Artykuły

O przebiegłości kobiecej

Dwaj filmowcy, Krzysztof Zanussi i Edward Żebrowski napisali przed kilku laty scenariusze telewizyjne: "Niedostępną" i "Miłosierdzie płatne z góry". Obecnie przerobili je na jednoaktówki, które warszawski Teatr Współczesny wystawił jako "Gry kobiece". Adaptacja nie wymagała wielkich zmian, gdyż scenariusze te liczyły na aktorską ekspresję jako element zasadniczy. W programie autorzy wyrażają przypuszczenie, że sztuki te mają "sens ogólniejszy", który "znajdzie oddźwięk u publiczności". O jaki tu problem chodzi? Wskazuje nam to ogólny tytuł, którym objęto obie jednoaktówki. "Kobiece gry" to akcja kobiet w określonych sytuacjach. Prawdę mówiąc, w "Niedostępnej", bohaterka na tyle prowadzi grę, co reaguje na podstępny proceder młodego mężczyzny, przenika jego zamiary, paruje posunięcia. Czego broni? Własnego spokoju, bezpieczeństwa duchowego chroniącego przed nowymi rozczarowaniami gorzkiej satysfakcji z niezagrożonej samotności. Nie jest to sytuacja specyficznie niewieścia; można na miejsce owej "gwiazdy" telewizyjnej, broniącej się przed niepotrzebną już reklamą, wyobrazić sobie np. nietworzącego już pisarza, lub byłego męża stanu. Tu i tam osią problemu byłby - egoizm. Obrona stanu posiadania, czysto biernego, przed zaborczą zachłannością następców.

Drugi utwór to już pojedynek swoiście kobiecy. Obie walczące strony należą do tej samej płci. Pierwsza chce "kupić" drugą, by ją upokarzać, poniżać, zdobyć przynajmniej jej nienawiść, lepszą od obojętności. Co prawda, także i w tym wypadku można by sobie wyobrazić dwóch mężczyzn, znajdujących się w analogicznej sytuacji. Jedynie metody walki - szczególnie po stronie kobiety atakującej - są może "kobiece", zarazem bezwzględne i - "jedwabne". Na pewno rację mają autorzy, wiążąc nadzieje z grą aktorską. Szczególnie Zofii Mrozowskiej przypadają zasadnicze zadania. W "Niedostępnej" zachowuje się jak gracz baczny i czujny, pozostający w obronie, ale ripostujący błyskawicznie, gdy dostrzeże najmniejsze potknięcie przeciwnika. Większe ma jeszcze pole popisu w drugiej jednoaktówce gdzie z maestrią, i swobodą rozgrywa niuanse przebiegłości, okrucieństwa, satysfakcji z udanych szantaży, bezwzględnie realizowanych planów, może i zagłuszania niepokoju. Jest to rola bogato i ciekawie rozwinięta, przy użyciu subtelnych a celnych środków.

W pierwszym utworze partnerem Mrozowskiej jest Jan Englert mocno rysujący sylwetę młodzieńca, który swój plan za wszelką cenę próbuje wykonać. Zadanie na tym polegało, by plan ten stopniowo odsłaniać, zachowując jednak możliwość niespodzianek, godnych sensacyjnego filmu. W "Miłosierdziu płatnym z góry" Marta Lipińska jest ofiarą agresji; próbuje walczyć, najpierw pół-serio, z grymasami naiwnego dziecka (zabawna gra mimiczna). Potem jest coraz mocniej "obstawio-na", bezbronna, szamocąca się jak muszka w pajęczej sieci. Helena Kowalczykowa wymownie demonstruje milczenie i gesty działającej jak automat "pomocy domowej". Reżyserował Edward Żebrowski, może zbyt mało zwracając uwagę na tempo i słyszalność. Scenografia Ewy Starowiejskiej, demonstruje dwa typy "luksusu" i smaku.

Teatr Współczesny przyłączył się zatem do zaskakującej "ofensywy" polskich autorów współczesnych. Spodziewać się można, że inne sceny zainteresują się wciąż niewyzyskanymi zasobami, np. nowymi sztukami Bardijewskiego, Krzysztonia, Karpińskiego, Gatey-Grabowskiej i innych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji