Artykuły

Zdemobilizowany Pan Puntila

Oj, coś niedobrze! Dotychczasowe przedstawienia w Nowej Hucie nieraz mogły budzić sprzeciwy, jednak nie można im było odmówić starannego wykonania. Tymczasem w przedstawieniu Pana Puntili widoczna jest na scenie przykra demobilizacja. Nie wiadomo, czemu ją przypisać - czy oporom przeciwko "gościnnemu" reżyserowi (jak to nieraz bywa), czy też kampanii, toczonej niedawno przeciw temu teatrowi. Tak czy inaczej przedstawienie jest w większości blade i bez nerwu, nie budzi też na widowni spodziewanej reakcji.

A szkoda, gdyż Pan Puntila posiada wszystkie zalety brechtowskiego dramatu, całkowicie oryginalnego i odrębnego, a może i jedynego w gatunku artystycznego dramatu i teatru politycznego. Tę tradycję pielęgnuje też i rozwija konsekwentnie jego teatr - Berliner Ensemble, któremu patronuje cień zmarłego przed pięciu laty pisarza. Przedstawienia tego teatru są do dziś atrakcją międzynarodową, a ostatnim sukcesem stała się sztuka o Hitlerze (pod pseudonimem: Arturo Ui) grana też na zeszłorocznym festiwalu Teatru Narodów w Paryżu. Główny atut Berliner Ensemble stanowi pogodzenie ambicji artystycznych z komunikatywnością przedstawień, osiąganą przede wszystkim przez swoistą wirtuozerię aktorską.

Sztuka o Panu Puntili - to kpiące opowiadanie sceniczne, w którym ostro wyszydzono ideę solidaryzmu społecznego w ustroju kapitalistycznym. Symbolizuje ją Pan Puntila, dziedzic majątku ziemskiego, tęgi pijak i pospolity łajdaczyna, którego zbratanie z "ludem" objawia się w stanach niepoczytalnej nietrzeźwości, w żywiołowej euforii pijaństwa. Jednak te stany podświadome mijają, a na trzeźwo - czyli przy pełnej świadomości - Pan Puntila okazuje się bezwzględnym i okrutnym wyzyskiwaczem, bez cienia litości. Kasuje też wszystko, co był po pijanemu obiecał, czy przedsięwziął. Takim to chwytem dekonspiruje Brecht mit i blagę bezklasowego kapitalizmu. Dekonspiruje ją też postać sceniczna Mattiego, szofera i sługi Pana Puntili. Matti nie daje się - jak inni naiwni - zwieść huśtawce pozorów, nie ulega też pijackiej poezji swego pana, ani pokuszeniom małżeństwa z jego córką, które by rozbroiło jego świadomość klasową. Ten temat polityczno-społeczny rozwija Brecht, jak widać, metaforycznie, na kanwie wariackiej anegdoty, którą swoim zwyczajem zapożyczył - tym razem od pisarza fińskiego. Stąd obyczajowość trywialnej chłopskości wielkokułackiej, stąd akcja, ujęta w luźną konstrukcję epicką, pełną soczystych epizodów. Z dwunastu scen sztuki opuścił reżyser luźne, krótkie obrazki (choć mające znaczenie retardacyjne) a pozostawił ich dziewięć, dzieląc je nieco mechanicznie na trzy akty po trzy sceny. Wydaje się, że trafniejszy byłby podział aktów na przemienne ciągi pijaństwa i trzeźwości Pana Puntili, które kontrastują się tematycznie i uwypuklają metaforę problemu.

Rola tytułowa jest tak zwanym "samograjem" aktorskim. Aż kipi w niej od ruchliwości i obfitości doznań i wynurzeń, od kameleonowej zmienności pozy i pasji, sentymentalizmu i przewrotności, wyuzdania i stanów delirycznych. Na niej też zasadza się nośność sceniczna sztuki. Niemniej ta przeobfitość roli wymaga od aktora zapanowania nad całością i skrupulatnego jej zorganizowania. Grający Puntilę E. Raczkowski improwizował rolę od sytuacji do sytuacji, doraźnymi zrywami - i to nader chaotycznie, nadrabiając braki znanymi z innych ról chwytami i gierkami. Wynikło stąd przeszarżowanie tam, gdzie nie było ono potrzebne, a zamazanie - gdzie prosiła się ostrość wyrazu. Raczkowski improwizował bezceremonialnie zwłaszcza wtedy, kiedy mylił tekst i szukał brakujących słów, czy kiedy gubił beztrosko pointy. Niemniej - ratował się przyrodzonym temperamentem aktorskim i rutyną, oraz pewnością siebie, które ocaliły ostatecznie rolę od fiaska. Jego przeciwnika, szofera Mattiego zagrał żywo. F. Matysik z twardą zawziętością proletariusza, nie dającego się omotać pięknymi słówkami. Interesująco wyprowadził też romans z sentymentalną Ewą. Bardzo pomysłową karykaturę przesubtelnionego Attache dał M. Lekszycki, stwarzając zabawne sytuacje. J. Grudniewicz zagrała dyskretnie nieco niewdzięczną przyzwoitej, a nieśmiałej Ewy, zamieszanej w cyniczne i brutalne środowisko. Epizody rozegrano zaledwie poprawnie, a postacie myliły się w oczach, bo dwunastoma rolami kobiecymi obdzielono zaledwie cztery panie, zaś trzynastoma męskimi - sześciu panów. Żywymi zagraniami wyróżnili się J. Mączka - jako uduchowiony Pastor, obdarzony zdrowym apetytem i Z. Klucznik - jako Grubas.

Trzeci akt zyskał niespodzianie zdrowe rumieńce i wszyscy jakoś się "odnaleźli". Gdyby całą sztukę tak zagrano, mielibyśmy przedstawienie jędrne i pasjonujące.

Podobny brak równowagi panował w scenografii. Były obrazy i plastycznie, i scenicznie udane, kiedy ubiory i dowcipnie wykorzystane rekwizyty "grały" na tle kotar i wiązały się z nastrojem akcji. Ale obok tych udanych, były pomysły nieudane - jak skrzynie, zastępujące meble, czy podejrzane szalety, improwizujące wioskę, czy wreszcie łaźnia, przypominająca prowizoryczną werandę kawiarnianą na podmiejskim letnisku. Również niekonsekwencją odznaczały się ubiory, nie wiadomo czemu - w części po brechtowsku zgrzebne, w części realistyczne, inne karykaturalnie przerysowane. Bardziej tłumaczył się salonowy strój Ewy, jako postaci wyodrębnionej z otoczenia. Narzeczone Pana Puntili ubrano jako dziewczęta z sierocińca, a wianki papierowych kwiatów zastąpiły, przewidziane w tekście, wieńce słomiane.

Cóż? Trudno wymagać, by kopiowano u nas scenografię oryginalnych brechtowskich przedstawień i ich specyficznie udziwiony naturalizm. Jednak oczywiste jest, że lepiej przystaje ona do stylu dramatów Brechta, niżeli nasza niezdecydowana scenografia. Żwawa muzyczka jarmarczno-chłopska wypełniała przerwy jednostajnym, powtarzającym się w kółko motywem. Nie podano w programie nazwiska tłumacza sztuki, którym jest zapewne Z. Krawczykowski.

Przedstawienie Pana Puntili można nazwać tylko na pół udanym. Miejmy nadzieję, że ten chwilowy impas Teatru Ludowego zostanie rychło przezwyciężony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji