Artykuły

Pina nie pali już od 10 lat

"Gdyby Pina nie paliła, to by żyła" w reż. Cezarego Tomaszewskiego z Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu na 38. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Karol Adamowicz na blogu Tytuł roboczy WOT.

W wałbrzyskiej realizacji Tomaszewski, z właściwą sobie dozą kampu i autoironii, mierzy się z tematem uzależnienia. Uzależnienia, którego personifikacją w spektaklu staje się Pina Bausch, pierwsza dama światowej choreografii z papierosem między palcami, nałogowa artystka i palaczka. Przedstawienie jest jednocześnie fantazją wokół Bausch, skeczem o papierosach i drobnych tęsknotkach z barokową muzyką w tle, ale także, podskórnie, refleksją nad przywództwem w procesie twórczym.

Już pierwsza scena sygnalizuje dowcipną oszczędność: w bokach sceny stoją kościotrupy, a na proscenium leży krokodyl pożerający syntetyczne ludzkie szczątki. W tyle rząd krzeseł, przy którym wcieleni w tancerzy z Wuppertal wałbrzyscy aktorzy zaraz zaczną gimnastykować się z papierosami w dłoniach. I zarówno palenie jak i taniec będzie na niby, podszyte wspólną scenie i widowni świadomością, że jesteśmy w teatrze, więc trzeba się trochę pośmiać z udawania. Taneczna rozgrzewka przeradza się w krótkie monologi, trochę kliszowe i dobrze znane palaczom: "palę dużo, ale nie jest źle, bo nie kupuję" albo "jak mama znalazła u mnie papierosa, to kazała spalić całą paczkę".

Jedna z aktorek wyjawia strach przed pożarem z niedogaszonego papierosa, który zajmuje jej łóżko i pościel. I jakkolwiek przerażająca jest myśl o pożarze, to jednak straszniejsze wydaje się całkowite wygaszenie czy wypalenie. Mityzowanie palenia i Piny Bausch odpalającej papierosa od papierosa przywodzi na myśl żart: "Maria Czubaszek nie pali już od dwóch lat". Praktykę artystyczną zestawiono z paleniem tytoniu: obie te czynności największą przyjemność dają nie tuż przed ani tuż po, ale w trakcie, w procesie ich wykonywania. A przerwanie niesie za sobą, może nie tyle ogromną tęsknotę, co tęsknotkę, czyli uczucie, którego wyrazem mają być niektóre utwory, stanowiące główną warstwę muzyczną spektaklu.

Tomaszewski jako motywację do powstania przedstawienia wskazuje właśnie próbę translacji na współczesność emocji zawartych w utworach m.in. Mozarta, Beethovena, Debussy'ego, Purcellego. Temat palenia i śmierci Bausch jest pretekstem do pokazania, że muzyka, która kojarzy nam się z metafizyczną trwogą, jest świetnym soundtrackiem, w momencie, gdy bardzo chcemy zapalić, ale nie możemy. Element kultury, którą nazwalibyśmy wysoką, został zrymowany z gówniarskim paleniem papierosów pod blokiem. Przemyślane wymieszanie tych dwóch porządków sprawia, że zarówno zwolennicy współczesnego teatru jak i widzowie nieco bardziej tradycyjnie zorientowani będą usatysfakcjonowani, czego dowodzą reakcje festiwalowej publiczności.

Ciekawie wobec sposobu pracy Bausch rysuje się w grze aktorów i w przebiegu spektaklu wizja przywództwa. Przedstawienie Gdyby Pina powstawało w trakcie partnerskiej i niehierarchicznej współpracy, co kontrastuje z modelem Tanztheater i jako performatywne powtórzenie wydaje się być krytycznym komentarzem wobec hegemonicznych form zarządzania procesem twórczym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji