Artykuły

Zachłanny czas

Atutem wrocławskiego przedstawienia "Xięgi bałwochwalczej" jest aktorstwo i scenografia

My, bywalcy sal teatralnych, nie zawsze przyznajemy teatrowi prawo do eksperymentów czy, prościej mówiąc, do poszukiwań. Zapominamy, że wśród publiczności jest taka jej część, która oczekuje od teatru innej rzeczywistości, innego wymiaru czasu. Czy teatr, dysponując swoimi środkami, może nam zaproponować podróż wewnątrz czasu?

Odpowiedź na to pytanie może być twierdząca po obejrzeniu w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu spektaklu "Xięga bałwochwalcza", który na kanwie prozy Brunona Schulza stworzył Jacek Bunsch. Można go posądzić o zawłaszczenie nazwy cyklu grafik Schulza, ale jest ono uzasadnione, bowiem spektakl Bunscha w swej warstwie wizualnej i znaczeniowej nawiązuje do tych grafik.

Od pierwszych scen rozpoznajemy "Sanatorium Pod Klepsydrą". Tam przebywa Józef, który znajduje ojca, żyjącego w zupełnie innym wymiarze. Dla ojca czas teraźniejszy to również czas przeszły. Stąd sceny w sklepie, Adela, ulica Krokodyli, Paulina, Polda i Bianka. Zdziwionemu Józefowi dr Gotard odpowiada: Reaktywujemy tu przeszły czas. W spektaklu tym odnajdziemy zarówno obsesyjne Schulzowskie tematy - księga, czas, jak to (a może przede wszystkim), co St. I. Witkiewicz nazwał sadyzmem kobiecym połączonym z męskim masochizmem.

Wrocławski spektakl "Xięgi bałwochwalczej" ma dwa bardzo mocne punkty: aktorstwo i scenografię. Zdzisław Kuźniar jako ojciec jest skupiony i nakierowany na inną rzeczywistość (świetna scena z księgą). Znakomitą Adelą jest Małgorzata Napiórkowska. Jej przytłaczająca zmysłowość zniewala mężczyzn nie tylko na scenie. W epizodzie jako Konduktora zapamiętamy Andrzeja Bielskiego. Majstersztykiem można śmiało nazwać pracę Jadwigi Mydlarskiej-Kowal. Zawarła ona w swej scenografii niezwykłej urody plastykę, tajemniczość, funkcjonalność i - co najważniejsze - ducha Schulzowskiej prozy. Pyszna plastycznie i erotycznie jest scena na ulicy Krokodyli.

Spektakl Jacka Bunscha zadziwia swą urodą nawet widza nie znającego prozy Schulza. Kreowana na scenie rzeczywistość wydaje się nam bliska, tylko nie wiemy skąd: ze snu, z marzeń czy wspomnień? Te odniesienia - mimo trudności w odbiorze - skłaniają do uznania spektaklu za wyjątkowy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji