Artykuły

Upiór w operze zdjął wreszcie maskę. Wielka gratka dla fanów musicalu

Z Krakowa, Gdyni, Łodzi, Ustki. Rzeszowa, Ełku i innych polskich miast, przyjechali do Białegostoku fani "Upiora", który w operze podlaskiej grasuje od lat. Z niesłabnącym powodzeniem. Zlot miłośników musicalu odbywał się w Białymstoku po raz drugi. Okazją było dziesięciolecie spektaklu w Polsce, więc nic dziwnego, że zjawili się fani z wielu miast - pisze Andrzej Matys w Kurierze Porannym.

- "Upiór w operze" to piękna opowieść. Pokazuje, że każdy potrzebuje miłości, i że to trudne, ale piękne uczucie. Uwielbiam ten musical - mówiła Marta Chyzowska z Ełku.

Oczywiście, na zlocie nie mogło zabraknąć samego Upiora. Jego odtwórca, Damian Aleksander przyznał, że na Podlasiu bywa chętnie. - Nie tylko dlatego, że gram w tutejszej operze. Mam tu wielu przyjaciół. No i część mojej rodziny - choć ja urodziłem się w Żaganiu koło Zielonej Góry - pochodzi z tych stron, więc po prostu ciągnie mnie tutaj - zapewnił.

Zlot zaczął się od śniadania z obsadą. Można też było zajrzeć pod scenę i do lochów.

Państwo Połuszańczyk z Białegostoku przyszli do opery z synami Oskarem i Oliwierem. - Zabraliśmy ich. bo uwielbiają muzykę. Znają i śpiewają wszystkie utwory z "Upiora w operze". Młodszy syn ma urodziny, a to jest jego prezent. W ogóle wszyscy jesteśmy wielbicielami opery i gdyby ten zlot trwał do godz. 23 to byśmy tu byli - zapewniali zgodnie pani Sylwia i jej mąż Karol.

Warto tu przyjechać by zobaczyć operę od kulis i artystów. W Białymstoku widziałam "Korczaka", ale tylko raz. Za to potem już poszło: był i "Upiór", i "Doktor Żywago". I to po kilka razy, bo uwielbiam musical - przyznała Anna Szafarz, która przyjechała na zlot z okolic Warszawy.

Białostoczanka Małgorzata Lepietuszko na zlot przyszała z siostrą. - Fanką "Upiora" jestem od sześciu lat. Spektakl widziałam osiem razy: w Białymstoku i w Romie w Warszawie. Kocham musicale, więc byłam i na "Skrzypku...", a "Doktora Żywago" oglądałam z sześć razy - przyznaje.

Po korytarzach i schodach Opery i Filharmonii Podlaskiej w sobotę krążyła też postać z taką twarzą. W końcu stała się inspiracją dla twórców magnesów.

Konkurs z wiedzy o "Upiorze w operze" prowadził Damian Aleksander, czyli tytułowy Upiór. - Do opery nie przyjechały osoby z przypadku. Żeby wystąpić w konkursie trzeba było kupić bilet. Wielu uczestników było już na pierwszym "Zlocie Upiora", czyli spektakl jest dla nich i pasją, i miłością - powiedział "Porannemu".

Szykujemy magnesy na lodówkę. Inspiracją jest maska z "Upiora", ale mam nadzieję, że nie będzie straszyła - śmiała się Anna Rozwadowska z Mińska Mazowieckiego (z lewej), fanka opery i musicali od dziesięciu lat. Na zlocie fanów upiora była pierwszy raz, przyjechała z córką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji