Artykuły

Olsztyn. Konkurs w Jaraczu zawieszony. Kijowski pisze do ministra

Nie było przesłuchania kandydatów starających się o posadę dyrektora Teatru im. S. Jaracza w Olsztynie. Wszystko za sprawą wątpliwości, które Piotrowi Glińskiemu, ministrowi kultury z PiS, zgłosił Janusz Kijowski.

Urząd Marszałkowski poszukuje nowego dyrektora Teatru im. S. Jaracza w Olsztynie. Ma on zastąpić Janusza Kijowskiego, któremu, mimo jego starań, nie przedłużono kadencji na kolejne lata. Obecny dyrektor wszedł w ostry konflikt z częścią załogi, która chciała przeprowadzenia przejrzystego konkursu na to stanowisko. Szerokim echem odbiły się też jego głośne wypowiedzi w internecie, w których swoich oponentów nazywał m.in. "chamami".

Poza tym wątpliwości budziły decyzje finansowe: chodzi np. o zakup służbowego samochodu terenowego na rzecz teatru.

Konkurs w zawieszeniu

Wydawało się, że konkurs utnie konflikt i uspokoi sytuację wokół teatru. Komisja konkursowa zapoznała się z nazwiskami osób ubiegających się o dyrektorski fotel i dopuściła do przesłuchań 11 spośród 15 kandydatów, którzy zgłosili swój akces.

Rozmowy z zakwalifikowanymi osobami miały się odbyć w czwartek. Tak się jednak nie stało. - Postępowanie konkursowe zostało zawieszone i odbędzie się w stosownym czasie. Ustalana jest sytuacja związków zawodowych w teatrze - informuje biuro prasowe marszałka.

Jak to możliwe? Okazuje się, że ustępujący dyrektor dopatrzył się nieprawidłowości proceduralnych w postępowaniu konkursowym. Wskazał on, że w komisji nie były reprezentowane wszystkie organizacje związkowe działające w teatrze, zatem wybór byłby według niego nieważny.

Swój protest Janusz Kijowski skierował na ręce ministra kultury Piotra Glińskiego. Wskazał w nim, że w komisji zasiadało dwóch przedstawicieli OPZZ, zabrakło natomiast przedstawicieli Związku Zawodowego Aktorów Polskich.

Zażenowanie i zaskoczenie

Urzędnicy marszałka są zaskoczeni, bo przed rozpisaniem konkursu zapytali o to dyrekcję i zastępczyni J. Kjowskiego Beata Ochmańska oficjalnie poinformowała, że w teatrze działa jeden związek. Teraz dowiedzieli się, że jest ich więcej. - Z jednej strony dyrekcja poinformowała nas, że działa jeden związek, a w proteście do ministra dyrektor napisał, że dwa. Chcemy to spokojnie rozstrzygnąć i dlatego postanowiłem odwołać posiedzenie - wyjaśnia Zdzisław Fadrowski, dyrektor departamentu kultury urzędu marszałkowskiego, który jest zdziwiony, że protest został skierowany do ministerstwa, a nie do samorządu. - Zapytaliśmy, jaka jest sytuacja, a Janusz Kijowski odpowiedział, że pani dyrektor pomyliła się, informując o jednym związku zawodowym - mówi Fadrowski.

Teraz urzędnicy marszałka na podstawie dokumentów będą ustalali, czy wskazany przez dyrektora związek rzeczywiście istnieje, bo takiej pewności wcale nie ma. Wedle protestującego dyrektora organizacja związkowa funkcjonuje od 2010 roku, ale nieoficjalnie słychać, że brakuje dokumentów, które świadczyłby o jej działalności po 2011 roku.

To, że rozmowy z kandydatami nie odbyły się, zaskoczyło uczestników komisji. - Jestem zażenowany dlatego, że wszystko było realizowane w myśl przyjętych zasad, i dziwię się, że odpowiednie związki, jeśli istnieją, nie poinformowały o tym urzędu marszałkowskiego, jeśli takie były - mówi Andrzej Fabisiak, prezes oddziału okręgowego Towarzystwa Kultury Teatralnej w Olsztynie.

"Drogi Ministrze, ratuj!"

Niektórzy uważają, że chodzi tylko o przeciąganie sprawy, inni, że Janusz Kijowski próbuje za wszelką cenę wkupić się w łaski obecnych władz. Treść wystąpienia Kijowskiego do ministra Piotra Glińskiego daje sporo do myślenia. Po raz kolejny szef Jaracza przedstawia się w nim jako ofiara spisku "skrajnie lewicowego" związku zawodowego.

Treść swojego wystąpienia dyrektor wywiesił m.in w jednej z gablot w teatrze. Oto końcowy fragment protestu Janusza Kijowskiego:

"Drogi Ministrze

Znam Pańską opinię, którą wystawił mi Pan w kwietniu br. Rekomendował Pan w niej, aby przedłużyć moją kadencję o dalsze 5 lat, bez procedury konkursowej. Opinii tej Marszałek Województwa nie wziął pod uwagę. Uważam to za skandal. Jestem polskim reżyserem, pracuję w polskich instytucjach artystycznych od 30 lat, podlegam jurysdykcji polskich Ministrów Kultury, którzy stoją na straży jakości i poziomu Sztuki Narodowej. Moją "małą ojczyzną - z wyboru - jest Warmia. Ale Ojczyzną Wielką jest polska Sztuka Teatralna i Filmowa... Czyżbyśmy dożyli powrotu do "rozdrobnienia dzielnicowego" z XII/XIII wieku?

Protestuję i proszę o ratunek... Nie dla siebie, ale dla Teatru. Może nie jest jeszcze za późno, by uratować olsztyńską scenę narodową!

Z wyrazami szacunku - Janusz Kijowski.

Reżyser telenoweli

Nie wiadomo, jakie będą dalsze losy konkursu. Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest to, że zostanie on powtórzony. Ucięłoby to wszelkie wątpliwości prawne i zagrodziło drogę do ewentualnego podważania dokonanego przez komisję wyboru. Wówczas nowy konkurs mógłby być ogłoszony na początku września.

Niektórzy uważają, że cała sytuacja wokół olsztyńskiego teatru zaczyna przypominać kiepską telenowelę i na pewno nie przynosi to splendoru instytucji. Urzędnicy starają się natomiast możliwie szybko wyjaśnić sytuację, ale zaznaczają, że nie byli przygotowani na to, co się wydarzyło - Nie spodziewałem się, że ktoś z postępowania konkursowego będzie chciał uczynić teatr - przyznaje Zdzisław Fadrowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji