Artykuły

Mocna dawka zakręconego spamu

"SPAMALOT czyli Monthy Python i Święty Graal" wg oryginalnego scenariusza filmu "Monty Python i Święty Graal" grupy Monty Pythona w reż. Antoniusza Dietziusa w Teatrze Palladium w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski na blogu Teatr dla Wszystkich (platformie zastępczej Teatru dla Was).

Ambitne poczynania Śródmiejskiego Teatru Muzycznego obserwuję od kilku lat. Pierwszym musicalem, który oglądałem gościnnie na scenie Teatru Studio był "Miss Saigon" - to wtedy napisałem: "Spektakl wyreżyserowany przez Antoniusza Dietziusa żyje pełnią scenicznego dziania się dzięki dynamice i ekspresji całego zespołu - wokalnego, aktorskiego i tanecznego. Młodzi wykonawcy nawet najbardziej epizodyczną postać obdarzają ogromną dozą emocji, w wyrazie czytelnych i jasnych, podporządkowanych nastrojowi sceny. Ciekawie ustawione są wszystkie sekwencje ansamblowe, budując odpowiednie napięcie i klimat".

Absolutnie potwierdziła te słowa kolejna realizacja pokazana w roku 2017 w Teatrze Palladium - "Footloose". W tym roku przyszła pora na "Spamalot czyli Monty Python i Święty Graal", którym Antoniusz Dietzius, autor inscenizacji i reżyserii, potwierdza swój ogromny talent, a przede wszystkim jego rozwój. Musical Erica Idle'a i Johna Du Preza w jego realizacji to kawał dobrego, w pełni profesjonalnego teatru, w którym imponuje umiejętność reżysera w budowaniu zwartej konstrukcji i dramaturgii spektaklu, prowadzenia młodych aktorów, wyczucia formy w jakiej wszyscy realizatorzy i wykonawcy muszą się poruszać.

A materia, jak wiadomo, jest niełatwa. Któż z nas nie pamięta wygłupów i przebieranek aktorów - komików, którzy swoim poczuciem absurdu i niepowtarzalnym humorem podbili telewizyjną publiczność najpierw w Europie, potem w Stanach Zjednoczonych. Graham Chapman, John Cleese, Terry Gilliam, Eric Idle, Terry Jones i Michael Palin stworzyli grupę Monty Python, która w swoich skeczach rozśmieszała nas surrealistycznym traktowaniem rzeczywistości, niekiedy bulwersowała pokonywaniem wszelkich ograniczeń i satyrycznym podejściem do otaczającego świata, również w sferze polityczno-społecznej.

"Spamalot" odwołuje się do losów i legendy Króla Artura (nie pozbawiony rubaszności Mateusz Oti Otłowski), który najpierw w towarzystwie swojego giermka, potem jeszcze kilku rycerzy, pokonuje angielskie knieje w poszukiwaniu Świętego Graala. Materiał jest o tyle trudny, że pełnymi garściami korzysta z elementów parodii, pastiszu, również dotykających samej estetyki i konwencji teatru. W Polsce musical jak dotychczas wystawiony został, nie bez sukcesu, przez Macieja Korwina w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Antoniusz Dietzius, za autorem libretta Bartoszem Wierzbietą, z dużym wyczuciem smaku transponuje wszystkie konteksty, odniesienia, cytaty, kalki i alegorie w dobrze nam znane realia, miejscami nawet typowo warszawskie, i konkretne sytuacje. W konsekwencji w Teatrze Palladium oglądamy przezabawne widowisko, w którym bardzo dobrze czują się wszyscy bez wyjątku wykonawcy. A muszą wcielać się niekiedy w kilka różnych postaci, bo takiej ornamentyki wymagają szybkie zmiany poszczególnych sekwencji, w których bardzo udanie zaciera się granica między zespołem aktorskim a tanecznym. Umiejętność zabawnego igrania z teatralnymi konwencjami, połączona z wykonawczą swobodą, autentyczną szczerością, temperamentem i wdziękiem młodych aktorów, przynosi show, które charakteryzuje pełen dystansu, dobry humor na wielu poziomach, komunikatywna lekkość, dbałość o komiczne zróżnicowanie bohaterów, rytmiczna punktualność i w miarę sprawna sfera wokalna. Choć ta może pozostawia jeszcze nieco do życzenia.

Najlepiej, najbardziej wyraziście i efektownie w spektaklu wypadają wszystkie sceny zbiorowe, również pod względem wokalnym, szczególnie te, w których do głosu dochodzą sami rycerze. Znakomity jest zwłaszcza Lancelot w interpretacji Michał Olechniewicz, tyleż zadzierzysty, co delikatny. Świetnie radzi sobie z niełatwą rolą Huberta Michał Rulak, który doskonale odnajduje się w homoerotycznym wątku eksponującym jego apetyt na prawdziwą miłość. Warto też na pewno zapamiętać nazwiska Mikołaj Kisiel (Sir Galahad), Bartłomieja Szrubarka (Patsy) i Mateusz Tomaszewski (Sir Robin). Kiedy Pani Jeziora (Katarzyna Golecka) śpiewała: "tak nie można, to jest wstyd, to jest złe, gdzie moja rola pytam się!" - pomyślałem sobie: cierpliwości! Już niebawem sceny musicalowe o młodych ludzi ze Śródmiejskiego Teatru Muzycznego na pewno się upomną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji