stylu i wersyfikacji) czerpie często tematy z historii rzymskiej. Jednakże dawne zdarzenia umie kojarzyć z nastrojem i duchem epoki, w której żyje. Co więcej: jego dramaty oparte o reguły teatru antycznego, 300 lat temu napisane, dzięki swemu pogłębieniu psychologicznemu znajdują i dziś żywy oddźwięk na widowni.

Racine w fascynujący sposób przedstawia wewnętrzne konflikty, namiętności i dramaty ludzkie, przy i czym przeważnie eksponuje miłość jako najpiękniejsze z uczuć.

Również w "Brytanniku" snuje się wątek miłości - tej szlachetnej, jaką Brytannik żywi do pięknej Junii i tej gwałtownej, złej. którą Nero zapłonął do pięknej miłośnicy swego brata. Jest przy tym ta sztuka sceniczną opowieścią o wybujałych ambicjach. o wygórowanej żądzy władzy i historia rodzącego się obłędu Nerona, Agrypine, pragnącą zdobyć i utrzymać władzę za każdą cenę - nawet za celę zbrodni. Racine obnażając w sugestywny sposób mechanizm knowań dworskich, dobrze maluje nie ty o sylwetki ludzi, ale i ich duchowe charaktery. Takim znakomitym portretem jest sama postać Nerona. Interesujące też są związane z nią aluzje.

Historia mówi, że Neron zmienił się pod wpływem perfidnego otoczenia. Czy jednak zaważył tu wyłącznie fatalizm tych wpływów? Czy ziarno złych instynktów nie drzemało od początku jego podświadomości, ażeby z czasem, zakiełkować i zmienić się w płomienny krzak zbrodni? Zaiste, psychologiczne podteksty sztuki są bardzo interesujące i... nowoczesne.

Brytannik jest sztuką znakomitą, jednakie niełatwą dziś do wystawienia. Zgodnie ze stylem epoki, w której powstała, za dużo tu koturnów, i tasiemcowych tyrad i patosu. A chodzenie na koturnach jest niebezpieczni bo można się pośliznąć, wygłaszanie długich tyrad nuży, a patos często raczej śmieszy dzisiejszego widza.

Tadeusz Minc (podobnie jak Hanuszkiewicz, inscenizujący niedawno ,,Berenikę" w warszawie) sztukę w pewnej mierze; uprościł i unowocześnił. Niemniej w spektaklu, którego głównym założeniem realizatorskim miała być nowoczesność, dźwięczą chwilami niepokojące dysonanse, jako że nie wszyscy artyści ujmują swe role w stylu jednolitym.

Sam Neron pokazany jest w momencie, kiedy zaczyna budzić się i rozrastać jego szaleństwo. Stąd obok jego chłopięcych załamań, nawrotów skruchy i lirycznych nieledwie dygresji. wybuchy ostrych namiętności i groźnej furii. Do tej też zmienności nastrojów i kaprysów Nerona nagiął się znakomicie Michał Pawlicki, stwarzając posłać psychologicznie pogłębioną, prawdziwą, a równocześnie współczesną.

Zofia Petri jako Agrypina zrealizowała swoją mię bardzo kulturalnie, z wielką silą dramatyczną porywając chwilami i wzruszając widza. Jednakże jej środki aktorskiego wypowiadania się odbiegały znacznie od tych - bardziej nowoczesnych - którymi posługiwali się pozostali bohaterzy spektaklu. Stąd pewne rozdźwięki, stad pewne dysonanse tego ambitnego przedstawienia. Rolę Brytannika ze szlachetnością i umiarem zrealizował Mieczysław Voit - podobnie jak szlachetna i dyskretna była prostota, z jaką ujęła rolę Junii Barbara Horawianka. W stylu spektaklu - zgodnie z intencjami reżysera - utrzymane były postoicie: Seweryn Butrym (Burrus), Barbara Rachwalska (Albina) i Wojciech Pilarski (Narcyz).

Przedstawienie rozgrywało się na tle monumentalnej dekoracji Iwony Zaborowskiej. Tak jak w samej sztuce miłość kojarzy się ze zbrodnią, tak tu kolor srebrny mieszał się z czerwonym. stwarzając specyficzny nastrój. O epoce, w której toczy się akcja przypominały umieszczone nad tronem stylizowane emblematy. Podobnie stylizowane były również kostiumy rzymskich panów i dam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji