Artykuły

Stacja druga - "Burmistrz"

"Burmistrz" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reż. Ewy Ignaczak z Teatru Gdynia Główna na IV Ogólnopolskim Festiwalu "Pociąg do miasta" w Gdyni. Pisze Tomasz Domagała na stronie DOMAGALAsieKULTURY.

Pomysł był bardzo interesujący: gdzieś na świecie otwarto zalakowaną kopertę i prawda ujrzała światło dzienne. Mieszkańcy małego, niczym nie wyróżniającego się polskiego miasteczka wpadają w popłoch. Pomysł znakomity, pomyślcie tylko, ileż spraw i problemów mogłoby się tu pomieścić, ileż niezabliźnionych ran można by spróbować wyleczyć! Autorka tekstu, Małgorzata Sikorska-Miszczuk, postanowiła jednak całą rzecz uprościć, sprowadzając ową "prawdę" do mordowania Żydów przez Polaków. Zamiast wieloznacznej, puchnącej od metafor współczesnych problemów opowieści, otrzymujemy historyjkę o złych mieszkańcach i dobrym Burmistrzu, który jako jedyny wyciągnął wnioski z sofoklesowej "Antygony". I nie ma w tym nic złego, szkoda tylko, że potencjał tekstu nie został w pełni wykorzystany, że opowieść, podlana sosem teatru, nie obrasta w coraz to nowe kręgi znaczeń.

Zestaw postaci został dobrany również niebanalnie: Burmistrz, zaproszona przez niego do miasta Szansonistka, Niemiec Na Pokucie, Miss Piękności z Nowego Jorku, Matka Boska, w końcu Mieszkaniec Miasta. Ich relacje nie wypadają jednak w tekście przekonująco. Opowieść snuje się siermiężnie, koślawo i przez większą część spektaklu nie wiadomo, w jakim kierunku zmierza. Gdy się w końcu dowiadujemy, że w stronę polsko-żydowskich rozliczeń, jednowymiarowość tego rozwiązania rozczarowuje. Kuleje też ekspozycja, tekst w początkowych sekwencjach jest zupełnie niezrozumiały, nie wiem na przykład, o co chodzi z gazetą, a motyw ten wałkowany jest wyjątkowo natrętnie. Trochę lepiej jest pod koniec, gdy okazuje się wreszcie, o co autorce chodzi.

Tym większe brawa należą się reżyserce, Ewie Ignaczak, za to, jak ze swoimi aktorami próbuje ten niezbyt udany tekst ożywić. Wpleść pomiędzy bełkotliwe zdania jakąś zrozumiałą i dobrze skrojoną teatralną narrację. Nie wszędzie się to niestety udało, ale spektakl ma dobre momenty. Bardzo podobał mi się wątek Matki Boskiej (Małgorzata Polakowska), rama spektaklu, złożona z piosenek Szansonistki (Ida Bocian) czy znakomicie rozegrana postać i narracja Niemca Na Pokucie. Zresztą grający go Marek Sadowski skradł moje serce, był najjaśniejszym punktem spektaklu, skupiony, oddany bez reszty swojej postaci, pełen jakiegoś wewnętrznego piękna i liryzmu, które chwytały za serce. Aktorzy Teatru Gdynia stanowią w ogóle mocny atut tego spektaklu.

Gdy siedziałem wczoraj, oglądając spektakl Ewy Ignaczak na podwórku, na tyłach Urzędu Miejskiego w Gdyni, otoczony dziesiątkami Gdynian, zastanawiałem się - ja, przyjezdny - czy problem szykanowania oraz mordowania Żydów przez Polaków dotyczy samej Gdyni, czy miał też w historii swoją lokalną odsłonę. Niestety, spektakl nic o niej nie wspomina, a szkoda, bo istnieje ryzyko, że widzowie spokojnie pójdą do domu i powiedzą, że "to nas w ogóle nie dotyczy". W końcu miasteczko z "Burmistrza" to nie Gdynia, bo w Gdyni mają "prezydenta". Warto się na tym głębiej zastanowić. Czasem lepiej wsadzić miejscowych widzów w pociąg do Gdyni, niż w ten do "jakiegokolwiek" miasta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji