Artykuły

Z myślącej trzciny

Rzecz jest o tych "co mieszkają w domach glinianych, których grunt jest na prochu i starci bywają snadniej niżeli mój- to z Biblii, z "Księgi Hioba".

Czy mogła być bardziej inspirująca lektura dla dwudziestolatka w pierwszych miesiącach wojny, gdy wywrócił się porządek świata; i czy mógł być lepszy czas aniżeli Wielki Post - pierwszy wojenny Wielki Post, który dla Polski zaczął się dużo wcześniej tego roku, bo już pierwszego września - żeby tę lekturę, czyli strawestowaną "Księgę Hioba", przetworzyć w sceniczny dramat, tak antycypowany określeniem czasu; "Rzecz dzieje się za dni Hiobowych, czasu Hiobowego Polski i świata"?

Minęło pół wieku, runął porządek wojną ustanowiony w połowie Europy, dwudziestoletni dramaturg został papieżem, a przecież co i raz jakiś Hiob pyta: za co skarałeś mnie Panie, skorom bez grzechu? I problem źle postawionego pytania dopada człowieka bez względu na to kim jest i jak mocna jego wiara. Człowiek bowiem łatwo nauczył się brać; oddawać nie potrafi.

A problem Hioba - to nie jest problem winy i kary, tylko problem doświadczenia wiary, miłości i nadziei. Walka ciemnego ze światłem. Zgody na cierpienie. Cierpliwości.

A więc tego wszystkiego, co w człowieku zajętym pomnażaniem dobytku, rodzeniem, budowaniem - najbardziej - kruche i najczęściej na bok odsuwane. Człowiek mocny pozycją swoją, na którą od urodzenia pracuje, dopiero gdy mu zostanie odebrana, widzi jak jest wiatrem podszyta. Hiob to wiedział, był lepszy o to wyznanie:

"Wspomnij, o Panie, iż wiatrem jest żywot mój"...

I właśnie to jest takie niezwykłe, że cierpi człowiek uczciwy, sprawiedliwy, dobry, kochający Boga. I cierpi niewinnie. Nie za karę. Więc po co? Dla miłości większej? Dla doskonalenia jego samego? Dla przykładu? Dla pełnego człowieczeństwa? Dla pokory? Dla wiary bez zwątpienia, nawet chwilowego? Bo został wybrany, jako zadatek tego, który za ludzkość umrze na krzyżu?

Myślę, że dla tego wszystkiego i dla tego jeszcze, i człowiek jest myślącą trzciną - jak to wspaniale sformułował Pascal i zadaje pytania mądre, a także i niezbyt właściwe. A cierpienie wyostrza myśl. Buduje nową jakość.

Teatr im. Wandy Siemaszkowej sięgnął po Hioba Karola Wojtyły, nie tylko z intencją powitania Ojca Świętego na ziemi rzeszowskiej: Bogdan Ciosek spróbował udowodnić, że "Hiob" jest przypowieścią na każdy czas. Że można nim mówić o człowieku tu i teraz żyjącym, o polskiej pobożności, o podstępnym działaniu fałszu, o pysze, o braku miłosierdzia, o złu zasiadającym w cieniu krzyża. I o miłości, wierności oraz nadziei.

Zaczyna się to przedstawienie ucztą; dziękczynieniem pogodnym za dobre zbiory, za dobrze wykonaną pracę. Hiob - najpotężniejszy człowiek w ziemi Uz sprosił przyjaciół i domowników by świętować. Sprosił i nas: chleb. wino i , ser rozstawione no stołach całego foyer sprawiają, że widz jest w środku. Hiobowego domostwa, że uczestniczy w wydarzeniach. Biało nakryte stoły, obfitość poczęstunku, współczesność kostiumów, kameralny zespół smyczkowy na podwyższeniu budują atmosferę miłego spotkania ludzi, którzy się znają i nie są sobie obcy.

I oto zgrzyt pierwszy: na zapleczu uczty, w bufecie teatralnym pojawia się młody człowiek z kucykiem, przyodziany w czerń eleganckiego garnituru, zwala się w krzesło z kielichem wina, wychyla go duszkiem, zwiesza pijany łeb nisko, gasi pod butem peta. Ludzie odsuwają się z niesmakiem od bestii; taki wstyd na premierze, takiej premierze w dodatku, w dniu urodzin papieża... Nie poznaję Jerzego Turowicza. Więc gdy pod koniec przyjęcia w foyer z rykiem roztrąca widzów, by wskoczyć na biały obrus długiego stołu i zaczyna domagać się zniszczenia dostatku Hioba - dopiero teraz rozumiem, że jego Ciemny, anioł strącony, pierwszy zaczął swój występ, i że przypadkiem znalazłam się w oku cyklonu, tam, w bufecie teatru. To bardzo dobra rola Jerzego Turowicza, dojrzała i przemyślana.

Po prologu w foyer, Hiob beztrosko zaprasza nas na widownię, ascetycznie pustą; trzy ściany z czarnego muślinu, czarna podłoga imitująca spękaną ziemię i zespół Piotra Furtasa, który skomponował oprawę muzyczną do przedstawienia.

W przedstawieniu nie ma przerwy; los Hiobowy dopełnia się w swoim ciągu nieszczęść powoli i nieubłaganie. Znamy go. Stał się przysłowiowy od wieków. Ciemny anioł czyha. Hiob wdaje się w spór z Bogiem, nie chce, nie jest w stanie zrozumieć kary. Jak w "Dziadach" Swinarskiego, w Wielkiej Improwizacji toczy się dosłowna walka Hioba z Szatanem; skojarzenie jest oczywiste.

I oto w ten arcydramat człowieka wchodzi Elihu, który grał dotychczas Pana - Jacek Lecznar. Teraz jednak niepozorny Elihu, syn Barachela Buzylczyka z rodu Syryjskiego, wychodzi z rozdartej światłością ściany, po promieniu świetlnym, z bochenkiem Chleba. Scena się wycisza, promienna czystość aktora ją przeistacza z dusznego padołu łez w horyzont nadziei; muzyka podpływa, ku zmęczonemu Hiobowi liryczną prostotą; co było trudne - objaśniło się, co było walką - wyciszyło zrozumieniem, pomoc nadeszła w porę. Człowiek przestał być sam; dorósł do zrozumienia słów Pana: "Ktoś mi co dał, abym mu oddał? Cokolwiek jest pod wszystkiem niebem, moje jest".

Więc już tylko Hiob Wacława Szklarskiego wielka rola gościnnie zagrana przez warszawskiego aktora - zmordowany, słucha komentarza, który znamy wszyscy: "Zatem Pan przywrócił to, co było pobrane Hiobowi i rozmnożył Pan wszystko, cokolwiek miał Hiob, w dwójnasób".

Przedtem jednak padło to najważniejsze pytanie: "Izali tylko dobre przyjmować będziemy od Boga, a złego przyjmować nie będziemy?"

Wtedy spękana ziemia zapala się krzyżem; po trzonie krzyża, niczym po wąskiej linie, lisio stawia kroki w modnych pantoflach Ciemny, anioł strącony. Jest wśród nas. Czyha.

Przedstawienie dobiegło końca. Czyste i szlachetne w zamyślę, z wielką dyscypliną realizowało ten zamysł. Sztukę Karola Wojtyły ozdobiły w nim fragmenty pięknie przełożonej przez Czesława Miłosza "Księgi Hioba"; muzyka "a Piotra Furtasa i scenografia Andrzeja Witkowskiego mądrze je dopełniły.

Dostaliśmy spektakl trudny, acz czytelny i we fragmentach urzekający urodą. Na naszych oczach dorastał człowiek. Z Pascalowskiej myślącej trzciny przeistaczał się w mocne drzewo wiadomości dobrego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji