Artykuły

Kto się boi Wojtka?

Dzisiaj wieczorem w Teatrze Dramatycznym w Płocku odbędzie się premiera komedii Raya Cooney'a pt. "Wszystko w rodzinie". Sztukę reżyseruje znany aktor Wojciech Pokora. Poprzednia realizacja autorstwa angielskiego prześmiewcy - "Okno na parlament", również przygotowana przez pana Pokorę, pobiła w Płocku rekordy popularności. Najprawdopodobniej także dzisiejszy spektakl będzie udany.

- W Płocku pracuje mi się wspaniale - mówi Wojciech Pokora. Jego zdaniem, płoccy aktorzy znają swój zawód, chętnie poddają się narzuconemu przez reżysera reżimowi. Robią to ponoć z ogromną energią i oddaniem. - Myślę, że jest to dla nich fantastyczna przygoda - domyśla się pan Wojciech.

Zdaniem Wojciecha Pokory, w przypadku komedii Cooney'a reżyser w zasadzie jest niepotrzebny. A to dlatego, że autor bardzo starannie przygotowuje didaskalia, w których podaje, jak aktor wcielający się w daną rolę ma grać, jaka ma być scenografia oraz kostiumy. Od pana Pokory dowiaduję się, że zanim Cooney zdecyduje się na sprzedanie sztuki za granicę, najpierw kilka razy ją wystawia u siebie w Anglii. Podczas realizacji uzupełnia owe sławne didaskalia, uściśla, daje tak dokładne wskazówki, że nie ma żadnych wątpliwości, jak trzeba grać jego sztuki. - U Cooney'a wszystko jest dokładnie opisane i nie daj Boże, jak coś się zmieni - ostrzega reżyser. Twierdzi, że raz już widział taką "przerobioną" sztukę i była nie do przyjęcia.

Wojciech Pokora potwierdza słowa żony Hanny, która zapewnia, że mąż hołubi aktorów. - Sam jestem aktorem i wiem, czego artyści potrzebują - wyznaje. - Każdy jest indywidualnością i trzeba wiedzieć, jakie klawisze nacisnąć, aby aktor dał z siebie wszystko.

Ważna jest atmosfera, w jakiej się pracuje, wzajemne zaufanie, ale dyscyplina też się przydaje. - Odnoszę wrażenie, że aktorzy tutaj chyba się mnie boją - zastanawia się pan Wojciech. I zaraz opowiada, jak przez dwa dni zastępowała go żona (aktorka, reżyser, ostatnio bioenergoterapeuta). - Zaraz miałem od żony telefon, że jak mnie nie ma, aktorzy jakoś tak mniej się starają.

Po raz pierwszy pan Wojciech przyjechał do Płocka dwa miesiące wcześniej. Rozdał teksty, spotkał się z aktorami i nakazał, aby nauczyli się ról na pamięć. Kiedy przyjechał na próby okazało się, że aktorzy spełnili życzenie reżysera - tekst znali jak z nut.

Jak zapowiada pan Pokora, na przedstawieniu nie będzie suflera. Gdzie zatem będzie? - W domu przed telewizorem - wskazuje miejsce. Akcja komedii, która rozgrywa się w szpitalu, jest tak żywa, że aktorzy muszą grać w błyskawicznym wręcz tempie. Dlatego nie może być suflera, gdyż nie nadążałby z podpowiedziami.

Kiedy pytam pan Wojciecha, jak to się stało, że znów wrócił do Płocka, stwierdził: Człowiek zawsze chętnie wraca do miejsc, gdzie coś zrobił.

Dyrektor teatru, Marek Mokrowiecki, zaproponował panu Wojciechowi, żeby jeszcze raz wystawił komedię. Z nie potwierdzonych źródeł wiem, że Mokrowiecki chciał, żeby Pokora wyreżyserował jakąś sztukę Gogola. Pan Wojciech jednak obstawał przy Cooney'u. Dzisiaj przekonamy się, czy miał rację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji