Artykuły

Tomira Kowalik: Jak cię deski chwycą, to już nie puszczą

Wiek nie ma znaczenia. Jeśli zdrowie dopisuje można grać do późnej starości - zapewnia Tomira Kowalik, która od 46 lat pojawia się na scenie, w telewizyjnych serialach (ostatnio w "Koronie Królów"), gra w filmach i w spektaklach.

Aktorka Tomira Kowalik przez wiele lat związana była z Gdańskiem i Teatrem Wybrzeże. Zaczynała karierę od ról młodych, eterycznych panienek. Teraz, ze względu na głos - lekko ekscentryczną chrypkę, niekiedy grywa kobiety lekkich obyczajów lub... babcie. - Dobra aktorka zagra i królową, i "kurew" - żartuje.

Frywolna babcia

Niedawno w Gdyńskim Centrum Kultury widzieliśmy ją w spektaklu "Wieczory ateńskie" Piotra Gładilina. Był to dyplom reżyserski Mateusza Olszewskiego z warszawskiej PWST. Tomira Kowalik gra babcię lekkich, czarujących obyczajów i jest w tej roli urocza. Wdzięczna, zabawna, współczesna i stylowa, trochę naprawdę, trochę na niby.

Tomira Kowalik ukończyła szkołę filmową w Łodzi - jak żartuje: było to sto pięćdziesiąt lat świetlnych temu.

Pierwszą rolą była postać Mollie sztuce w "Pułapka na myszy" Agaty Christie w 1972 roku (w Teatrze Horzycy w Toruniu)...

- To był dobry rok, kiedy dostałam nagrodę za rolę Elzy w "Smoku" Szwarca, za kulisami pojawił się starszy siwiuteńki pan - wspomina. - Pogratulował mi nagrody i zapytał, czy mam wysoką gażę, bo właśnie obejmuje dyrekcję Teatru Wybrzeże i chętnie by mnie zaangażował. To był Stanisław Hebanowski. Ale ja mam męża, powiedziałam. Więc męża też bym widział w Gdańsku - odrzekł Stulek, którego wspominam z wielką miłością - zapewnia aktorka.

I tak, Tomira na wiele lat trafiła do Gdańska. Grała Kolombinę w "Arlekinie z Zielonego przylądka" i Sonię w "Wujaszku Wani". Potem Biankę w kultowym "Białym małżeństwie" u Ryszarda Majora.

Tańczyła z Klossem

Posypały się propozycje filmowe i telewizyjne. Pojawiła się nawet dwukrotnie w "Stawce większej niż życie", gdzie zagrała m.in. Niemkę -Gerdę, która dla słynnego kapitana Klossa urządzała prywatkę...

- Tańczyłam z Klossem. Wszystkie kobiety mi tego zazdrościły - wspomina.

W innym odcinku zagrała dziewczynę całującą się w fotoplastikonie. Babcia miała do niej pretensje o ten namiętny pocałunek. - Jak ty się możesz tak całować z obcym mężczyzną? Wiem, że taki zawód będziesz miała, ale tak w ogóle to tfu! - powiedziała oburzona.

Tomira Kowalik jest nie tylko utalentowana, ale też odważna - to ona jako Bianka wykonała pierwszy striptiz w Teatrze Wybrzeże w "Białym małżeństwie" Tadeusza Różewicza w 1976 roku, 52 lata temu. Było to wydarzenie artystyczne, ale jednocześnie skandal - Nie chciałam się rozebrać. Reżyser Ryszard Major długo mi tłumaczył, że absolutnie konieczne jest pokazanie nagości Bianki. Tymczasem koledzy zakładali się: rozbierze się czy nie rozbierze. Strasznie dużo musiałam tych mieszczańskich oporów w sobie pokonać. Ostatecznie rozebrałam się na trzeciej próbie generalnej, bo scena była poetycka i artystycznie uzasadniona - wspomina aktorka.

Marokańskie słońce

Jej kariera rozwijała się błyskawicznie, do momentu póki nie zaszła w ciążę. Urodziła syna, potem przez cztery lata mieszkała w Maroku razem z mężem Abdellahem Drissi, reżyserem teatralnym.

- Byłam w nim tak zakochana, że mógłby być ufoludkiem i tak bym za niego wyszła za mąż. To była wielka miłość, chociaż mój tatuś mówił: - Skończysz szkołę teatralną, a on cię wywiezie i za kozę zamieni -opowiada. - Mimo że Maroko to piękny kraj, czułam, że to nie jest moje miejsce. Strasznie tęskniłam. Aktorstwo ma to do siebie, że jak cię deski złapią, to nie chcą wypuścić. Wróciłam, ale czasy się zmieniły, Stulek odszedł...

I - jak mówi aktorka - w tym zawodzie, oprócz talentu trzeba mieć szczęście, a ze szczęściem bywa różnie. Więc gdy przyszły złe czasy, została suflerką.

- Maciej Nowak napisał wtedy: Jak to się dzieje, że dobra aktorka Tomira Kowalik nie odzywa się ze sceny, tylko spod sceny.

Zły czas jedna minął, a kiedy zagrała w sztuce "Preparaty", jeden z krytyków napisał, że "otarła się o wielkość".

Była pierwsza polską aktorką, która zagrała w schronisku dla bezdomnych, w sztuce Anny Łojewskiej "Pamiętnik z dekady bezdomności". - Lubię mięsiste role. Nie chodzi o to, żeby się snuć w pięknych kieckach po scenie, to nieciekawe. Interesuje mnie to co dotyczy wnętrza człowieka, dlatego warto uprawiać ten zawód -zapewnia. Została aktorką, bo, jak opowiada: - Mam w rodzinie aktorów, wygrywałam konkursy recytatorskie. Mama pochodzi z cyrkowej rodziny. Kuzynki jeździły na rowerkach jednokołowych. Wujek był czarodziejem. Kiedyś zaczarował gołębia, za co dostał kopniaka, bo myślałam, że ptak umarł.

Po przejściu na emeryturę przeprowadziła się do Warszawy. Ma wiele życzliwości dla ludzi i pogody ducha.

- Wierzę, że człowiek z natury nie jest zły. Wystarczy nacisnąć guzik i wyjdą same dobre rzeczy. Może to jest naiwne, ale to mi pozwala przetrwać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji