Artykuły

Stuhrowie bawią u towarzysza Jasieńskiego

"Bal manekinów" wg Brunona Jasieńskiego w reż. Jerzego Stuhra w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej-Stołecznej.

Jerzy Stuhr wystawił "Bal manekinów" - sztukę artysty, futurysty i rewolucjonisty Brunona Jasieńskiego. Metaforą manekina gra się tu na dwa sposoby: z jednej strony to odczłowieczony przez burżuazję proletariat, z drugiej - polityk jako marionetka wielkiego kapitału. Pierwszą wersję napisał Jasieński jeszcze w Paryżu, po polsku. Drugą-już jako partyjny pisarz w Moskwie, po rosyjsku. Ochockie przedstawienie opiera się na przekładzie Anatola Sterna.

Tu ciekawostka - "Bal manekinów" Jerzy Stuhr robił też niedawno jako dyplom ze studentami bytomskiego Wydziału Teatru Tańca krakowskiej szkoły teatralnej. Część studenckiej obsady weszła jako drugi i trzeci plan do spektaklu w Och--Teatrze. Niestety, choreograficzna forma jest najsłabszym elementem pierwszej połowy spektaklu - odbywającego się co roku tytułowego nocnego balu w domu handlowym. Zamiast groteski z podskoków ożywionych kukieł wychodzą dość irytujące i nieudolne zmagania z formą rodem z głębokiego offu czy słabego teatru ulicznego.

Na tej rozkuśtykanej imprezie kukieł niespodziewanie zjawia się socjaldemokratyczny deputowany, związkowy bonzo, birbant i skorumpowany klient burżuazji w jednej osobie. Pijany goni kobiecy manekin, który wziął za atrakcyjną elegantkę. Zbuntowane manekiny odbywają nad nim sąd i wymierzają okrutną karę.

Jako lewica umiarkowana i parlamentarna deputowany jest u komunisty Jasieńskiego skompromitowany. Gdy na kolejnym balu - bankiecie u przemysłowca planującego przekupić posła - zastępuje go nierozgarnięty manekin ze skradzioną politykowi głową, nikt nie zauważa większej różnicy. Widzowie również - obie postaci gra Stuhr, ale Maciej.

Jeśli z sympatii do rodziny Stuhrów, Brunona Jasieńskiego bądź teatralnych przedsięwzięć Krystyny Jandy przyszliście do Och-Teatru, a spektakl wam nie leży, nie opuszczajcie widowni w antrakcie. Druga część wyszła znacznie lepiej niż pierwsza. Może dlatego, że jest zrobiona w gatunkowym, farsowym klimacie, w którym aktorzy zdają się czuć znacznie lepiej. Będzie więc qui pro quo, dynamiczna akcja, skorumpowani związkowcy, przygłupi burżuje i chciwe damy. Oraz żarty z polityków, które w tej konwencji się nie zestarzały. Trudno podejrzewać Stuhra o szczególną sympatię dla idei rewolucji proletariackiej, "Bal manekinów" staje się tu satyrą na klasę polityczną.

Duży plus dla Och-Teatru za sięganie na rozrywkowej scenie po teksty ambitniejsze niż anglosaskie farsy i nieoczywiste z punktu widzenia takiego teatru artystów - to kolejny tego przykład po niedawnym (bardziej udanym) "Kto nas odwiedzi". Do tamtej komedii Cezary Tomaszewski, jeden z najciekawszych twórców z pogranicza choreografii i teatru, zaprosił Jana Peszka. Tym razem nad sceniczną formą dla zapomnianego nieco awangardysty warto się było bardziej zastanowić.

Najbliższe pokazy: 27, 28 maja i 19, 20, 21 czerwca, godz. 19.30, Och-Teatr, ul. Grójecka 65.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji