Artykuły

Makar Dubrawa. Sztuka w 3 aktoach A. Korniejczuka

Rozpoczęliśmy wykonywanie Planu 6 letniego pod znakiem Wiktora Markiewki, przodującego rębacza kopalni "Polska", owocnego inicjatora długoterminowych zobowiązań produkcyjnych. Toteż Państwowy Teatr Nowy nie mógł dokonać trafniejszego wyboru nad pokazanie nam po "Brygadzie szlifierza Karahana" sztuki Aleksandra Korniejczuka "Makar Dubrawa". Ponieważ o sztuce samej i jej autorze pisałem już w felietonie poprzednim, mogę tym razem przejść od razu do omówienia wykonania.

Zadanie, jakiego się podjął Teatr Nowy, było trudne. Autor włączył w zasadniczy nurt ideologiczny wiele wątków ubocznych, by dać nam rozleglejszy obraz życia donbassowskich górników. Wykonanie wymaga więc dość licznego grona powołanych, wykonawców. Autor nie rezygnuje oczywiście i ze strony wizualnej widowiska: scenografia winna unaocznić widzowi charakterystyczny obraz środowiska. Temu wymaganiu może sprostać tylko teatr posiadający odpowiednio głęboką scenę. Znane są nam jednak warunki Teatru Nowego. Pod względem dekoracyjnym inscenizacja ograniczyć się musiała do umownego niemal minimum (dekorował Józef Rachwalski). Jeżeli wiec sztuka odniosła na premierze niezaprzeczony sukces zasługa w tym tylko utalentowanego zespołu i umiejętnej reżyserii. Wykonawcy wczuli się dobrze zarówno w ideologiczną treść sztuki, jak i w atmosferę życiową odtwarzanego środowiska. Realia odtworzono na podstawie sumiennych studiów, co Sprawdzać można na materiale fotograficznym, oryginalnych zdjęć z życia Donbasu, wystawionych w hallu teatru. Realizm utrzymano konsekwentnie zarówno w ogólnym toku akcji, układzie poszczególnych scen i grup zespołowych, jak i w stylu gry poszczególnych aktorów. Dzięki temu całe widowisko tchnie życiem i prawdą. Główny nacisk położono oczywiście na wydobycie na pierwszy plan ideologicznej strony utworu. Pod tym względem tłumaczy się on wyraźnie i jasno. Ale z równą prawdą oddano i obraz życia, zgodnie z intencjami autora. Reżyserii zespołowej pod kierownictwem Janusza Warmińskiego i asystenta Dobrosława Matera należą się słowa dobrze zasłużonego uznania.

Tytułowa postać Makara Dubrawy kreuje gościnnie Zbigniew Filus. By wydobyć całe bogactwo charakteru tego bohatera świata pracy, potrzeba gry w wielkim stylu. Kreacja Zbigniewa Filusa do tego poziomu nie sięga. Filus lepiej odtwarza prostotę, jowialność, dobroduszność i delikatność uczuć Dubrawy w stosunku do rodziny i otoczenia, niż emocjonalne momenty ideologiczne, tak ważne zwłaszcza w zakończeniu pierwszego i ostatniego aktu. Niemniej artysta stwarza w sumie postać bardzo pociągającą i przekonywującą. Jego Makar Dubrawa, jako komunista, towarzysz, robotnik, mąż, ojciec i przyjaciel posiada wiele momentów silnie przemawiających do duszy widza. Sympatyczną jego małżonkę przedstawia Bronisława Bronowska. Wykonawczyni tej roli pogłębi jeszcze niewątpliwie tę postać w ciągu dalszych przedstawień, dodając jej więcej rysów charakterystycznych, w jakie ta postać obfituje.

Małżeńską parę Kruglaków inteligentnie i interesująco odtwarzają Adam Daniewicz i Antonina Gordon Górecka. Zarówno fazy moralnego załamania się, jak i regeneracji Pawła oddaje Adam Daniewicz z psychologiczną prawdą i dużą siłą wyrazu. Antonina Gordon-Górecka w roli żony, zawiedzionej podwójnie, bo w uczuciach kobiety i w wierze w wartość ukochanego człowieka, przemawia do nas akcentami opanowanego przez dumę cierpienia i tłumionego nakazem woli uczucia. Wierzymy też w jej ideowość i powołanie do wykonywanego zawodu.

Spośród postaci reprezentujących świat pracy, drugie miejsce po Makarze Dubrowie w sztuce Konradowi Topoli. Wzorowy komunista, pracownik o ambicji stachanowskiej, jako człowiek jest Konrad naturą zamkniętą w sobie, chowającą osobiste uczucia w sercu na dnie. Ambitny i nieśmiały, łatwo dający się ująć dowodami życzliwości ludzkiej, natychmiast odzyskuje krytycyzm, gdy poczuje fałsz i nieuczciwość. Tyle, i więcej, dowiadujemy się o charakterze tej postaci z udanej interpretacji Wojciecha Pilarskiego.

Plastycznie i wyraźnie zarysowane charaktery pokazują nam również w rolach starych górników: Jan Zieliński, Zdzisław Suwalski i Wacław Kowalski, zwłaszcza w dobrze zagranych scenach obrazu drugiego i trzeciego. Dużo wyrazu i humoru posiada zwłaszcza scena imaginacyjnej rozmowy i dyskusji z ministrem. Trudną rolę 13-letniej dziewczynki Anki, córki Konrada, gra z powodzeniem Danuta Mancewicz. Dziecko chowane bez matki, cierpiące na uraz swej "rudowości", o silnie rozbudzonej wyobraźni, temperamencie nieopanowanym - przeobraża się pod wpływem dowodów dobroci otoczenia, staje się wdzięcznym i tkliwym. Danuta Mancewicz wszystkie rysy charakteru Anki oddaje wiernie, przy koniecznym zachowaniu pewnej konwencji ze strony widza, potrzebnej zawsze, kiedy role dzieci grają osoby starsze.

Rolę Artema, syna Dubrawy, gra prosto i naturalnie Kazimierz Dejmek.

Postać łotra Semenenki, niedobitka okupacyjnych wpływów, zdrajcy, deprawatora i złodzieja, ukrywającego się pod maską sługusa i pochlebcy plastycznie odtwarza Janusz Kłosiński.

Bardzo malowniczą i pełną życia postać chłopki z kołchozu daje nam Barbara Rachwalska, wnosząc do przedstawienia dużo pogody i serdecznego ciepła (pieczone prosię, pierożki "bez witamin" i wogóle, "o rośnie" w kołchozie - swoją drogą!)

Bogatej galerii pełnych życia postaci dopełniają dwaj młodzi robotnicy: Gawryła i Trofim. oraz dwie wiejskie dziewczyny: Hala i Marta, pracujące kontraktowo w kopalni, ale gotowe tam zostać na zawsze, ulegając głosowi uczucia. Zachody miłosne krańcowo różnych w zestawieniu usposobień, spory i ambitne gesty, potraktowane z humorem przez autora, z humorem odtwarzają: Bohdana Majda, Hanna Billing, Tadeusz Minc i Gustaw Lutkiewicz. Przeżytkowy już typ "służącej", pochodzenia wiejskiego o dobrej charakterystyce zewnętrznej, pokazuje nam Janina Draczewska.

Sztuka okraszona humorem przez samego autora, znajduje sceniczny wyraz w humorze i werwie wykonawców, co stanowi jeszcze jeden i to nie małej wagi plus przedstawienia. Pogodnego nastroju dodają piosenki ludowe w opracowaniu I. Sikiryckiego (teksty) i A. Tarskiego (muzyka). Szkoda że przekład Zofii Olchowskiej nie oddaje wszystkich barw i subtelności języka Korniejczuka, a miejscami budzi jeszcze poważniejsze zastrzeżenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji