Artykuły

Okiem obserwatora: Tresowany mężczyzna

"Tresowany mężczyzna" Johna von Duffela w reżyserii zespołowej w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk w portalu Kulturalnie.waw.pl.

Podwójny, bardzo udany eksperyment na 9-lecie Teatru Kamienica! Dlaczego eksperyment i to w dodatku podwójny? No to po kolei:

W tych dniach Teatr Kamienica obchodził oficjalną, dziewiątą rocznicę swojej działalności. Z tej okazji jego twórcy i dyrektorowi Emilianowi Kamińskiemu, w sposób bezdyskusyjny należą się słowa najwyższego uznania. W Warszawie jest jeszcze sporo osób, które pamiętają jak wyglądało to miejsce zupełnie nie tak dawno temu. Najpierw były tam jakieś magazyny, z tajemniczymi maszynami, a później ogromne puste przestrzenie, z otworami zabitymi płytami pilśnionymi, służące za schronienie dla najgorszego "marginesu". Stanowiły one koszmarny dysonans, z otoczeniem i strach było przechodzić ówczesną al. Świerczewskiego, do znajdujących się w sąsiednich lokalach: znakomitej cukierni i pracowni zegarmistrzowskiej, w której można było naprawić stare, czy wręcz zabytkowe chronometry. Dopiero mając tę wiedzę, można w pełni ocenić ogrom wysiłku i pracy jaką trzeba było wykonać, aby to miejsce wyglądało tak jak teraz. Na marginesie należy koniecznie dodać, że jakimś dziwnym trafem akurat ta placówka kulturalna, powstająca w jednej z nielicznych kamienic, która przetrwała wojnę i powstanie w getcie warszawskim, musiała walczyć o zaistnienie wiele lat, w przeciwieństwie do innych prywatnych teatrów, które powstawały jak grzyby po deszczu, w już istniejących, nierzadko bardzo dobrze wyposażonych obiektach.

Na swoje 9-lecie Teatr Kamienica wystawił premierę sztuki "Tresowany mężczyzna", Johna von Duffela na motywach "Der dressierte Mann", Esther Vilar.

I to właśnie jest ten podwójny eksperyment.

Po pierwsze: Nie często zdarza się spektakl, który jest dziełem "Reżysera Zbiorowego". A tu mamy do czynienia z takim właśnie przypadkiem. No więc: "Reżyser Zbiorowy" spisał się na medal i spokojnie może przyjmować gratulacje za kawał znakomitej roboty. Oczywiście, oprócz reżyserskiego kwartetu, ogromną rolę odegrał również scenograf - Andrzej Lewczuk - i wspólna praca tej piątki przyniosła efekt w postaci, naprawdę udanego spektaklu.

Ten pierwszy eksperyment jest ściśle powiązany z drugim, a mianowicie z treścią sztuki. A jest nią tytułowa tresura, tyle tylko, że nie mężczyzny, a w tym konkretnym przypadku dziewczyny, a ściślej rzecz ujmując potencjalnej panny młodej. Jest tak, jak w słynnej balladzie Wojciecha Młynarskiego "O dwóch koniach", w przypadku których, aby wpłynąć na postępowanie jednego, ostro "ćwiczy" się drugiego.

Tu jest podobnie: zaczyna się od problemu egzystencjalnego młodego faceta, którego dziewczyna osiąga zdecydowanie lepsze rezultaty w pracy, a co za tym idzie, dużo większe apanaże. No i tu rodzi się problem, który być może młoda para rozwiązałaby sama, a jeżeli nie, to rozwiązałby się związek tej pary. Ale do akcji wkraczają obydwie mamy, czy w zależności od punktu widzenia obydwie teściowe, które postanawiając "uratować" związek i wpasować młodych we właściwe koleiny życiowe, biorą sprawy w swoje ręce. Są dosłownie wszędzie, nawet w lodówkach! [brawo scenograf!].

Młodzi, to typowe obecnie korpo - ludki, dla których zdecydowanie na pierwszym miejscu są sprawy służbowe / zawodowe, nawet wtedy gdy w jaskrawy sposób kolidują z życiem prywatnym, czy wręcz intymnym.

W oglądanym związku, sprawami domowymi (zakupy, gotowanie, sprzątanie) zajmuje się chłopak. Zajmuje się i nie ma nic przeciwko temu (bo lubi to), w przeciwieństwie do absolutnie "wyzwolonej" i samostanowiącej o sobie dziewczyny. I wszystko jest OK! do chwili, gdy to ONA, a nie ON zdecydowanie awansuje w hierarchii zawodowej. A to on spodziewał się awansu! No i jest problem! Zaręczyny, a i ślub stają pod znakiem zapytania. Do akcji ruszają mamy / teściowe. Smaczku całemu zdarzeniu dodaje fakt, że tak jak krańcowo różnią się młodzi (i nie chodzi o płeć, tylko o charaktery, usposobienie, podejście do życia), tak różne są ich mamy. I to w sposób diametralny, jak wynika z ich wstępnych monologów, w których jasno precyzują swoje credo życiowe. Otóż tak jest do momentu, w którym akcja toczy się w sferze werbalnej, bo gdy ta już nie wystarcza i trzeba przejść do konkretnych działań, okazuje się, że obie panie mają zadziwiająco zbieżne poglądy na układy męsko damskie i role jakie powinni odgrywać w związku "facet i kobieta".

W "Tresowanym mężczyźnie" występują cztery osoby, dwójka młodych i ich mamy: Marta Chodorowska - Helena, jej mama - Katarzyna Kwiatkowska, mama Sebka - Justyna Sieńczyłło i Adam Serowaniec - Sebek. Wszystkie postacie zostały obsadzone "w punkt". Każda gra rewelacyjnie. Publiczność reaguje żywiołowo Ale uwaga!! Tu właśnie jest ten eksperyment!!!

Proszę zwrócić uwagę na to, kto śmieje się najgłośniej?! Kto w wielu momentach piszczy i klaszcze z radości?! A kto uśmiecha się "półgębkiem" i chwilami ma ewidentne problemy z wzięciem na klatę tego co słyszy i widzi na scenie?! Coś mi się wydaje, że spektakl będzie cieszył się ogromnym powodzeniem u piękniejszej części widowni, natomiast niektórzy panowie będą mieli, mówiąc bardzo delikatnie, pewne problemy z przyswojeniem sobie treści.

I tu zahaczamy o męski szowinizm. Bo na "Testesteronie" panowie zarykiwali się ze śmiechu. A na "Tresowanym mężczyźnie" trzeba spojrzeć na sprawy męsko damskie z trochę innej perspektywy. Mało tego, trzeba wysłuchać kilku prawd oczywistych i objawionych wypowiadanych w zdumiewająco zgodnym chórku przez dwie krańcowo różne mamy/ teściowe, które do identycznych wniosków doszły mając zupełnie inne doświadczenia i drogi życiowe. I chociaż te prawdy są oczywiste i podawane w sposób aktorsko znakomity, a w dodatku zabawny, wielu panów, bez względu na ich PESEL zamiast ćwiczyć przeponę, wierci się w fotelach, słuchając radosnego śmiechu partnerek.

Panowie! Więcej luzu! To właśnie jest znakomity przykład współistnienia treści i formy. Treść nie jest łatwa i może troszkę uwierać, ale forma w spektaklu wynagradza to z nawiązką i czyni ją łatwiejszą do przyswojenia.

A więc drogie Panie! Bierzcie swoich facetów na "Tresowanego mężczyznę", niech poprzeglądają się w lustrze! A i Wy dziewczyny posłuchajcie co mają do powiedzenia mamy i teściowe. Bo mądrze prawią!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji