Artykuły

Różne aureole aniołów Herberta

- Można powiedzieć, że "Siódmy anioł" jest nabożeństwem ku czci Herberta - z Maciejem Wojtyszką, reżyserem spektaklu "Siódmy anioł" w Teatrze Powszechnym w Łodzi, rozmawia Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Izabella Adamczewska: Siódmy anioł z wiersza Herberta, Szemkel, jest czarny, nerwowy, chodzi w wyliniałej aureoli. Można go sobie wyobrazić jako jakiegoś Araba czy Roma...

Maciej Wojtyszko: - Na pewno kogoś nieprzystającego do rzeczywistości Herbert przez cale życie wadził się z Bogiem. Jest niezwykle ciekawym rozmówcą. Jednocześnie i ironicznym, i pragnącym wiary, posiadającym erudycję i filozoficzną, i teologiczną, a jednocześnie spełniający się w tych rozmowach jako wielki poeta. Mieliśmy ogromne szczęście, że narodziło nam się w latach 70. takie pokolenie twórców - Miłosz, Szymborska, Herbert... Dwoje z nich dostało Nobla, a i Herbertowi się należało.

Mówi pan o Herbercie: ironiczny, dowcipny. Bardzo lubię Jedwab duszy", wiersz nieco mizoginiczny, o pragnieniu jedwabnych pończoch. O tej twarzy Herberta rzadko się mówi, jakby stał się ikoną prawicowej, chrześcijańskiej narracji. Pamięta się "Przesłanie Pana Cogito": "bądź wierny, idź!"

- Herbert ma wiele twarzy. Również moralisty, ale niedogmatycznego. A dowcipu mu nie brakuje. Część wykorzystanych w spektaklu tekstów poświęconych stosunkom panującym w piekle jest niemal kabaretowa.

Jakie wiersze pan wybrał?

- Takie, w których pojawiają się niebo, piekło i anioły. Jeden tekst wyraźnie odstaje, wybrałem go świadomie, bo jeśli mowa jest o życiu, musi być również o śmierci. To "Las Ardeński", w pewnym sensie "zaszyfrowany" wiersz o lesie katyńskim. Z około 30 tekstów dziesięć zostanie zaśpiewanych.

Muzykę napisała Irina Blokhina, interesująca kompozytorka, którą parę lat temu poznałem w Łodzi. Łódzka Akademia Muzyczna organizowała dla młodych kompozytorów kurs muzyki teatralnej i filmowej. W teatrze Szóste Piętro robiłem akurat "Edukację Rity". Poprosiłem o nagrania do tej sztuki. Z kilkunastu płyt najlepszą wybrałem w ciemno, nie wiedząc, kto złożył jaką. Wygrała właśnie Blokhina, bardzo zdolna osoba. Napisała już muzykę do "Bromby w sieci", sztuki dla dzieci, którą zrobiliśmy również w Szóstym Piętrze. Myślę, że jej muzyka wzbogaca spektakl.

Można powiedzieć, że "Siódmy anioł" jest nabożeństwem ku czci Herberta. Blokhina skomponowała też muzykę do brewiarzy, bardzo pięknych, dramatycznych modlitw, którymi kończymy przedstawienie. To nie jest spektakl tylko smutny czy tylko wesoły, jest zróżnicowany tak, jak różny był sam Herbert. Bardzo wrażliwy, czujący, niezapisany do żadnego stronnictwa ideowego.

Czytał pan już nową biografię napisaną przez Franaszka?

- Tak. Moja przygoda z Herbertem jest długa i dziwna. W Teatrze Narodowym od trzech lat jest grana sztuka, którą napisałem: "Dowód na istnienie drugiego". Opowiadam w niej o spotkaniu Mrożka i Gombrowicza. Kiedy na przedstawienie przyszła Rita Gombrowicz, powiedziała do mnie: "No, super, już wiem, co oni robili, jak ja wyjeżdżałam. Ale Miłosz i Gombrowicz - to była afera! Napisz o tym". Nie bardzo się do tego rwałem, bo głupio pisać na zamówienie. Ale dowiedziałem się, że kiedy Miłosz zamieszkał półtora kilometra od Gombrowicza i przyjeżdżał do niego, żeby rozmawiać o sztuce, w tym samym czasie u Miłosza mieszkał Herbert, który się bał Gombrowicza, po tym, jak na początku, parę lat wcześniej, Gombrowicz potraktował go protekcjonalnie. Napisałem więc jednak sztukę o Miłoszu, Herbercie i Gombrowiczu. Próby zaczynamy tym razem w Teatrze Polskim. Andrzej Seweryn będzie grał Gombrowicza, Wojtek Malajkat Miłosza, Paweł Krucz - Herberta. To w pewnym sensie druga część "Dowodu na istnienie drugiego". Zatytułowałem ją "Deprawator".

Od lat chodzę więc z Herbertem pod pachę, ale oczywiście nie wszystko wiem, bo biografia Herberta nie jest do końca jasna Czy był w AK, czy może w jakiejś bardziej prawicowej organizacji w czasie okupacji? A może nie był nigdzie, tylko nakłamał? Pokłócił się z Miłoszem o rozumienie patriotyzmu, a jednocześnie ogromny procent swojego życia spędzał za granicami Polski, bo nie mógł wytrzymać. Myślę, że jest w nim wiele sprzeczności, mistyfikacji i tragizmu. A także ogromny talent.

Herbert to niezwykła postać. Talent, ktoś, kto potrafi mówić za nas, lepiej sformułować coś jednym zdaniem tak, że wszyscy sobie to zdanie wyrywają. Przez długie lata w Akademii Teatralnej wisiał list Herberta do młodych aktorów. Profesorowie do dziś go cytują: "Życzę wam trudnego życia, tylko takie godne jest artysty". Z chęcią zgodziłem się na propozycję dyrektor Ewy Pilawskiej, żeby się przyjrzeć Herbertowi "metafizycznemu". Zadać pytanie o wiarę i to, co ważne.

Teatr Powszechny w Łodzi to dla mnie najlepsze miejsce na taką przygodę. Mam ogromne zaufanie do zespołu aktorskiego i dyrektor Ewy Pilawskiej. Zrealizowałem tu kilka swoich ważnych marzeń, w tym bardzo osobistą sztukę "Wytwórnia piosenek". Wracam do Teatru Powszechnego z nadzieją, że nowa przygoda będzie inna, ciekawa, dająca satysfakcję wszystkim uczestnikom.

Dla młodych aktorów Powszechnego Herbert jest ważnym punktem odniesienia?

- Oni dużo rozumieją. Więcej niż moje pokolenie, które dopiero dowiadywało się, że jest taki poeta. Dla nich Herbert to już kanon, jak dla nas Mickiewicz. Zresztą Herbert nie jest poetą bardzo trudnym, w porównaniu z hermetycznością np. Adama Zagajewskiego, którego bardzo cenię. Herbert stał się już wartością publiczną.

Jeśli ktoś lubi Herberta, nie będzie zawiedziony "Siódmym aniołem". Nie podejmujemy wysiłku, żeby robić coś przeciwko poecie. Często zdarza się ostatnio, że bierze się tekst po to, żeby go zdekonstruować, rozwalić, zrobić mu krzywdę. My jesteśmy Herbertowi wierni, szanujemy go. Wspaniale czytał i mówił wiersze Herberta Zbigniew Zapasiewicz, ale to był program samotnego, uczciwego intelektualisty, który przede wszystkim mówi o okrucieństwie władzy i bezlitosności przyrody. Nasz Herbert pyta, czy wszyscy aniołowie mają takie same aureole.

Maciej Wojtyszko - pisarz (autor m.in. książek dla dzieci o Brombie i wielu sztuk), reżyser (m.in. spektakle Bernharda, Mrożka, Gombrowicza). Absolwent łódzkiej Szkoły Filmowej.

Scenariusz i reżyseria - Maciej Wojtyszko. Muzyka - Irina Blokhina. Ruch sceniczny - Jarosław Staniek. Scenografia - Wojciech Stefaniak. Obsada - Małgorzata Goździk, Marta Jarczewska, Karolina Krawczyńska, Jarosław Dziedzic, Arkadiusz Wójcik, Paweł Jabłoński.

Prapremiera na Małej Scenie Teatru Powszechnego (ul. Legionów 21) w sobotę, 21 kwietnia o godz. 19.15. Kolejne przedstawienia - w niedzielę, wtorek, środę i czwartek. Bilety kosztują 50 zł (normalny) i 40 zł (ulgowy). Spektakl przygotowany w roku, który z okazji 20. rocznicy śmierci autora "Pana Cogito" decyzją Sejmu RP ogłoszony został rokiem Zbigniewa Herberta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji