Artykuły

Jak czerpać moc z porażek, bez nadużywania siły i przemocy?

Występy Alex Freiheit, czyli Siksy swoim radykalizmem, energią buntu, gniewu, emocji przypominają operację na żywym organizmie, której na sobie dokonuje sama artystka. Jej benefis był jednym z ostatnich wydarzeń tegorocznej edycji festiwalu Bliscy Nieznajomi - pisze Stanisław Godlewski w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Zacznę od finału. Gdy skończył się koncert (albo performans, manifest czy występ estradowy - nazewnictwo w tej kwestii nie ma zbyt dużego znaczenia), SIKSY i scena opustoszała, z widowni podniósł się natychmiast Jakub Skrzywanek, reżyser spektaklu "Kordian" w Teatrze Polskim (w którym zresztą połowa duetu SIKSA, czyli Alex Freiheit, gra). Skrzywanek stanął na środku sceny i powiedział, że na prośbę artystów dokona teraz omówienia tego, co się stało.

Ta siła może się niedługo wyczerpać?

Wśród widzów wyczuwalna była lekka konsternacja. Bo oto właśnie, po benefisie twórczości młodego, wściekłego duetu, w którym padło wiele haseł dotyczących współczesnej kultury, wszechobecnej przemocy wobec kobiet i niepełnosprawnych, wychodzi na scenę monologować i omawiać to wszystko reżyser, w dodatku mężczyzna. Czyli przedstawiciel górnych szczebli teatralnej hierarchii (zarówno pod kątem ekonomicznym, jak i symbolicznym). Oczywiście, Jakub Skrzywanek bardzo inteligentnie zdawał sobie sprawę z dwuznaczności własnej pozycji i od razu o tym powiedział. Zresztą, wszyscy, którzy widzieli "Kordiana", wiedzą, że wrażliwości mu nie brakuje i Skrzywanek pierwszy pójdzie rozbijać zmurszałe, patriarchalne układy.

Nie wiem na ile jego "omówienie" zostało wysłuchane przez SIKSĘ, być może było wspólnie przez nich przygotowane. To jeden z ciekawszych wątków w całym tym wydarzeniu - rama teatralna, konwencja benefisu, tradycyjny układ miejsc (scena - widownia) nieustannie przypominały, że jesteśmy w teatrze. A teatr zawsze jest jakąś dramaturgicznie przygotowaną konstrukcją. Nie podważa to w żaden sposób autentyzmu emocji wykonawców, nie zmniejsza siły ich przekazu i nie trywializuje kwestii, które poruszają. Ale warto pamiętać, że to zawsze jest jakoś zrobione i mniej lub bardziej zaplanowane.

Skrzywanek mówił o swoim lęku, że siła SIKSY może się niedługo wyczerpać. Zbyt wiele miejsca poświęca ona rozważaniom na temat własnej recepcji, krytyki jej twórczości, a mniej na przekaz dotyczący spraw podstawowych takich jak feminizm czy nierówności społeczne.

Występy jak operacje na żywym organizmie

Faktycznie, sporo w SIKSIE gniewu i rezygnacji z powodu tego jak odbierana jest jej działalność. Ale ja chyba nie podzielam wątpliwości Skrzywanka - myślę, że to niekoniecznie zawsze jest alternatywa: albo o własnej recepcji, albo o świecie. Autotematyczne refleksje i zagadnienia z poziomu "meta" niekoniecznie muszą zawsze osłabiać artystów w walce o ważne sprawy. Przeciwnie, często właśnie to sprawia, że ich głos staje się wyraźniejszy, bardziej świadomy.

W przypadku SIKSY dodaje to również całości większego ognia. Występy Alex Freiheit swoim radykalizmem, energią buntu, gniewu, emocji przypominają operację na żywym organizmie, którą na sobie dokonuje sama artystka. I nie chodzi tutaj o jakieś egzaltowane zadawanie sobie bólu czy leczenie kompleksów, raczej o świadome i metodyczne działanie, pełne szczerej, nieposkromionej ekspresji, pracę na emocjach własnych i widzów. Alex Freiheit szybko przełamała dystans między sceną a widownią, zaczęła wchodzić między rzędy, łapać kontakt wzrokowy, działać bezpośrednio z publicznością, improwizować.

Ubrana w powiewne, ekstrawaganckie szaty projektu Tomasza Armady (który jest stałym projektantem zespołu i współuczestniczył w benefisie), niesiona energią muzyki (na basie druga część SIKSY, czyli Buri oraz na perkusji gościnnie występująca Dominika Korzeniecka) robiła wrażenie jakiegoś dziwnego, trudno uchwytnego zjawiska, jakby była samą żywą energią. Trudno właściwie opisać to doświadczenie, tym bardziej, że jak słusznie zauważyła sama SIKSA, krytyka zawsze ubiera wszystko w jakieś modne dyskursy, które niewiele znaczą i są mało skuteczne. I w jakimś sensie krytyka zawsze konserwuje własne wyobrażenia na temat świata i sztuki - które z natury są bytami zmiennymi, różnorodnymi i dynamicznymi.

Wiele mi to dało do myślenia w kontekście tego, co ja właściwie teraz robię, w jakich warunkach pracuję, w jakie instytucjonalne hierarchie jestem sam uwikłany (nie były to myśli bardzo przyjemne, ale pewnie pożyteczne).

I szerzej, jakie krytyczne strategie (nie tylko te dotyczące świata artystycznego) mogą się sprawdzić w obecnej sytuacji społecznej, jak artykułować opór. Wreszcie, jak można czerpać moc z porażek, bez nadużywania siły i stosowania przemocy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji