Artykuły

List otwarty Marcina Trońskiego do Przemysława Tejkowskiego

Jeżeli prawdą jest to, co od Pana usłyszałem, że zleca Pan trzeciej osobie decyzję o tym, co ma być zgłoszone na tak ważny i jedyny w swoim rodzaju Festiwal [Dwa Teatry w Sopocie - przyp. e-teatr], promujący kulturę nie tylko centralną, ale także regionalną, to mało, że jest to nieodpowiedzialne, ale w dodatku lekceważące - pisze Marcin Troński w liście otwartym do Prezesa Zarządu Radia Rzeszów, Przemysława Tejkowskiego.

Warszawa 16.07. 2018 r.

Do Prezesa Zarządu Radia Rzeszów

Pana Przemysława Tejkowskiego

Szanowny Panie Prezesie,

piszę do Pana list otwarty, ponieważ uważam, że moje stanowisko w sprawie powinno poznać szersze grono, niż tylko nas dwóch. Dwa tygodnie temu skończył się XIII FESTIWAL TEATRU POLSKIEGO RADIA I TEATRU TELEWIZJI POLSKIEJ, najważniejszy festiwal tego typu w Polsce. Emocje już opadły, nagrodzeni doszli do siebie, przystąpili do nowych projektów i nadszedł czas refleksji. Czas taki dopadł również mnie i dlatego postanowiłem podzielić się z Panem moimi przemyśleniami. Ten Festiwal jest wyjątkową okazją do prezentacji najlepszych słuchowisk, które powstały w rozgłośniach Polskiego Radia w poprzednim roku kalendarzowym. Najlepszych, to nie znaczy najdłuższych. Może słuchowisko Radia Rzeszów pt. "Ja to czuję, ja to słyszę" było wyjątkowe, piszę to bez ironii, ale jego długość przekraczała percepcję przeciętnego słuchacza. Trzy części, każda trwająca ponad godzinę. Sala, w której odbywała się prezentacja tego słuchowiska świeciła pustką. Byłem tam obecny na poprzednim słuchowisku i po zapowiedzi następnego, czyli tzw. "Wesela" Radia Rzeszów, sala opustoszała. Przypuszczam, że twórcom tego projektu przyświecała myśl, iż po sukcesie wystawienia tego przedsięwzięcia, jako spektaklu, w Teatrze Maska, po gratulacjach Pana ministra Piotra Glińskiego i Pani wojewody Ewy Leniart, ma szansę na jakąkolwiek nagrodę Festiwalu Dwóch Teatrów.

W kategoriach słuchowisk, tak monumentalne przedsięwzięcie ma minimalną, jeżeli w ogóle, szanse. Trudno jest utrzymać dynamikę, emocje, również u słuchacza, który ma swoją wytrzymałość. Taka jest moja opinia po wysłuchaniu, prawie w samotności, pierwszej części. Na dalsze odeszła mi ochota. Myślę, że takie same odczucia miało szacowne Jury w samotności odsłuchując nagranie. Abstrahując od mojego myślenia, nawet program II Polskiego Radia nie zdecydował się na zaproponowanie Jury festiwalu swojego trzyczęściowego "Wesela" w reżyserii wybitnego Dariusza Błaszczyka /dwa Grand Prix Festiwalu z rzędu/. Drugie słuchowisko, jakie zaprezentowało na festiwalu Radio Rzeszów było autorstwa i w reżyserii Pana Andrzeja Zajdla pt. "Josepha Conrada podróż po Polsce" z minimalnie większą frekwencją na sali, ale bez żadnego uznania Jury. Zamiast tak gigantycznego przedsięwzięcia, jakim było trzyczęściowe dzieło "Ja to czuję, ja to słyszę", światło dzienne mogły ujrzeć przynajmniej trzy słuchowiska o różnorodnej tematyce. A ponieważ przy zgłaszaniu słuchowisk na Festiwal obowiązuje dla każdej rozgłośni regulaminowy limit czasowy do 240 minut, no to stało się to, co się stało.

Powstaje zatem pytanie, dlaczego to wszystko piszę i w jakiej sprawie ta moja refleksja? Już wyjaśniam. Na początku roku 2017 zadzwonił Pan do mnie, Panie Prezesie, z propozycją napisania i wyreżyserowania z rzeszowskimi aktorami słuchowiska z okazji nadchodzącej rocznicy 3 Maja, która w Rzeszowie jest hucznie obchodzone jako Święto Paniagi. Zgodziłem się na to przedsięwzięcie ochoczo nie zdając sobie sprawy na co się porywam. Mniejsza o moje męki twórcze, w końcu powstało słuchowisko pt. "Przypadek burmistrza Jaśkiewicza", łączące historię starego, dziewiętnastowiecznego Rzeszowa pod austriackim zaborcą, ze współczesnym, z 2017 roku, obchodzącym 226 rocznicę Konstytucji 3 Maja. Samo słuchowisko uhonorował Pan wydając je na płycie CD z piękną oprawą graficzną i broszurką zawierającą cytaty ze słuchowiska, zdjęcia aktorów w czasie nagrania, a także zdjęcia, tych samych miejsc, starego i nowego Rzeszowa. Pragnę jeszcze wspomnieć, że partnerem w realizacji tego słuchowiska był Urząd Miasta Rzeszowa, który wspomógł ten radiowy projekt finansowo. Powiedział mi Pan, że to słuchowisko zostanie wysłane na Festiwal Dwa Teatry. Miało olbrzymi potencjał na nagrodę, dla Radia Rzeszów /byłoby to drugi raz z rzędu/, im. Ireny i Tadeusz Byrskich, która przyznawana jest regionalnym rozgłośniom za wykorzystanie potencjału miejscowego środowiska artystycznego, jak również osadzenie opowieści w regionie, z którego słuchowisko pochodzi.

Nie uczynił Pan tego. Pana tłumaczenie, na bankiecie po rozdaniu nagród, że nie wiedział Pan i nie miał kontroli nad tym co zostało zgłoszone, jest po prostu nieodpowiedzialne. Poinformował mnie Pan, że zlecił to Pan, panu Andrzejowi Zajdlowi, który, nota bene, wysłał również swoje słuchowisko, i dowiedział się Pan po czasie, co zostało zgłoszone. Trudno uwierzyć w takie tłumaczenie.

Pragnę Panu przypomnieć, że dwukrotnie wysyłałem do Pana SMS-y z zapytaniem, czy nasze słuchowisko zostało zgłoszone na Festiwal. Nie otrzymałem odpowiedzi i po przeczytaniu festiwalowego programu wszystko stało się dla mnie jasne. Nie miał Pan odwagi cywilnej odpisać mi, że Pan tego nie uczynił. Nie piszę tego jako człowiek rozżalony, zawiedziony czy rozczarowany. Jestem spełnionym aktorem, autorem i reżyserem wielu słuchowisk, uhonorowanym na poprzednim Festiwalu nagrodą im. Krzysztofa Zaleskiego i nagrodą publiczności, a w 2015 roku zostałem laureatem Wielkigo Splendora Teatru Polskiego Radia. Oczywiście byłbym hipokrytą, gdybym nie przyznał, że dobrze byłoby gdyby to słuchowisko wyszło poza rozgłośnię lokalną. Piszę to, przede wszystkim, z troską o Radio Rzeszów. Jeżeli prawdą jest to, co od Pana usłyszałem, że zleca Pan trzeciej osobie decyzję o tym, co ma być zgłoszone na tak ważny i jedyny w swoim rodzaju Festiwal, promujący kulturę nie tylko centralną, ale także regionalną, to mało, że jest to nieodpowiedzialne, ale w dodatku lekceważące. Jako aktor i animator kultury, znakomicie zdaje Pan sobie z tego sprawę.

Pominąłem tu nasz, dla mnie drobny, ale dla Pana, tak mi się przynajmniej wydaje, znaczący konflikt pomiędzy nami, który wyniknął z naszych trochę różnych poglądów politycznych, ale nie chcę o tym myśleć. Bo jeżeli bym o tym pomyślał, to musiałbym dojść do wniosku, że traktuje Pan państwową instytucję, jaką jest Radio Rzeszów, jak własny, prywatny "folwark" , że stawia Pan prywatne, małostkowe zemsty nad, nie boję się tego określenia, dobro narodowe. Bo Pan przeminie, a słuchowiska zostaną. Ale daleki jestem od takiego myślenia.

Życzę Panu wielu sukcesów w życiu zawodowym i wyrażam nadzieję, że stanie Pan ponad podziałami i że spełni Pan swoją obietnicę, ze spotkania na Festiwalu, i zaprosi mnie Pan jeszcze do współpracy.

Z poważaniem, Marcin Troński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji