Artykuły

Angielski humor

Żaden współczesny autor nie miał w Płocku tylu realizacji swoich sztuk co Anglik Ray Cooney.

W piątek w teatrze odbyła się premiera trzeciej jego komedii "Wszystko w rodzinie" w reżyserii Wojciecha Pokory. W marcu 1996 r. płocka publiczność mogła obejrzeć "Mayday" tego samego autora w reżyserii Janusza Hamerszmita, a we wrześniu 1997 r. Wojciech Pokora zainscenizował "Okno na parlament".

Sama nie jestem wielbicielką humoru Cooneya, ale rozumiem, dlaczego jego sztuki rozbawiają publiczność.

"Wszystko w rodzinie" dzieje się przed Bożym Narodzeniem w lekarskim środowisku pewnego szpitala. Po latach przyjeżdża do niego pielęgniarka (Magda Bogdan) z 18-letnim synem (Szymon Cempura). Jego ojcem jest dr Moltimore (Henryk Błażejczyk). Ale ten ma żonę (Krystyna Michel) i szansę na poważny awans. Ojcostwem obciąża więc swego kolegę dr. Boonneya (Karol Suszka) i wymyśla coraz to nowe kłamstwa, żeby prawda nie wyszła na jaw. Jedno oszustwo ciągnie za sobą drugie, a wokół nich organizuje się mnóstwo śmiesznych sytuacji. Jest też miejsce na dające zawsze komiczny efekt przebieranki; w teatrze trwają przygotowania do świątecznego przedstawienia. Dr Connolly (Henryk Jóźwiak) wpada na scenę raz w długiej strojnej sukni, a innym razem w przebraniu przełożonej pielęgniarek, żeby za nią zeznawać przed policjantem. W tym samym celu w białe fartuszki i długie peruki wbijają się dwaj inny medycy. A publiczność co i raz bije brawo.

Scenografia Mariana Fiszera pomyślana jest w różnych odcieniach zieleni. Takie są szpitalne ściany, biurko, fotel, a nawet niektóre kostiumy lekarzy. Centralnym punktem sceny jest wielkie okno. Za nim rozgrywa się jedna z zabawniejszych sytuacji, kiedy to przełożona pielęgniarek (Grażyna Zielińska) goni syna Moltimore'a, który przesadnie wielką strzykawką wstrzykuje jej przeznaczony dla siebie środek nasenny.

Niezłe wejście, ze względu na kostium, ma żona Moltimore'a; ubrana jest w fioletową spódnicę, biały żakiet w czarne plamy, identyczne buty i taki sam olbrzymi kapelusz, w rękach trzyma biało-czarną torbę. Z taką samą dbałością o detale, tyle że w zielonych kolorach, ubrana jest matka Booneya, która z radością przyjmuje istnienie wnuczka. Sztuka Cooneya toczy się wartko, aktorzy dają z siebie wszystko, ale jakby zabrakło kilku prób. Na premierze jeszcze niezbędna była pomoc suflera. Ale za kilka przedstawień...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji