Artykuły

Teatralny debiut filmowców

Scenariusze filmów telewizyjnych: "Niedostępna" i "Miłosierdzie płatne z góry" spożytkowane zostały przez autorów Krzysztofa Zanussiego i Edwarda Żebrowskiego na użytek sceny. Wyko-rzystał te jednoaktówki Teatr Współczesny pod wspólnym tytułem: "Gry kobiece". Dwa człony tytułu ważne: są to rzeczywiście gry, i właśnie gry kobiet. Dodajmy: kobiet w specyficznej sytuacji samotności izolowanej sławą, bogactwem. Nic znamy przeszłości bohaterek, które w momencie akcji wkraczają już w wiek chorób i jesieni. Ale czujemy, że w okresie pełni życia obie pracowały z impetem zaborczego egoizmu tylko dla siebie: jedna na sławę, druga na bogactwo. Zebrały więc plon: brak koło siebie bliskich serc. Kiedy sława i reklama już zbędne, pozostaje tylko walczyć o spokój i ciszę. Gasnąca "gwiazda" ucieka w samotność obronną, w willę-fortece chronioną systemem specjalnej sygnalizacji. A gdy na moment wciska sie tu "życie z ulicy", nieufnie a inteligentnie rozwiązuje zagadkę: ktoś zacz? Jak uważny detektyw - pozornie bierna ale czujna - pozwala działać młodzieńcowi, który kolejno demaskuje się drobnymi potknięciami kłamstwa. Kobieta odrzuca więc ostatecznie z pogardą ciekawą chytrość świata; odrzuca również z ukrytym żalem, że oto jej gorzkie doświadczenie sprawdziło się raz jeszcze, że rzeczywiście była to tylko reklamiarska, interesowna, brutalna ciekawość, a nie okruch ludzkiego uczucia czy bezinteresownej prawdy

W "Miłosierdziu płatnym z góry" pani de Villers nie chce zgodzić się na ów status "samotnej wyspy". Jeszcze nie. Trzeba przyznać: walczy zaborczo i przewrotnie, poniżając, dokuczając, wierząc w potęgę wszechwładnych wpływów i pieniędzy, za które powinna kupić wszystko - nawet człowieka. W tym celu próbuje omotać młodą pielęgniarkę siecią intryg, pułapek, szantaży, prowadzi grę prawdziwymi i fałszywymi kartami - wszystko jedno! Byle przebić mur obojętności, byle mieć przy sobie kogoś kto kocha lub nienawidzi, ale dostrzega ją, jest z nią powiązany nićmi codziennych ludzkich reakcji. Niegodne sposoby walki, owej "gry", ale żałosna rzeczywistość wśród obojętnego luksusu. Maskowane okrucieństwem, wykoślawione, rozpaczliwe wołanie o drugiego człowieka! Prezentowanie kręgu tylko ludzi bogatych wprowadza tu specyficzne realia i pewną "egzotykę". Ale problem jest czytelny szerzej, mieści się w tendencjach zachodzących dziś procesów ogólnych. Owa pogłębiająca się izolacja człowieka od człowieka, to jedno z głównych niebezpieczeństw naszej "wspaniałej" epoki.

Walory teatralnego wieczoru oparte na dialogu i grze. Zręczne rozgrywki słowne, wzajemne osaczanie się partnerów, prowadzenie fałszywych tropów, elementy zaskoczenia, maskowanie i kolejne odsłanianie prawdy, próbowanie sił - wszystko to wymagało gry subtelnej, cienkiej, gruntownie przemyślanej. Bohaterką obu miniatur jest Zofia Mrozowska. Zarówno w postawie obronnej jak i agresywnej. Zrozumiałe, że postawa czynna daje jej większe szanse wykazania aktorskich możliwości. Korzysta z tego swobodnie. Ale jasność intencji, celowość działań, sugestywność wyrazu - w jej dojrzałym aktorstwie - łączy się zawsze z umiarem i dyskrecją. Swoją artystyczną osobowością Mrozowska wnosi coś, co można by nazwać: kulturą sceny. Bardzo dobrze partnerują jej: Jan Englert, Helena Kowalczykowa, a szczególnie Marta Lipińska. Reżyser E. Żebrowski, jeden z autorów, rzecz poprowadził kameralnie, z uszanowaniem słowa. Ewa Starowieyska potraktowała dekoracje jako wizytówkę środowiska. W konfrontacji z widownią tekst się "wybronił", bo zawarta w nim dynamika relacji międzyludzkich jest naturalną pożywką sceny. Teatr zaś trafną realizacją przydał mu siły.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji