Artykuły

Don Kichot odwiedza gospodę

Bardzo wysoki i bardzo chudy, z kopią w prawej, a tarczą w lewej dłoni, strojny w hełm i pancerz, Don Kichot odwiedza gospodę. Potłuczony po walce z wiatrakami obolały i słaby, dopatrujący się wszędzie niezwykłości i cudów, wierny przygodzie i rycerskiemu honorowi, Don Kichot odwiedza gospodę.

A jest to gospoda najzwyczajniejsza ze zwykłych, jakich wiele w XVI-wiecznej Hiszpanii. I zwykli ludzie załatwiają w niej swoje zwykłe, codzienne sprawy...

Oto skąpy i chciwy, ciułający grosz do grosza karczmarz. Jego żona. Ich córka Inez, którą pragnęliby osłonić przed brudami życia i wydać za szlachcica bodaj. Dwaj mulnicy, osuszający przy misce soczewicy dzban taniego wina. Kupiec - chce łóżka na noc i jeszcze dziewczyny do tego łóżka. Posługaczka Maritornes - zbiera na posag, prześpi się z nim. Dwaj studenci - Pedro, rażony miłością od pierwszego wejrzenia, już kocha córkę karczmarza. Wreszcie wędrujący mnich, obrazami ogni piekielnych usiłujący ukorzyć zebranych.

Wszyscy oni spotkali się pewnego wieczora w gospodzie; i tę też gospodę odwiedza Don Kichot.

Jest jak ze snu, ale Inez czekała dnia, w którym wyśni się jej ten sen właśnie. Między zmierzchem a świtem, w brudnej, rojącej się od robactwa izbie, spełnił się cud miłości. I Inez uwierzyła we wszystko; w to, że jest księżniczką, a gospoda zamkiem, w to, że Don Kichot odczarował zaklęcie Morfina, że jej szata poczęła mienić się setkami barw, że kocha i że jest nieszczęśliwa, ponieważ błędny rycerz z przerzedzonymi włosami uparł się być wierny Dulcynei.

Jedno nieostrożne słowo i magia pryska, znów jesteśmy w izbie, chrapie w kącie Sancho Pancha, narzuta Inez jest szmatą, zbroja Don Kichota blaszaną błyskotką. A śpiew trubadurów pod oknami pałacu, śpiewem zakochanego studenta. - Za późno, panie - szepce Inez - zdążyłam już pokochać Don Kichota.

Ale szaleniec Don Kichot wie, że nie jest za późno. Wie, że jego obraz zatrze się i zblednie wraz z dniem. Dlatego łączy młodych, odchodzi naprzeciw swojemu losowi.

- Ludzie normalni pracują i płodzą - powie - a świat popychają szaleńcy...

...Oto sztuka o błędnym rycerzu Don Kichocie, i o Inez, która w zaczarowanej gospodzie swojego skąpego ojca przeżyła pierwszą dziewczęcą miłość. Sztuka poetycka i liryczna, trudna do opowiedzenia, ponieważ nie opowiada się poezji, dająca się wyłożyć na wiele różnych sposobów, a każdy będzie dobry. Być może dałoby się również odwrócić proporcje. Tak aby szaleniec Don Kichot - gra go, wiernie zapatrzony w popularne przekazy malarskie, Mieczysław Voit - był jedynym normalnym człowiekiem wśród szarej masy postaci; jedynym normalnym, ponieważ jedyny wierzy głęboko w to co mówi i czyni.

Tadeusz Minc, w swojej pierwszej bodaj reżyserskiej pracy, poszedł w przeciwnym kierunku. Chyba nieco odpoetycznił sztukę, brutalnie zderzając codzienność gospody z chwilami groteskowym, a chwilami - nie oprę się temu wrażeniu - niesamowitym w słowie i ruchu rycerzem z Manchy. Szydził i drwił. Szukał dowodu na słowa, że "świat popychają szaleńcy" i znalazł go - szaleniec Don Kichot między zmierzchem a świtem popchnął bowiem losy mieszkańców gospody nowym, odmiennym torem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji