Artykuły

Skarbem jest muzyka

"Idziemy po skarb" w reż. Ireneusza Maciejewskiego w Teatrze im. Andersena. Pisze Andrzej Molik w Kurierze Lubelskim.

Spektakl wg Janoscha "Idziemy po skarb", którego premiera odbyła się wczoraj w Teatrze im. H.Ch. Andersena, jest rzadką w repertuarze tej placówki bajką przeznaczoną dla absolutnie najmłodszych widzów. Jej bohaterowie, Miś i Tygrysek, to nieodrodni bracia Kubusia Puchatka, tak jak on wyposażeni w bardzo mały rozumek, a przy tym nieskończenie w swej naiwności i poczynaniach sympatyczni.

Reżyser Ireneusz Maciejewski, dla którego jest to praca dyplomowa na białostockim Wydziale Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej w Warszawie, stworzył przedstawienie promienne, radosne, iskrzące się gagowymi pomysłami, które bez wątpienia trafi do kilkuletniego adresata.

Jest to jednak spektakl w pewien sposób paradoksalny. Młody realizator miał niekiedy świetne pomysły na prowadzenie postaci drugiego planu, a zabrakło mu takich dla ciekawszego wykreowania głównej dwójki. Miś Daniela Arbaczewskiego i Tygrysek grany przez Bogusława Byrskiego są owszem sympatyczni, ale i nieco mdli. Dobrym aktorom trudno było coś więcej wykrzesać z granych postaci w momencie, gdy reżyser nie dobarwił ich w jakiś inny sposób niż - wyłącznie - ubraniem w atrakcyjne kostiumy (swoją drogą, Tygrysek dziwnie przypomina pszczółkę Maję). Zupełnie inaczej jest z towarzystwem otaczającym bohaterów. Świetna jest Wioletta Tomica jako Narrator, ciągle zmieniająca się i ani przez moment nie nudna. Absolutną rewelacją jest jednak kreacja Marii Perkowskiej w roli Kury. Aktorka przepysznie zagrała wyfiokowaną, narcystycznie zapatrzoną w lusterko paniusię. Ale i Bartosz Siwek "obsługujący" kilka ról - m.in. Lwa, Słonia, Grubasa, Osła - jest bardziej niż oni interesujący.

Jeśli jednak mała widownia ma odróżniać kto jest kim, trzeba te postaci wyraźniej scharakteryzować, bo np. Osioł przedstawia się jako podróżnik Majorka, a że chodzi o to samo zwierzę, nie orientują się nawet dorośli. Dla nich reżyser przygotował dowcipne aluzje o kaczce, która nie umie pływać i o tym, że łódką trzeba sterować "bardziej w prawo".

Atuty spektaklu to skrótowa, niemal minimalistyczna scenografia Dariusza Panasa oraz muzyka Wojciecha Waglewskiego.

W "Idziemy po skarb" to muzyka okazuje się skarbem. Po wyjściu z przedstawienia długo jeszcze nuciłem melodię wiodącego rzeboju.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji