Artykuły

Lili z dwoma mężami i konwencją do kwadratu

Sztuczka to tak błaha, o akcji tak karkołomnie zawiązującej banalne i łatwe do przewidzenia rozwiązania, że wystarczy przymrużyć oko, a zabawa murowana. Teatr takie perskie oczko do widza puścił i rzecz tylko w tym, by na widowni nie trafił na ryby, które jak wiadomo powiek nie mają i w ogóle są zimnokrwiste.

Miejmy jednak nadzieje, że tacy goście do nowej siedziby Teatru "7.15" (dawna "Lutnia" przy ul. Piotrkowskiej 243) napływać -będą rzadko i uciecha będzie obustronna. Obustronna, gdyż jak sądzą, grając "Pannę Lili i jej dwóch mężów" Gabora Dregely bawi się również zespół aktorski. A to dlatego, iż Ewa Gilewska reżyserując tę salonową komedyjkę zażartowała sobie z konwencji teatrzyków bulwarowo - ogródkowych, co każdy widz, który choć ze dwa razy był wcześniej w teatrze wychwyci natychmiast i radość ma niezgorszą ze śledzenia owego udawania udawania. Aktorzy zaś mają frajdę z pokpiwania sobie (życzliwego) życzliwego dodajmy - gdyż inaczej byłoby to z ich strony masochizmem) z chwytów, środków i tajników własnego warsztatu zawodowego oraz z prawideł jednego z gatunków sztuki, którą współtworzą.

Tak więc, Maciej Małek jest zadufanym w sobie i nadymającym się (choć od razu wiadomo, że w rzeczywistości to swój chłop) dyplomatą o ugruntowanej w dziesiątkach podobnych sztuczek pozycji w salonach i w łóżku. Jego dwaj przyjaciele - grani przez Andrzeja Kierca i Andrzeja Herdera - to dwie stałe figury towarzyszące głównemu bohaterowi w utworach tego gatunku. Pierwszy to ów poczciwy, solidny, bardzo mieszczański w poglądach kompan, który podejmuje się niebywałych zabiegów, graniczących nawet z ryzykiem narażenia na szwank swej reputacji, byle tylko ustatkować i uszczęśliwić na całe życie bohatera. Drugi natomiast, to ów wieczny szaławiłka, harcerzyk w krótkich spodenkach, robiący wokół siebie wiele szumu, którego wprawdzie nikt nie traktuje poważnie ale bez którego byłoby nieco nudniej. Dalej panie. Jako pierwsza Liii (Hanna Bieluszko) dziewczyna piękna i czysta, zmuszona jednak uciec się do wybiegu, by złamać serce i kawalerskie zasady ukochanego mężczyzny.

Obok niej kobieta-seksy (Bogusława Pawelec), już na początku utwierdzająca widza w przekonaniu że wspomniana nieco wyżej reputacja głównego bohatera opiera się na faktach (?), a nie gołosłownych opiniach czy przechwałkach. Galerię typów dopełniają bliżsi lub dalsi krewni, w tym wypadku Alicja Krawczykówna - energiczna powinowata Lili, która wraz z mężem (ów konieczny do kompletu - stateczny i doświadczony nestor rodu grany tu przez Kazimierza Iwińskiego) jest jednym z głównych konstruktorów intrygi oraz para służących (Zygmunt Urbański i Kamila Sammler).

Wszystko jest więc na swoim miejscu (łącznie z nieodzowną dla gatunku salonowo - cukierkowatą scenografią Ewy Mikulskiej, wstawkami choreograficznymi Janiny Niesobskiej i oprawą muzyczną Piotra Hertla). Nikt nie wypadł ze swej roli. O tym musi pamiętać także i widz. Bo nie daj Boże, gdyby próbował utożsamiać spektakl z życiem lub chociażby doszukiwać się w nim naśladownictwa serio tegoż życia a nie jedynie igraszki teatralnej o teatrze, znalazłby się od razu w roli z całkiem innej sztuki. I byłaby to klapa.

N/z: Hanna Bieluszko, Maciej Małek i Andrzej Kierc.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji