Artykuły

Czy miłość, która daje tlen, usprawiedliwia morderstwo?

"Tlen" Iwana Wyrypajewa w reż. Aleksandry Skorupy w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Magdalena Olechnowicz w Głosie Pomorza.

"Tlen" autorstwa Iwana Wyrypajewa na słupską scenę przeniosła Aleksandra Skorupa. Gratuluję, przede wszystkim, odwagi.

Młoda słupszczanka porwała się na dzieło wielkie i niełatwe. Sztuka Iwana Wyrypajewa, często nazywanego przez krytyków następcą Czechowa, wystawiana była na wielu europejskich scenach, stąd nie zabraknie porównań, zapewne także tych krytycznych. Jednak największy odzew na "Tlen" był w 2009 roku, kiedy sztuka została sfilmowana, a w głównej roli kobiecej reżyser i autor scenariusza, czyli sam Wyrypajew, obsadził swoją trzecią i obecną żonę - Karolinę Gruszkę. Rudowłosa piękność wywołała słuszny zachwyt. I żadna ruda peruka na scenie takiego efektu nigdy nie wywoła. Główną osią fabularną jest związek mężczyzny Saszy z rosyjskiej prowincji oraz kobiety o męskim imieniu Sasza z Moskwy. Na pozór błaha, ale i tragiczna historia o kochankach -on zabija żonę, która miała czarne włosy i była beztlenowcem, bo zakochał się w rudowłosej piękności, która daje tlen -staje się pretekstem do dyskusji na temat samej natury miłości i namiętności, seksu, małżeństwa, kobiety i mężczyzny - tytułowego tlenu - czyli rzeczy najważniejszej, tej, bez której nie da się żyć, której nie da się podrobić. Historię tę opowiadają Monika Janik i Wojciech Marcinkowski, chwilami pełniąc rolę narratorów, chwilami jakby wcielając się w postacie, o których mowa. W fabułę wplecione są problemy współczesne, o których rozmawiają bohaterowie - pedofilia w Kościele czy molestowanie uczniów w szkołach. Chwilami monologi aktorów mogą się dłużyć, choć - jeśli się w nie wsłuchamy - okazują się podszyte humorem, są mądre i prawdziwe, obrazujące myśli, z jakimi bije się nierzadko młody człowiek wkraczający w brudny świat przesiąknięty agresją i seksem.

Są też momenty nieoczekiwanych zwrotów akcji. Są chwile, kiedy powiewa erotyzmem i widzowie wyciągają szyje, aby obserwować piękne, młode ciało Moniki Janik. Tu warto pochwalić stroje Izabeli Banaszek. Zwiewne, przezroczyste kreacje podkreślały delikatność, niewinność i młodość aktorki.

Duży plus także za scenografię. Obrazy, które widzimy w tle, uzupełniają to, co widzimy na scenie. Drugi plus dla zespołu Ze Velocipedes za muzykę na żywo. Nie narzucała się, ale idealnie tworzyła klimat.

Pani Aleksandrze Skorupie gratuluję odwagi przede wszystkim dlatego, że w czasach komedyjek przenoszonych z angielskich, francuskich czy amerykańskich scen, które łatwo podbijają serca mało wymagających widzów, ale za to skutecznie podnoszą frekwencję na widowni, trzeba naprawdę ją mieć, aby zrobić spektakl mądry, wymagający od widza skupienia, a potem refleksji.

Czy to się udało? Niech każdy sam oceni. Moim zdaniem to nie jest spektakl dla każdego. Raczej dla koneserów sztuk teatralnych, a nie dla szukających rozrywki na nudny wieczór.

Zakończę jednak słowami Iwana Wyrypajewa, który zapowiadając "Tlen" na Nowych Horyzontach w 2010 roku, powiedział: "Nie słuchajcie tego, co mam do powiedzenia, tylko dajcie się ponieść rytmowi".

***

Najbliższe spektakle:

5.05.2018, godz. 19

6.05.2018, godz. 19

8.06.2018, godz. 19

Bilety: 35 zł/30 zł ulgowy

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji